Ricky Brabec został pierwszym motocyklistą z USA, który wygrał legendarny Rajd Dakar. Jego triumf w Arabii Saudyjskiej oznacza także pierwszą od trzydziestu lat wygraną dla Hondy i zakończenie zwycięskiej passy marki KTM.
Japońska marka wróciła na trasę pustynnego maratonu z fabrycznym zespołem w 2013 roku, po 23 latach przerwy. Reprezentant ekipy Monster Energy Honda prowadzenie w klasyfikacji motocyklistów objął po trzecim etapie i nie oddał go już do samej mety.
Zmagania zakończyły się jednak w cieniu tragedii, po tym jak po wypadku na trasie siódmego odcinka zginął Portugalczyk Paulo Goncalves, który jeszcze rok temu był zespołowym kolegą zwycięzcy tegorocznej edycji.
Na podium Dakaru stanęli Chilijczyk Pablo Quintanilla z fabrycznej ekipy Husqvarny oraz ubiegłoroczny triumfator, Australijczyk Toby Price z oficjalnego zespołu KTM.
„To spełnienie marzeń – powiedział Brabec. – Mam nadzieję, że wrócimy tu za rok i powtórzymy to. Wiem, że nie będzie łatwo. To niesamowite; zostałem pierwszym Amerykaninem, który wygrał Dakar. Teraz musimy ustawić sobie poprzeczkę jeszcze wyżej. To był trudny i długi rajd, ale zespół pracował świetnie. Jesteśmy na mecie cali i zdrowi, a to zawsze pierwszy cel. To była pierwsza edycja rajdu w Arabii Saudyjskiej. Widoki są tu piękne. Bardzo mi się tu podoba. Mam pięcioletni kontrakt, więc mam nadzieję, że wrócę tu za rok.”
„Czuję się wspaniale – dodał Quintanilla. – Przez większość roku 2019 wracałem do zdrowia, a teraz wywalczyłem swój najlepszy rezultat, więc jestem bardzo szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że tak się to zakończy. Dziękuję zespołowi za świetną pracę. To był trudny rajd, ale dla nas udany. Priorytetem było dojechanie do mety, dlatego podium to spełnienie marzeń. Szczególnie po takim ciężkim sezonie. Wrócę tu za rok, aby walczyć o zwycięstwo.”
„Cieszę się z kolejnego podium – podsumował Price. – Zawsze, gdy dojeżdżałem do mety, finiszowałem na podium, na jego pierwszym lub trzecim stopniu. Najważniejsze, że jesteśmy na mecie. Oczywiście przyjechaliśmy tutaj aby wygrać, ale to nie był nasz rok. Po 18 zwycięstwach z rzędu fajnie byłoby się sięgnąć po 19., ale chyba i tak nikt długo nie pobije tej serii marki KTM. Za rok wrócimy silniejsi by walczyć o odzyskanie numeru jeden.”
Na 17. pozycji rajd zakończył Maciej Giemza. 44. był Krzysztof Jarmuż. Trzecie miejsce w kategorii quadów wywalczył Rafał Sonik, piąte Rafał Wiśniewski, a 15. Arkadiusz Lindner.