Marcin z Magdą postanowili rozpocząć sezon od szkolenia motocyklowego. Jeżeli sami się nad tym zastanawiacie, to oni są idealnym przykładem, dlaczego warto to zrobić – przeczytajcie!
autor: Marcin Jancza
Sezon motocyklowy 2013 Magda rozpoczęła bardzo hardcorowo – w niespełna w 3 tygodnie po zakupie swojego pierwszego motocykla, ruszyła na nim w moim towarzystwie na podbój Rumunii – możecie o tym przeczytać w kwietniowym numerze MotoRmanii. Choć ta wyprawa zakończyła się pełnym sukcesem, ten sezon motocyklowy postanowiliśmy zacząć bardziej profesjonalnie, tzn. od szkolenia pod okiem instruktorów na asfaltowym torze wyścigowym.
Rozpocząłem poszukiwania szkoły doskonalenia jazdy motocyklem. Niestety w Bielsku-Białej, gdzie mieszkamy ani też na południu Polski, nie ma żadnych torów tego typu, także poszukiwania objęły swym zasięgiem całą Polskę. Po dokładnym przestudiowaniu zakresów szkoleń różnych szkół, oglądnięciu filmikowi i zapoznaniu się z opiniami uczestników tych szkoleń, zdecydowaliśmy się na Ośrodek Doskonalenia Techniki Jazdy HigH – szkoleniemotocyklowe.pl i szkolenie na torze w Gostyniu.
Czego oczekiwaliśmy od szkolenia?
Madzia: liczę na to, iż dzięki szkoleniu pewniej poczuję się w większych pochyleniach w zakręcie, nauczę się prawidłowego toru jazdy z czy mam czasem troszkę kłopotu oraz poprawię swoje umiejętności w sytuacjach awaryjnych.
Marcin: jako motocyklista z dużym już doświadczeniem nastawiłem się przede wszystkim na dobrą zabawę, potwierdzenie przez instruktorów sowich umiejętności oraz poprawienie ewentualnych błędów.
Szkolenie rozpoczynało się o 9:00 godzinie. Do Gostynia mieliśmy 370 km, dlatego wyjechaliśmy dzień wcześniej, tak aby dnia następnego stawić się punktualnie wypoczętym w wyznaczonym miejscu. Wszyscy uczestnicy – 15 osób oraz organizatorzy przybyli na tor punktualnie. Był chodny poranek, ok. 7 – 8 stopni C, zachmurzone niebo, a na domiar złego, zaczynało kropić.
Po krótkim przywitaniu, sprawdzeniu stanu technicznego motocykli i prawidłowego ciśnienia w oponach, przeszliśmy do sali wykładowej. Tam właściciel szkoły, a zarazem instruktor Marcin Kukawka, wraz z zawodniczką startującą w wyścigach motocyklowych w klasie supersport 600, Natalią Florek, przedstawili nam plan zajęć, sposób zachowania się na torze, zasady bezpieczeństwa oraz udzielili mnóstwa wskazówek odnośnie prawidłowej techniki jazdy motocyklem.
Pierwszy wyjazd na tor.
Nareszcie! 🙂 U wszystkich dało się zauważyć wielkie podekscytowanie. Pierwsze okrążenia to zapoznanie się z torem. Podczas tej pierwszej części szkolenia, instruktorzy w poszczególnych fragmentach toru, ustawiali różne próby sprawnościowe, które po kolei każdy zaliczał co kilka okrążeń. Wszystkie te próby były tak pomyślane, aby przygotować uczestników na zdarzenia drogowe, z jakimi mogą się spotkać w normalnym ruchu drogowym. Były to między innym:
– dwa slalomy pomiędzy pachołkami – szybszy i wolniejszy (bardzo ciasny);
– ćwiczenie ciasnych nawrotów (symulacja nawracania na drodze);
– hamowanie awaryjne na niespodziewaną komendę;
– omijanie przeszkody z różnych stron (instruktor podawał komendę z której strony mijać przeszkodę w ostatniej chwili);
– hamowanie awaryjne w zakręcie oraz na wyjściu z zakrętu;
– hamowanie i omijanie niespodziewanie pojawiającej się na drodze przeszkody (w tym przypadku piłek).
Po wykonaniu każdej z prób, instruktorzy udzielali cennych wskazówek, pomagając każdemu w eliminacji błędów i złych nawyków, a także chwali, gdy następowała poprawa. Z każdym kolejnym okrążeniem widać było postępy uczestników, którzy coraz bardziej podnosili tempo kolejnych okrążeń oraz z coraz większą pewnością i prędkością zaliczali kolejne próby sprawnościowe. Tak minął nam czas aż do południa i zapewne większość z nas dopiero podczas przerwy zauważała, że w między czasie zrobiła się słoneczna pogoda, a temperatura skoczyła do ok 18 stopni C!
Po opanowaniu wszystkich prób sprawnościowych, tor został uprzątnięty z pachołków, piłeczek i innych licznych elementów edukacyjnych i rozpoczął się kolejny etap nauki, czyli szlifowanie techniki jady po torze. Aby maksymalnie wykorzystać czas jaki mieliśmy, a także zwiększyć swobodę na torze, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy wjeżdżające bez przerw na przemian na 15-minutowe sesje. W każdej części toru stali instruktorzy dokładnie obserwujący wszystkich uczestników, i co jakiś czas każdego zatrzymywali i udzielali rad, tłumacząc co można poprawić, a czego się wystrzegać. W czasie gdy jedna grupa była na torze, druga odpoczywała jednocześnie dopytując jednego z instruktorów o różne szczegóły odnośnie jazdy motocyklem. Tak minął nam czas do ok. godziny 14:00, kiedy organizator zaprosił nas na bardzo smaczny obiad.
Po obiedzie przystąpiliśmy do ostatniego etapu szkolenia. Dalej jeździliśmy na przemian w sesjach po 15 minut, nadal na torze byli instruktorzy udzielający cennych wskazówek ale dodatkowo na tor ruszaliśmy za naszą zawodniczą, która podczas kolejnych okrążeń pokazywała nam prawidłowy tor jazdy. W tej części szkolenia podekscytowanie sięgnęło zenitu – niektórzy z uczestników, w tym ja, wzięło sobie za punkt honoru nie dać uciec Natalii! 😉 Przez kilka okrążeń dawaliśmy z siebie wszystko i byliśmy mega dumni z siebie, bo ta sztuka wychodziła nam i nawet już powoli zaczynaliśmy wierzyć, iż osiągnęliśmy poziom zawodniczy, ale… niestety, czar szybko prysł. Gdy Natalia rozgrzała wyścigowe opony, następny raz zobaczyliśmy ją… na przerwie.
Podsumowanie
W szkoleniu uczestniczyło 15 osób w tym 3 kobiety. Było duże zróżnicowanie w motocyklach, zaczynając od jednocylindrowych enduro, a kończąc na dużych i mocnych sportowych turystykach. Sami użytkownicy także reprezentowali różne poziomy umiejętności lecz w przeważającej większości był to poziom podstawowy. Choć mnie najbardziej interesowały postępy w nauce mojej Madzi i na niej głównie skupiałem swoją uwagę, to przyglądałem się także wszystkim pozostałym. U wszystkich bez wyjątku wyraźnie można było dostrzec z każdą kolejną godziną spędzoną na torze wyraźną poprawę techniki jazdy. Co więcej, w przeciwieństwie do zwykłej szkoły, tu nikt się nie obijał ani ociągał – wręcz przeciwnie, wszyscy byli bardzo pracowici, mocno zmotywowani i z wielką starannością starali się wprowadzać w życie zdobytą wiedzę. Choć każdy startował z innego pułapu umiejętności i każdy to szkolenie także zakończył na innym szczeblu, to niewątpliwie wszyscy zrobili ogromy krok na przód. Co więcej, to czego na drodze uczylibyśmy się latami, tu dokonaliśmy tego bezpiecznie w ciągu kilku godzin i dzięki czujnym oczom instruktorów, wystrzegliśmy się ryzyka nabrania złych nawyków.
Organizacja i sposób szkolenia były na najwyższym poziomie. Nikt nie pozostał z pytaniami bez odpowiedzi czy wątpliwościami – wszyscy instruktorzy (4 osoby) bardzo pracowicie i cierpliwie dzielili się z nami swoją wiedzą. Co więcej, podczas szkolenia panowała duża swoboda, nie było sztywnych zasad typu np.: wszyscy dostosowujemy się do najsłabszych i jeździmy grzecznie jeden za drugim w tempie spacerowym. Każdy jeździł własnym tempem, niektórzy nawet bardzo wysokim, a jedyne, o co trzeba było dbać, to o jasno określone przez instruktorów zasady wyprzedzania, tak aby wszystkim zapewnić należyte bezpieczeństwo. Myślę, że tego dnia każdy z nas się wyszalał do woli – w zależności od tempa z jakim się poruszał, przebiegi wyniosły ok. 70 – 100 km i wszyscy zakończyli szkolenie z uśmiechami od ucha do ucha i z certyfikatami potwierdzającymi ukończenie szkolenia w HigH.
W mojej ocenie jest to szkolenie dla każdego i na każdym motocyklu. Bez względu kim jesteś, co umiesz, jakie masz doświadczenie i jakim jeździsz motocyklem, będziesz się świetnie bawił i zrobisz ogromy krok naprzód w doskonaleniu swojej techniki jazdy. Bardzo się cieszę, że wraz z Madzią trafiliśmy na to szkolenie i z czystym sumieniem polecamy szkołę HigH! 🙂