Kupił sobie Harley-Davidsona Softail Slim.
Pod koniec poprzedniego sezonu 31-latek ogłosił, że z powodu kontuzji nadgarstka musi przedwcześnie zakończyć swoją karierę. Były Mistrz Świata Superbike nigdy jednak nie porzucił motocykli. Ostatnio został ambasadorem toru Donington Park, a teraz słyszymy, że wrócił na dwa koła. Po spędzeniu większej części swojego życia na urywaniu kolejnych sekund na torze, James wybrał zdecydowanie bardziej zrelaksowaną formę motocyklizmu, do której może przekona się też i jego dziewczyna, Katie Melua.
James Toseland: „Ściganie się było całym moim życiem przez długi czas i jestem szczęśliwy, że mogłem doświadczyć sukcesów na poziomie, do którego doszedłem. To otworzyło mi możliwości podróżowania po świecie i spotykania wielu ciekawych osób. Więc gdy już odszedłem, wydawało mi się dziwne, żeby nie jeździć na dwóch kółkach, ale sądzę, że na sportowym motocyklu na ulicy byłoby mi dość ciężko zrelaksować się. Wsiadanie na Harleya to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie, ale jazda nim daje mi uśmiech i nową perspektywę na motocyklizm.
Będąc szczerym, mieszkam teraz w Londynie i uważam, że motocykl to jedyny sensowny środek transportu do poruszania się po mieście. Harley do tego odwraca głowy wszystkich przechodniów, jest poręczny, a do tego wystarczająco wygodny, żebym przekonał moją dziewczynę, aby wsiadła na tył!”
Nie uważacie, że ze swoimi kontaktami, Toseland mógłby równie dobrze jeździć Goldwingiem po zabiegu Ten Kate, albo VMaxem po wizycie w stajni Yamaha Racing?