Niezwykłą moc silnika dwusuwowego dosłownie czuć przy najdrobniejszym ruchu nadgarstka, a do tego arom-amarketing spalonej mieszanki. Cagiva Mito była niegdyś jednym z najlepszych motocykli w segmencie 125.. Zaraz – była? Dalej jest!
Wczesne lata 90., brak norm emisji spalin dla jednośladów – to właśnie wtedy powstała mała włoska 125. odwzorowująca swoim wyglądem motocykle będące dla wielu szczytem marzeń. Wygląd Ducati, aluminiowa rama, hamulce Brembo, zawieszenie upside-down Marzocchi, amortyzator skrętu, prosty i jednocześnie mocny silnik – to główne elementy układanki, które sprawiły że Mito uzyskało ogromną popularność już na początku swojej kariery, zastępując tym samym miejsce Naomi Campbell w snach najmłodszych motocyklistów.
Na desce kreślarskiej działał ten sam pan, który projektował między innymi Ducati 916. Mito ewidentnie nawiązuje do dużego superbike’a. Motocykl może zaskoczyć laika swoją pojemnością. W porównaniu do produkowanych dzisiaj maszyn z segmentu 125 Mito prezentuje się jak pełnoprawny sport – pozycja jest mocno pochylona, zaś sama maszyna jest znacznie szersza niż pozostałe sporty na kategorię B i A1. Gdyby nie malutki tłumik mało kto wiedziałby z czym ma do czynienia.
Zasiadamy na dosyć wygodnej i dobrze wyprofilowanej kanapie, przekręcamy kluczyk w stacyjce i już słyszymy delikatny dźwięk zaworu wydechowego. Odpalamy maszynę i słyszymy deprymujące dźwięki – Mito w zasadzie zwyczajnie pierdzi na wolnych obrotach, brzmi jak jakiś szerszeń (nie mylić z Blok Ekipą!). Wrzucamy pierwszy bieg i ruszamy w miasto – 4 tysiące obrotów, 5, 6… nuda… STOP! Dochodzimy do magicznych 7 tysięcy obrotów, silnik zamiera na pół sekundy. Mamy wrażenie, że obiekt naszych westchnień właśnie umarł i przeszedł do historii – na szczęście jest ono mylne! Mito otwiera zawór wydechowy i ochoczo pędzi do przodu zostawiając w tyle niejeden większy motocykl i prezentując rasowy dźwięk sportowego dwusuwa. Zakręt? Nie problem! To lekka i zwinna maszyna stworzona wprost do jazdy torowej, nauka schodzenia na kolanko to czysta przyjemność. Hamowanie? Ogromna tarcza o średnicy 320 mm wgniata nas w asfalt w ciągu chwili. Zmiana biegów? Krótki skok skrzyni sprawi, że nawet jej nie poczujecie. Moc ponad 30 koni mechanicznych przy masie niespełna 140 kilogramów wystarczy, aby zmiażdżyć każdą czterosuwową nowoczesną 125-tkę.
Z dodatków mamy tutaj mały schowek dostępny po przekręceniu zamka w siedzeniu pasażera – zmieścimy tam butelkę wody, apteczkę, dokumenty, siatkę na bagaż i mały zestaw kluczy na wszelki wypadek. Pod ogonem mamy drugą dziurkę na klucz, pozwalająca odblokować nam zatrzask służący do przypięcia kasku.
Problemy, z którymi boryka się Cagiva Mito to między innymi fabryczne lusterka, w których widać głównie nasze barki. Dodatkowo podczas pierwszych jazd w zakłopotanie wprowadzi nas skrzynia biegów, której wspomniany już krótki skok skutecznie utrudnia wrzucenie luzu gdy motocykl nie jest w ruchu .
Pozycja jest typowo sportowa i na początku naszej przygody mogą nas zaboleć nadgarstki już po 30 przebytych kilometrach. Nie posiadamy także żadnego wskaźnika poza tym o stanie paliwa. Silnik pali sporo, jak to w sportowych dwusuwach – średnio 5 litrów, w porywach do 8 podczas szybkiej jazdy. Natutalnie na dole nie ma nic, a potem czujesz jakbyś uruchomił turbinę- jeżeli spodziewasz się elastyczności to trafiłeś pod zły adres.
Warto pamiętać, że moc Mito nie pozwala jeździć nim posiadając kategorię B. Ten motocykl będzie świetnym narzędziem do jazdy po takich torach jak Radom, Bydgoszcz czy Słomczyn. Jeżeli będziecie mieli okazję kupić egzemplarz w dobrym stanie to się nie zastanawiajcie. Brać!
Recenzja napisana na podstawie modelu z 2004 roku.