MotoGP: Zapowiedź GP Hiszpanii w Jerez

- Mick

„Do trzech razy sztuka”, czy „zawsze jest ten pierwszy raz” – pod jakim hasłem upłynie w najbliższy weekend Grand Prix Hiszpanii w Jerez, druga runda motocyklowych MŚ MotoGP?

Do trzech razy sztuka? Takie pytanie z pewnością zadaje sobie dzisiaj lider klasyfikacji generalnej MotoGP, Jorge Lorenzo, który w hiszpańskim Jerez de la Frontera triumfował w dwóch ostatnich wyścigach królewskiej klasy. Obrońca tytułu, Casey Stoner podobno doszedł już jednak do siebie po problemach z przedramieniem z wyścigu otwarcia i choć nigdy jeszcze nie wygrał w Andaluzji w MotoGP, zawsze jednak jest przecież ten pierwszy raz! Kto będzie najszybszy w niedzielę?

Podczas pierwszej rundy sezonu MotoGP, Grand Prix Kataru, zdecydowanym faworytem był właśnie Stoner. Obrońca tytułu miał jednak sporo problemów z wibracjami motocykla podczas kwalifikacji oraz, co gorsze i ważniejsze, z drętwiejącym prawym przedramieniem podczas samego wyścigu. To pomogło Lorenzo (który w przeciwnym razie miałby chyba jednak trudności z nawiązaniem walki o zwycięstwo) w objechaniu Australijczyka tuż przed metą i w sięgnięciu po ważne psychologicznie zwycięstwo.

W ten weekend sytuacja dość znacząco się zmienia. To bowiem nie Stoner, a właśnie Lorenzo jest głównym kandydatem do sięgnięcia po wygraną. Dlaczego? Po pierwsze triumfował tutaj w dwóch ostatnich edycjach Grand Prix Hiszpanii, najpierw dwa lata temu wygrywając genialny pojedynek z Danim Pedrosą, a następnie rok temu przejeżdżając bezbłędny wyścig na mokrym torze.

24-letni zawodnik Yamahy, mistrz świata MotoGP z sezonu 2010, liczy więc na trzecie zwycięstwo przed własnymi kibicami, które byłoby jednocześnie czterdziestym w jego karierze w mistrzostwach świata. Tyle triumfów na swoim koncie ma także Stoner, ale reprezentant ekipy Repsol Honda jeszcze nigdy nie wygrał w Jerez w klasie MotoGP. Rok temu Australijczyk miał wyjątkowego pecha. Z toru zabrał go bowiem upadający po błędzie Valentino Rossi. Co ciekawe, Włoch zdołał wróci do walki i dojechać wówczas do mety na piątej pozycji. Hondy Stonera nie udało się już uruchomić.

Po wyścigu Rossi pamiętnie udał się do garażu ekipy Repsol Honda, aby przeprosić Stonera, jednak ten odpowiedział jedynie szyderczo: „twoja ambicja przerosła twój talent”, doprowadzając Włocha i jego licznych fanów do wściekłości. Jerez nigdy nie odpowiadało specjalnie ani Stonerowi, ani przede wszystkim Ducati, dlatego po przesiadce na Hondę, szanse Australijczyka mocno rosną. Zresztą to właśnie on był tutaj najszybszy w marcu, podczas ostatnich przedsezonowych testów. Z drugiej strony Stoner tylko raz w trakcie dziesięciu lat stanął tutaj na podium, w 2009 roku finiszując na trzeciej pozycji w klasie MotoGP.

Na dodatek, na wolnym, krętym i technicznym torze, Honda nie będzie miała takiej przewagi nad Yamahą, jak w Katarze, dlatego zadanie Stonera może być nieco utrudnione. Inną złą wiadomością dla Australijczyka jest fakt, że firma Bridgestone udostępni w Jerez nowy typ przedniej opony. Każdy zawodnik otrzyma po dwie sztuki twardej opony o nazwie „21”. Jest ona bardziej elastyczna od obecnie używanych, które w pełni zastąpi podczas rundy w Silverstone. Do tego czasu alokacja ogumienia zmieni się tylko nieznacznie, ale może to wywołać spore zamieszanie. Dlaczego?

Podczas testów w Jerez zawodnicy MotoGP otrzymali do sprawdzenia dwie nowe konstrukcje przedniej opony, o nazwie 24 i właśnie 21. Większość preferowała 21. Tylko Stoner i Pedrosa woleli oponę 24, podkreślając, że typ 21 zachowuje się mniej stabilnie podczas hamowania. To właśnie hamowanie jest słabym punktem modelu RC213V, dlatego zmiana opon może mocno spowolnić duet ekipy Repsol Honda. Czy przedsmak tego zobaczymy już w ten weekend w Jerez? Honda miała już podobne – spore – problemy po zmianie charakterystyki opon Michelin dekadę temu, więc wszystko jest możliwe.

Być może jednak niedzielne zmagania nie padną łupem ani Lorenzo, ani Stonera, a któregoś z ich „skrzydłowych”. Dani Pedrosa ma za sobą udany początek sezonu i drugie miejsce w Katarze. W Jerez Hiszpan sięgnął rok temu po drugie miejsce mimo poważnej kontuzji obojczyka i choć musiał stoczyć zaciętą walkę ze Spiesem, który ostatecznie upadł na mokrym torze. To właśnie tutaj, w 2008 roku, Lorenzo i Pedrosę do podania sobie rąk na podium zmusił sam król Hiszpanii Juan Carlos. Wtedy triumfował tutaj właśnie filigranowy Dani, który w ostatnich dniach doszedł już chyba do siebie po zamieszaniu związanym z aresztowaniem z powodu oszukiwania na egzaminie na patent sternika. Pedrosa musi jednak zrobić mocne wrażenie zarówno na kibicach, jak i hiszpańskich sponsorach. Wygrana wspieranego przez firmę Repsol, Marca Marqueza w pierwszym wyścigu sezonu Moto2 w Katarze, choć młody Hiszpan opuścił większość zimowych testów z powodu kontuzji, nakłada na Daniego jeszcze większą presję.

Podobnie jest w przypadku Bena Spiesa, który ma za sobą pechowy weekend w Katarze i serię problemów z motocyklami. Zawodnik Yamahy nie ukończył ubiegłorocznego wyścigu w Jerez, a po jedenastym miejscu na torze Losail, jest mocno zmotywowany, aby wrócić do ścisłej czołówki. Zadania nie zamierzają ułatwiać Amerykaninowi koledzy z satelickiej ekipy Monster Yamaha Tech 3, Brytyjczyk Cal Crutchlow i Włoch Andrea Dovizioso, którzy wyścig w Katarze ukończyli walcząc do samej mety o czwarte miejsce… a w dłuższej perspektywie być może także miejsce Spiesa w fabrycznym zespole za rok! Dovi będzie wyjątkowo zadowolony z powrotu na motocykl. Po wyścigu w Katarze, manager Włocha, Simone Battistella, nieźle nastraszył swojego podopiecznego, „wkręcając” go w odcinku włoskiej edycji programu „Mamy Cię!”. Biedy Andrea naprawdę był przekonany, że zostanie wysłany na wojnę do Afganistanu!

Rossi czarnym koniem jeśli…

Słynny Valentino Rossi miał sporo czasu aby przemyśleć fatalny weekend w Katarze, po którym pierwszy raz tak głośno i jednoznacznie skrytykował Ducati za brak postępów w rozwoju motocykla i rozwiązania problemów, z którymi zmaga się już przecież od ponad roku. Włoch wciąż nie radzi sobie z przystosowaniem się do nerwowego charakteru Desmosedici, które na dodatek cechuje się sporą podsterownością na wejściach w zakręty.

Niestety, w Jerez 33-latek nie otrzyma żadnych nowych części, dlatego znów zdany będzie tylko na siebie i swoich mechaników. Hiszpański tor to obiekt, na którym Rossi triumfował aż ośmiokrotnie, w tym sześć razy w królewskiej klasie. Biorąc pod uwagę jego problemy z Kataru, nic nie wskazuje na to, aby w niedzielę 9-krotny mistrz świata dopisał do swojego CV kolejny triumf, ale tutaj pojawia się pewien haczyk… pogoda!

Prognozy na weekend nie są bowiem zbyt łaskawe i istnieje spora szansa, że w niedzielę obejrzymy mokre wyścigi. O ile ociężałe Ducati sprawia zawodnikom ogromne problemy na suchym torze, na deszczu świetnie radzi sobie zarówno z utrzymaniem wyścigowej linii, jak i oszczędzaniem opon. Dzięki konieczności „wykastrowania” mocy i skorzystania z „deszczowego” mapowania silnika, także jednostka napędowa przestaje w takich warunkach pracować nerwowo na wyjściach z zakrętów, a wszystko to oznacza, że w deszczu Rossi może realnie myśleć o swoim drugim podium na Ducati (po jedyne do tej pory sięgnął rok temu we Francji).

Co prawda rok temu Rossi był w Jerez dopiero piąty, po tym jak wrócił na tor po upadku, ale jego tempo sugerowało, że mógłby liczyć na walkę o miejsce w pierwszej trójce. Kto wie, może jednak „Doktora” zobaczymy na pudle szybciej, niż wskazywałyby na to wypowiedzi po Grand Prix Kataru? Tak czy inaczej byłby to słodko-gorzki sukces. Bez nowych części nie ma w tej chwili większych perspektyw na poprawę losu Rossiego w „normalnych warunkach”. Doprowadziło to nawet do spekulacji, jakoby Włoch miał zerwać kontrakt z Ducati i poszukać ratunku w ramionach Hondy lub Yamahy, ale wydaje się to mało prawdopodobne. Poza tym, to temat na osobny artykuł!

Ostatnia Honda, ostatnie Ducati?

Katar pokazał realny skład drugiej grupy MotoGP, która zazwyczaj powinna jednak walczyć o miejsca poza podium, choć bezpiecznie w pierwszej dziesiątce. Zaimponował debiutant, Stefan Bradl (LCR Honda), aktualny mistrz świata Moto2. Alvaro Bautista na drugiej prywatnej Hondzie – zespołu San Carlos Gresini – zrobi jednak wszystko, aby przed własnymi kibicami pokonać Niemca. Po pierwsze, będzie to jego 150 start MŚ. Po drugie, nie startował w Jerez rok temu z powodu kontuzji nogi z Kataru. W pierwszym wyścigu „SuperBauti” był tuż przed Bradlem, który jednak stracił sporo czasu po problemach z regulacją przedniego hamulca. Szykuje się więc ciekawy rewanż, tym bardziej, że podczas testów w Jerez, Alvaro miał tutaj sporo problemów z wyczuciem przodu, co zakończyło się dwoma wysiadkami z siodła.

Pojedynek o to, aby zostać najszybszym, a raczej aby nie zostać najwolniejszym kierowcą Ducati, stoczą z pewnością Nicky Hayden, Hector Barbera i Karel Abraham. Amerykanin stał tutaj na podium rok temu, choć pomogła seria upadków zawodników z czołówki i problemy techniczne z Yamahą Colina Edwardsa. „Kentucky Kid” upuścił zimą sporą część testów i niedawno miał to nadrobić podczas dwudniowej wizyty na włoskim Mugello. Niestety, ulewne opady deszczu uniemożliwiły sensowne testy, ale przynajmniej Nicky jest gotowy na jazdę po mokrym i w takich warunkach będzie groźny.

Start przed własnymi kibicami mocno zmotywuje także Hectora Barberę, który co prawda jeździ nerwowo, nierówno i dość ostro, ale za punkt honoru stawia sobie pokonanie fabrycznego duetu Hayden – Rossi. W Katarze misja połowicznie się udała, Hector był przed „Doktorem”. Czy tym razem będzie podobnie? Upadek podczas zimowych testów w Jerez na kilka dni wykluczył z akcji Karela Abrahama (kontuzja obojczyka), a na dodatek, podczas pierwszej rundy w Katarze Czech musiał wycofać się z wyścigu z powodu problemów z układem hamulcowym. W Hiszpanii zawodnik ekipy AB Cardion zrobi więc wszystko, aby nie być ostatnim kierowcą Ducati i zdobyć przy okazji kilka cennych punktów.

CRT znacznie bliżej?

Czech będzie musiał jednak mocno oglądać się za siebie. Podczas testów IRTA pod koniec marca, Randy de Puniet na motocyklu CRT był tutaj tylko o ułamki sekundy wolniejszy od naszego południowego sąsiada. Jeśli gdziekolwiek motocykle CRT – z prototypowymi podwoziami i drogowymi silnikami – mogą wywalczyć dobry wynik i rywalizować z prototypami, to właśnie na takich wolnych i krętych obiektach jak Jerez, czy Sachsenring. Jeśli do tego wszystkiego spadnie deszcz, to kto wie, jaką niespodziankę może sprawić CRT…

Po wygraniu wewnętrznej rywalizacji CRT w Katarze oraz jeździe po trzecie miejsce w Jerez rok temu, zdecydowanie najlepiej wyglądają chyba szanse Colina Edwardsa, jednak w Jerez najwięcej czasu spędzili zimą zawodnicy Aprilii. Randy de Puniet był tutaj bardzo szybki, a dla jego team-partnera z zespołu Aspara, Aleixa Espargaro, będzie to domowa runda.

Także Danilo Petrucci może dość mocno zaskoczyć. Po pierwsze właśnie dlatego, że testował tutaj zimą, a po drugie z powodu charakterystyki toru. Ekipa młodego Włocha korzysta z całkowicie standardowych silników z drogowej Aprilii RSV4. Z tego powodu Petrucci tracił na prostej toru Losail ponad 40km/h do prototypów, ale już w trzecim, krętym sektorze, był jednym z najszybszych zawodników CRT. Skreślać nie można też Michele Pirro, który mimo nieukończenia samego wyścigu i braku zimowych testów, na wielu zrobił w Katarze spore wrażenie.

Do niecodziennej przesiadki szykuje się z kolei zespół BQR. Jeden z jego zawodników, ubiegłoroczny mistrz Hiszpanii, Ivan Silva, zrezygnował z używania ramy brytyjskiej firmy FTR i przesiada się na karbonowe podwozie lokalnej firmy Inmotec, które intensywnie rozwijał przez dwa ostatnie lata jako kierowca testowy projektu. Zespołowy kolega, Kolumbijczyk Yonny Hernandez, który w Katarze był od Silvy dużo szybszy, pozostaje jednak przy znanej sobie konstrukcji FTR. Ciekawe, który z nich będzie szybszy w Jerez.

Wracając jednak do czołówki, najbliższy weekend pokaże, czy Jorge Lorenzo faktycznie będzie w tym roku dużo trudniejszym rywalem dla Caseya Stonera niż rok temu. Podczas rundy w Katarze największym zagrożeniem dla Australijczyka był jednak on sam oraz problemy z przedramionami. Jeśli nie udało się ich rozwiązać, obrońcę tytułu może czekać bardzo trudny weekend.

Marquez kontra Luthi w Moto2

Weekend w Jerez w klasie Moto2 może upłynąć pod znakiem ostrej walki zwycięzcy z Kataru, Hiszpana Marca Marqueza oraz pechowo zepchniętego na piąte miejsce Thomasa Luthiego. Panowie mają do wyrównania rachunki. O ile Marquez nie ukończył dwóch ostatnich wyścigów w Jerez, Szwajcar stał tutaj na podium w sezonach 2010 i 2011, a w niedzielę wystartuje w swoim 150 wyścigu Grand Prix.

Oczywiście istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że zwycięstwo zgarnie ktoś inny. Szczególnie, jeśli będzie mokro lub zwyczajnie chłodno. W takich warunkach czarnym koniem może okazać się Andrea Iannone, który rok temu wygrał w pochmurnym Jerez z przewagą 7 sekund. W Katarze Marquez odebrał mu zwycięstwo o zaledwie 0,061 sekundy, więc Włoch jest mocno zmotywowany do rewanżu.

Podobne aspiracje ma jego rodak, Claudio Corti, który w Katarze zupełnie nie liczył się w stawce z powodu wady wzroku, która utrudnia mu jazdę przy sztucznym świetne. Corti był jednak w czołówce Moto2 podczas zimowych testów, więc podobnie jak dosiadający siostrzanej maszyny niemieckiej firmy Kalex, Brytyjczyk Scott Redding, w niedzielę może być w czołówce. Uwaga na Juliana Simona, mistrza świata klasy 125ccm z roku 2009, który po problemach z motocyklem FTR, w Jerez przesiądzie się na maszynę Suter (jeździł taką w Moto2 przez dwa ostatnie sezony).

Przetasowania w Moto3

Najszybsi zawodnicy zimowych testów w Jerez, Maverick Vinales i debiutujący w MŚ Romano Fenati, górą byli także w Katarze, zostawiając daleko w tyle grupę walczącą o trzecie miejsce. Wygląda na to, że podobnie może być w ten weekend, chociaż kierowcy KTM; Sandro Cortese i Danny Kent, liczą na nawiązanie walki.

Czarnym koniem może jednak okazać się Erfen Vazquez. Doświadczony Hiszpan to jeden z trzech zawodników, którzy zrezygnowali niedawno z „fatalnej” ramy Hondy i przerzucili się na podwozie FTR – takie same, jakiego dosiadają Vinales i Fenati. Wszystko wskazuje więc na to, że czekają nas w niedzielę trzy pasjonujące wyścigi!

GP Hiszpanii w Polsacie Sport

Wszystkie sesje podczas GP Hiszpanii polscy fani obejrzeć będą mogli na żywo na antenach Polsatu Sport. Polsat Sport i Polsat Sport HD pokażą wszystkie treningi wolne w piątek i sobotę oraz niedzielne rozgrzewki i wyścig Moto2, Polsat Sport Extra sobotnie kwalifikacje oraz niedzielne wyścigi.

Piątek (Polsat Sport / Polsat Sport HD)

9:15 – 1 trening Moto3
10:10 – 1 trening MotoGP
11:10 – 1 trening Moto2

13:15 – 2 trening Moto3
14:10 – 2 trening MotoGP
15:10 – 2 trening Moto2

Sobota (treningi Polsat Sport i Polsat Sport HD, kwalifikacje Polsat Sport Extra)

9:15 – 3 trening Moto3
10:10 – 3 trening MotoGP
11:10 – 3 trening Moto2

13:00 – kwalifikacja Moto3
13:55 – kwalifikacja MotoGP
15:10 – kwalifikacja Moto2

Niedziela (rozgrzewki i wyścig Moto2 Polsat Sport i Polsat Sport HD, wszystkie wyścigi także Polsat Sport Extra)

8:40 – rozgrzewka Moto3
9:10 – rozgrzewka Moto2
9:40 – rozgrzekwa MotoGP

11:00 – wyścig Moto3
12:20 – wyścig Moto2
14:00 – wyścig MotoGP

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl