W trzeciej części podsumowania sezonu przyglądamy się zawodnikom, którzy tuż za plecami pierwszej czwórki walczyli o piąte miejsce w tabeli. Kto pozytywnie zaskoczył, a kto rozczarował?
Alvaro Bautista
miejsce w tabeli: 11
punkty: 89
Bautista sezon rozpoczął fatalnie, wylatując z trzech pierwszych wyścigów. W czwartym, Grand Prix Francji na torze Le Mans, stanął co prawda na podium, ale już wówczas wiedział, że nie będzie to dla niego udany rok. Hiszpan ponownie korzystał z zawieszenia Showa (a także hamulców Nissin), które zupełnie nie radziło sobie na poziomie MotoGP. W połowie roku sytuacja była wręcz dramatyczna. Hiszpan narzekał, że czuje się, jakby jeździł po lodzie, a tylnej oponie całkowicie brakuje przyczepności na wejściach w łuki. Jakby tego było mało, z domowego wyścigu w Barcelonie musiał wycofał się po awarii motocykla. Po pierwszych treningach w Indianapolis był wręcz wściekły. Dzień później widowiskowo przeleciał przez kierownicę, bardzo wyraźnie pokazując, w czym leżał problem. Pod koniec sezonu frustracja ustąpiła zrezygnowaniu.
Zobacz też:
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 1
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 2
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 3 (tutaj jesteś)
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 4
W Australii nie był w stanie wyprzedzić na prostej startowej większego i cięższego Scotta Reddinga na dużo słabszej Hondzie w specyfikacji Open. Wszystko przez brak przyczepności tyłu w ostatnim zakręcie. „Jakbym miał kij zamiast tylnego amortyzatora” – powiedział wtedy. Mistrz świata klasy 125 toczył nierówną walkę i był wyraźnie zrezygnowany. Mimo wszystko kiedy dojeżdżał do mety, zazwyczaj robił to w okolicach solidnego, siódmego miejsca. Niestety nie ukończył aż siedmiu wyścigów, zarówno przez wywrotki, błędy innych (w Malezji ściął go Aleix Espargaro), jak i awarie. Co ciekawe, już podczas drugiej rundy Bautista przetestował hamulce Brembo, ale zupełnie nie współgrały one z zawieszeniem Showa, dlatego ostatecznie został przy układzie Nissin.
W Le Mans Alvaro pokazał, że na konkurencyjnym motocyklu – podobnie jak Hector Barbera – wciąż jest w stanie walczyć o wysokie pozycje. Niestety, mimo fabrycznej Hondy, nie miał na to szans. W sezonie 2015 przesiada się na fabryczną Aprilię, ale póki co z drogowym silnikiem. Przynajmniej otrzyma wreszcie zawieszenie Ohlins, choć nadchodzący sezon może być dla niego równie frustrujący.
Andrea Iannone
miejsce w tabeli: 10
punkty: 102
Jeździł szybko i solidnie, choć momentami brakowało mu powtarzalności i zimnej krwi, o czym świadczy pięć nieukończonych wyścigów. Trzy razy był piąty, a w Brnie zaimponował wygranym pojedynkiem z Andreą Dovizioso, choć jak się później okazało, jego rywal zmagał się wówczas ze słabnącym silnikiem. W Aragonii walczył nawet o prowadzenie, ale z wyścigu wyleciał widowiskowo po błędzie już na samym jego początku.
W pełni wykorzystał za to dostępne dla Ducati, miękkie tylne opony, aż pięć razy kwalifikując się w pierwszym rzędzie. Inna sprawa, że niemal zawsze robił to holując się za kimś z czołówki. W Brnie Marquez pomógł mu nawet z premedytacją, aby zwiększyć przestrzeń pomiędzy sobą, a głównymi rywalami. Inna sprawa, że każde takie okrążenie do dla Iannone cenna lekcja.
Choć dysponował fabrycznym kontraktem z Ducati i razem z Dovizioso jako pierwszy otrzymywał nowe części, w tym model GP14.2, Iannone był w dużym stopniu ograniczony przez słabe strony Desmosedici, w tym przede wszystkim podsterowność. Trzeba też pamiętać, że ten sezon był dopiero jego drugim w MotoGP. Ciekawe, jak spisze się w fabrycznym zespole w roku 2015. Jeszcze bardziej ciekawe jest to, jak spisałby się np. na fabrycznej Hondzie. Iannone jest szybki, ale trochę nieokrzesany. Trudno się dziwić, to w końcu Crazy Joe!
Stefan Bradl
miejsce w tabeli: 9
punkty: 117
Trzy razy czwarty, dwa razy piąty, dwa razy w pierwszym rzędzie, ale ani razu na podium czy pole position. To zdecydowanie za mało, jak na byłego mistrza świata Moto2 dysponującego praktycznie takim samym motocyklem jak ekipa Repsol Honda. Stefan Bradl zakończył sezon na dziewiątym miejscu. Do szóstego, Pola Espargaro, stracił tylko 19 punktów, ale już do piątego Andrei Dovizioso, z którym przegrał chociażby pojedynek po podium w Austin, aż 70 oczek. Do tego aż pięć razy nie dojeżdżał do mety. Życiowa szansa na zwycięstwo przeszła mu koło nosa przed własnymi kibicami.
Deszcz i przesychający tor sprawiły, że na Sachsenringu większość zawodników zmieniło motocykle na „suche” po okrążeniu rozgrzewającym, po którym startowali oni do wyścigu z alei serwisowej. Mechanicy Bradla opony i tylny amortyzator zmienili na polach startowych, ale zgubiona nakrętka sprawiła, że nie zdążyli przestawić przedniego zawieszenia. Z ogromnej przewagi na pierwszym kółku na mecie zostało więc dopiero 16 miejsce. Pecha miał także na Mugello, gdzie z toru zabrał go upadający Cal Crutchlow. Z drugiej strony sam również popełniał kosztowne błędy, dwa razy, w Indy i Australii, zabierając na pobocze Aleixa Espargaro.
Na tym etapie i tak było już za późno aby uratować się przed koniecznością zmiany barw. Honda od samego początku liczyła na podia i już w czerwcu postanowiła, że zastąpi Bradla kimś innym. Ostatecznie padło na solidnego Cala Crutchlowa. Owszem, mały team LCR to nie to samo, co Repsol Honda. Niektórzy sugerowali także, że Bradlowi zwyczajnie brakowało formy (po Grand Prix Hiszpanii przeszedł operację puchnącego przedramienia), a jego styl jazdy nie do końca pasował do agresywnej Hondy. Tak czy inaczej, dziewiąte miejsce w tabeli to za mało, a w przyszłym roku, na Forward Yamasze w specyfikacji Open, może wcale nie być lepiej. MotoGP potrzebuje jednak w stawce Niemca, więc Stefan może być spokojny o swoją przyszłość. Przynajmniej póki co…
Bradley Smith
miejsce w tabeli: 8
punkty: 121
Z jednej strony Bradley Smith wcale nie poradził sobie dużo lepiej niż Stefan Bradl, którego wyprzedził w tabeli o zaledwie cztery punkty, ale z drugiej stanął przynajmniej na podium w Australii, choć po trochu w prezencie po wywrotkach Marca Marqueza, Pola Espargaro i Cala Crutchlowa. Jednocześnie Smith przegrał też pojedynek z zespołowym kolegą i debiutantem MotoGP, choć też o włos, bo tylko o pięć punktów.
W połowie sezonu stracił nieco pewności siebie kiedy Yamaha przekazała mu do testów podwozie o dyskusyjnej jakości. Efektem były widowiskowe wywrotki w Jerez i Le Mans, oraz lekkie zagubienie. Cały czas za kulisami dyskutowano także o jego przyszłości. Choć w Niemczech popełnił błąd i zaliczył wywrotkę, podniósł motocykl i pokazał determinację, dojeżdżając do mety na dziewiętnastej pozycji. Taka postawa, a także bardzo inteligentne i metodyczne podejście do ustawień i rozwoju motocykla, zapewniły chłopakowi z Oksfordu nową, roczną umowę.
Ani nie zawiódł, ani nie zaskoczył, ale w sezonie 2015 będzie musiał pokazać znacznie więcej. Szybcy rodacy na Hondach, Cal Crutchlow i Scott Redding, mogą sprawić, że Smith wypadnie z łask. Z drugiej strony, jeśli ich pokona, a przy okazji dotrzyma kroku Espargaro, jego akcje mocno wzrosną. Musi tego jednak dokonać w pierwszej połowie sezonu, co daje mu niewielką przewagę, bo w przeciwieństwie do dwóch rodaków, dobrze zna motocykl.
Aleix Espargaro
miejsce w tabeli: 7
punkty: 126
W pełni wykorzystał przepisy kategorii Open, pozwalające zawodnikom używać miękkich opon. Co prawda tylko raz ruszał z pierwszego rzędu, kiedy wygrał pogodową ruletkę w Assen i sięgnął tam po pole position, ale jednocześnie zawsze przechodził do Q1. W Katarze także walczył o pole position, ale gorąca głowa sprawiła, że zaliczył aż dwie wywrotki w trakcie jednej, 15-minutowej sesji.
Przewrócił się w Argentynie, ale podniósł motocykl i dowiózł do mety jeden punkt, pokazując imponującą determinację. Wielokrotnie walczył na zużytych oponach ze słabą elektroniką w specyfikacji Open, ale mimo wszystko regularnie finiszował tuż za plecami ścisłej czołówki. Nie ukończył czterech wyścigów. Dwa razy – w Indianapolis i Phillip Island – z toru zabierał go Bradl. Raz to on zabrał na pobocze Bautistę, w Malezji. Stracone w ten sposób punkty sprawiły, że o dziesięć oczek przegrał z młodszym bratem walkę o szóste miejsce w tabeli, ale i tak może być zadowolony, szczególnie patrząc na nazwiska rywali, których pokonał.
Wisienką na torcie było oczywiście rewelacyjne podium w Aragonii, gdzie zaryzykował wczesną zmianę opon na mokrym torze, a następnie widowiskowo obronił drugie miejsce przed atakami Cala Crutchlowa. W efekcie był także najszybszym zawodnikiem kategorii Open, choć trzeba przyznać, że nie miał w niej zbyt silnej konkunrecji. W barwach wracającego do MotoGP Suzuki Hiszpanowi trudno będzie powtórzyć tegoroczne wyniki, ale ciekawie będzie przyglądać się jego postępom.
Pol Espargaro
miejsce w tabeli: 6
punkty: 136
Dziewięć razy finiszował w pierwszej szóstce, we Francji i Australii otarł się o podium, a ostatecznie sięgnął po szóste miejsce w tabeli i tytuł debiutanta roku. Pol Espargaro poradził sobie lepiej niż dobrze, choć jego agresywny styl jazdy nie do końca współgrał z lubiącą płynność Yamahą. Brak doświadczenia sprawiał, że w trudnych chwilach przełączał się w tryb Moto2 i zbyt mocno szarpał z M1-ką, ale w drugiej połowie sezonu radził sobie z tym zdecydowanie lepiej, popisując się imponującą równością i powtarzalnością.
Co prawda momentami narzekał na brak przyczepności i nie mógł się bez niej odnaleźć, ale większe doświadczenie i trochę lepszy motocykl na rok 2015 powinny sprawić, że sporadyczne podia będą realnym celem. To jeden z tych zawodników, o których nie ma co zbyt wiele się rozpisywać. Zrobił kawał dobrej roboty i tyle!
Andrea Dovizioso
miejsce w tabeli: 5
punkty: 187
„Dovi” zaczął sezon z grubej rury, w Austin pokonując Stefana Bradla w drodze po swoje pierwsze podium na Ducati. Po frustrującym sezonie 2013 zrozumiał Desmosedici, a zmiany w Ducati Corse dałby mu dodatkowej motywacji. Na podium wrócił w Assen, w Japonii wywalczył pierwsze od czterech lat pole position, a ostatecznie aż dziewięć wyścigów ukończył w pierwszej piątce. Andrea Dovizioso to bez wątpienia cichy bohater sezonu. Jego piąte miejsce w tabeli do najlepszy wynik zawodnika Ducati od czasu czwartej pozycji Caseya Stonera w roku 2010.
Poza szybkością pokazał też wyjątkową dojrzałość i opanowanie, co było chyba równie trudne, jak sama jazda. Co prawda strata do pierwszej czwórki była spora, ale dzięki zimnej krwi i doświadczeniu Dovi zostawił też równie daleko z tyłu rywali na dużo lepszych motocyklach. Kto wie, co wydarzy się w 2015, kiedy Włoch otrzyma nowe, zbudowane od podstaw Desmosedici. Jeśli będzie wolne od podsterowności, możliwe będą nie tylko kolejne podia, ale może też i zwycięstwa.
Motocykle
Forward Yamaha
miejsce w tabeli: 4
punkty: 138
Yamaha zdecydowanie najlepiej zinterpretowała przepisy kategorii Open, choć trochę przypadkowo. Początkowo producent z Iwaty miał tylko udostępnić prywatnym zespołom silniki, do których te miały zbudować własne podwozia. Ekipa Forward Racing nie miała na to czasu i środków, dlatego otrzymała z Japonii kompletny motocykl z sezonu 2012, z większym zbiornikiem paliwa i elektroniką w specyfikacji Open.
Zespół eksperymentował z własnymi owiewkami, przez co tracił też trochę na prędkości maksymalnej. Colin Edwards zupełnie nie potrafił odnaleźć się na dość wolno skręcającym podwoziu, a ekipa wreszcie przygotowała własną ramę, ale po kilku szybkich testach Aleix Espargaro pozostał przy rozwiązaniu Yamahy. Podium, pole position i wściekłość Hondy, dysponującej dużo mniej konkurencyjnym motocyklem klasy Open, to najlepsze potwierdzenie sukcesu.
Honda (Open)
(w tabeli konstruktorów zawsze punktowały fabryczne Hondy)
Honda w specyfikacji Open miała być tańszą wersją fabrycznego modelu RC213V. Mimo nieco naciąganych zapewnień szefa HRC nie była jednak od niej wolniejsza o tylko trzy dziesiąte sekundy na okrążeniu. Różnica, wynikająca z braku pneumatycznego rozrządu, skrzyni seamless i fabrycznej elektroniki, wynosiła około sekundy. Choć motocykl świetnie się prowadził, zawodnicy go dosiadający przez cały rok byli sfrustrowani, nie mogąc walczyć nie tylko z rywalami na fabrycznych maszynach, ale też z Forward Yamahą. Mimo braku mocy Honda nie zdecydowała się także na wykorzystanie maksymalnej pojemności zbiornika paliwa, która dla maszyn Open wynosiła nie 20, a aż 24 litry. Hayden i spółka do dyspozycji mieli więc tylko 22 litry.
Na sezon 2015 Honda zmienia podejście i w praktyce zamierza udostępniać ekipom Open motocykl fabryczny z poprzedniego roku, bez szybkiej skrzyni i fabrycznej elektroniki, ale za to z pneumatycznym rozrządem. Czas pokaże, czy nowa maszyna okaże się dużym krokiem do przodu, czy znów skończy się tylko na naciąganych zapowiedziach. Podczas pierwszych testów nie było rewelacji.
Ducati
miejsce w tabeli: 3
punkty: 211
Problemy Ducati znane są od dawna. Nerwowy silnik, kapryśna elektronika i przede wszystkim koszmarna podsterowność. Nowy szef Ducati Corse, Gigi Dall’Igna, już na pierwszym spotkaniu z mediami podkreślał, że potrzebuje czasu, aby zrozumieć istotę problemu i znaleźć rozwiązanie. Półśrodkiem była wersja GP14.2. Bardziej ergonomiczna, smukła i nieco mocniejsza na dwóch najwyższych biegach, ale wciąż zmagająca się z podsterownością.
Dall’Igna przez cały rok eksperymentował nie tylko z wnętrzem silnika, ale też jego pozycją pomiędzy kołami, przesuwając jednostkę napędową wyraźnie do przodu. Ostateczną wersję GP15 zobaczymy jednak dopiero w lutym podczas testów w Malezji. Jeśli będzie pozbawiona podsterowności, Dovizioso i Iannone mogą walczyć o wysoką stawkę. Jeśli nie, co najwyżej o sporadyczne podia. Wyznacznikiem potencjału Ducati może być też strategia Hondy, która na sezon 2015 skupia się nie na poprawie prowadzenia, a wyraźnym podniesieniu mocy.
Zespoły
LCR Honda
miejsce w tabeli: 8
punkty: 117
Niewielka ekipa z siedzibą w Monako stworzyła wokół Stefana Bradla wyjątkową, rodzinną atmosferę, ale nawet to, w połączeniu z fabryczną Hondą, nie wystarczyło, aby choć raz wywalczyć podium. Choć to oczywiście nie ten rozmach co ekipa Repsol Honda, to jednak wszystko było na miejscu. Zabrakło jednak kropki nad „i”. Dlaczego? Być może przekonamy się w sezonie 2015, kiedy Bradla zastąpi Cal Crutchlow, a do ekipy dołączy mocny, tytularny sponsor, CWM. LCR to niewielki skład, ale nie można im odmówić serca. Szkoda, że ciężkiej pracy nie udało się w tym roku wynagrodzić choćby jednym pucharkiem.
NGM Forward Racing
miejsce w tabeli: 7
punkty: 151
Marketingowy guru Giovanni Cuzari postanowił podkręcić tempo i zastąpić motocykle CRT droższymi, ale bardziej konkurencyjnymi Yamahami w specyfikacji Open, które faktycznie przyniosły oczekiwane wyniki. Na plus zaliczyć należy z pewnością solidnego szefa mechaników Aleixa Espargaro, Brytyjczyka Matthew Caseya oraz bliską współpracę z niemieckimi ekspertami od elektroniki, 2D.
Wrażenie robiły nie tylko wyniki, ale też innowacyjne podejście do sponsorów i spraw B2B. Forward Racing to jedyny zespół, który dysponował drugą jednostką gościnną, wynajmowaną na poszczególne rundy zewnętrznym sponsorom. Tak było np. podczas promocji gry MotoGP ’14 w Barcelonie. Szkoda tylko niesmaku pozostawionego przez przedwczesne rozstanie z Colinem Edwardsem.
Próby oszczędzenia kilku euro widoczne były także przy innych okazjach, jak chociażby testach zawieszenia Kayaba, za którego używanie gotowa była zapłacić Yamaha. Na szczęście nic z tego chyba nie wyjdzie. Motocykli Forward dosiądą w przyszłym roku Stefan Bradl i Loris Baz. To w dużej mierze również próba oszczędzenia i wzięcia pod swoje skrzydła zawodników, do których „dopłacają” organizatorzy, ale z drugiej strony na rynku nie było zbyt wielu alternatyw, a w końcu Aleix Espargaro, do którego Cuzari mocno dopłacił, słusznie przeskoczył na fabryczne Suzuki.
Pramac Racing
miejsce w tabeli: 6
punkty: 155
Choć włoskiemu producentowi agregatów prądotwórczych podobno nie wiedzie się ostatnio najlepiej, zespół należący do właściciela firmy Pramac, Paolo Campinotiego, ma się dobrze. W tym roku do startów Andrei Iannone dorzucało się Ducati, a Yonny’emu Hernandezowi pomagali organizatorzy i jego osobiści sponsorzy. Obaj zawodnicy poradzili sobie solidnie, a zespół miał całkiem mocną strukturę. W przyszłym roku do Hernandeza, teraz już fabrycznego zawodnika Ducati, dołączy Petrucci. Ciekawe, który szybciej wypracuje sobie pozycję numeru jeden.
GO&FUN Honda Gresini
miejsce w tabeli: 5
punkty: 170
Ekipa Fausto Gresiniego w ostatnich latach straciła nieco rozpęd. Konieczność cięcia kosztów i współpraca z dostarczającą zawieszenia firmą Showa mocno spowolniły Alvaro Bautistę. Jakby tego było mało, razem z końcem roku zakończyła się współpraca ze sponsorem tytularnym, producentem napojów energetycznych, GO&FUN. Coraz większe problemy budżetowe pchnęły Gresiniego w ramiona Aprilii, dla której wystawi w przyszłym roku fabryczny team.
W jego szeregach zostaje Bautista, do którego dołączy wracający do MotoGP Marco Melandri. Włoch sięgnął już razem z Gresinim po wicemistrzostwo królewskiej klasy, ale sam nie jest do końca przekonany co do swojego powrotu do MotoGP. Ekipa, która swoją siedzibę ma praktycznie na torze w Misano, to typowy, niewielki zespół z rodzinną atmosferą. Niestety coraz trudniej jest mu odnaleźć się w biznesowych realiach MotoGP. Współpraca z Aprilią to otwarcie nowej karty, ale początki z pewnością nie będą łatwe. Jeśli zaś chodzi o ten sezon, to szkoda po prostu niewykorzystanego potencjału.
Monster Yamaha Tech 3
miejsce w tabeli: 4
punkty: 257
Zespół Herve Poncharala spisał się w tym roku na medal, walkę o trzecie miejsce w klasyfikacji ekip przegrywając z fabrycznym teamem Ducati o zaledwie cztery punkty. Francuzi mogą co prawda czuć niedosyt, bo rok temu zajęli trzecią lokatę, wyraźnie pokonując Włochów, ale Ducati razem z Dovizioso mocno podkręcili w tym sezonie tempo. Poncharal musiał tymczasem wprowadzić kilka istotnych zmian. Razem z odejściem Cala Crutchlowa team opuścił również jego szef mechaników, Daniele Romagnoli.
Do dysponującego fabrycznym kontraktem z Yamahą Pola Espargaro w roli crew chiefa dołączył więc młody, choć doświadczony inżynier od telemetrii, Nicolas Goyon. Duet ten zgrał się świetnie, a młody Hiszpan sięgnął po tytuł debiutanta roku. Druga strona garażu też poradziła sobie nieźle, a Bradley Smith wywalczył jedno podium.
Nie ma się co rozpisywać. Jeden z najbardziej solidnych prywatnych zespołów, z wyjątkowo ogarniętym szefem i dopiętym budżetem. Po ubiegłorocznym sezonie Cala Crutchlowa wiedzieli, że regularna walka o podia będzie niemal niemożliwa, ale zrobili praktycznie wszystko to, co sobie założyli. Dobra robota.
Ducati Team
miejsce w tabeli: 3
punkty: 261
W Ducati wiele się w tym roku zmieniło. Ściągnięty przez Audi Bernhard Gobmeier nie spisał się w roli szefa Corse, dlatego został zastąpiony przez Gigiego Dall’Ignę z Aprilii. Do zespołu dołączył także słynny Davide Tardozzi, który kilka razy zaliczył męskie rozmowy z nowym rekrutem, rozczarowującym Calem Crutchlowem. Efekty widać było niemal od razu.
Dużo lepsza komunikacja pomiędzy boksem, a Bolonią, sprawniejsza organizacja i znacznie lepsze wyniki na torze. Razem z poprawionym motocyklem w przyszłym roku powinno być jeszcze lepiej, choć razem z Crutchlowem ekipę opuściła niemal cała jego strona boksu. Trzecie miejsce w klasyfikacji zespołów to dla bolończyków mały sukces. Na co będzie ich stać w 2015 roku?
Zobacz też:
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 1
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 2
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 3 (tutaj jesteś)
MotoGP – Podsumowanie sezonu 2014 – część 4