Policjant najpierw staranował motocyklistę, bo „hamulce osłabły”, a następnie sprzedał mu kopa. W sądzie przegrał sprawę o nadużycie siły i musi płacić równowartość około 700 000 złotych odszkodowania…
Sprawa sięga aż 2012 roku, kiedy Justin Wilkens wyprzedził nieoznakowany radiowóz na swojej Aprilii Tuono. Następnie wszystko potoczyło się bardzo niekorzystnie dla obu stron. Po kilku minutach „pościgu”, motocyklista zorientował się, że jest goniony, a policjant Rob Edwards najpierw go staranował, a później wyskoczył z samochodu i sprzedał mu potężnego kopa. Jeżeli wydaje się Wam, że to przegięcie, macie rację – finał sprawy miał miejsce w sądzie dopiero w styczniu 2016 i ława przysięgłych stwierdziła podobnie. Ale zacznijmy od początku.
Samochód policyjny cały czas miał włączoną kamerę, a więc przebieg całej sprawy został uwieczniony. Wilkens wyprzedza samochód Edwardsa na Crow Road, niedaleko miasta Veneta w Oregonie, USA. Motocyklista oczywiście jedzie znacznie zbyt szybko oraz wyprzedza na podwójnej ciągłej. Edwards goni go swoim nieoznakowanym Chevroletem Camaro – miał włączone czerwono-niebieskie światła, ale bez syreny. Edwards zeznał, że uważał, iż motocyklista próbuje uciekać. Z kolei Wilkens zapewnił, że w ogóle nie był świadomy pościgu. Dodał: „nigdy wcześniej nie widziałem czarnego Camaro jako nieoznakowany radiowóz”.
No i rzeczywiście, Camaro to w Stanach bardzo rzadki wybór na radiowóz. Dodatkowo zauważcie, że gdy motocyklista dociera do skrzyżowania (około 3:30), dopiero wtedy zerka w lusterka i zauważa radiowóz. Nawet jego mowa ciała mówi „o cholera, to po mnie”.
Wilkens zwalnia, zjeżdża na bok, zatrzymuje się i wtedy Edwards taranuje go swoim radiowozem, przewracając motocyklistę. W sądzie Edwards zeznał, że wjechał w motocykl niecelowo, z powodu pogorszenia osiągów układu hamulcowego po szybkiej jeździe. Prawnik motocyklisty natychmiast zbił ten argument…
Gdy motocyklista podnosi się z asfaltu, wyraźnie nie należy do osób, które chciałby uciekać lub stawiać czynny opór. Wtedy w kadr wlatuje policjant, pakując kopa w klatkę piersiową Wilkensa. Edwards zeznał, że w tym momencie zorientował się, że Wilkens ma zamiar współpracować, ale nie zdążył zatrzymać kopniaka, ponieważ „jego mięśnie były już odpalone”. Oczywiście podczas całej interwencji całego ataku, policjant trzymał w dłoni broń. Jak dodał prawnik Wilkensa, efektem było między innymi „złamanie obojczyka i pęknięcie żebra”.
Co ciekawe, przy tej okazji Edwards zeznał, iż był przekonany, że kamera w radiowozie nie nagrywa. (A jednak…)
Wilkens oskarżył Edwardsa o nadużycie siły. Ośmioosobowa ława przysięgłych „przyznała Wilkensowi ponad 31 000$ odszkodowania ekonomicznego za koszty leczenia medycznego oraz koszty naprawy motocykla; 100 000$ odszkodowania nieekonomicznego za jego kontuzje, ból i cierpienie; oraz 50 000$ odszkodowania za straty moralne.” Funkcjonariusz Rob Edwards będzie musiał pokryć cały koszt ponad 181 000$ (ok. 700 000 złotych) odszkodowania.
Rob Edwards jest funkcjonariuszem stanowym od 22 lat, w czasie incydentu miał rangę porucznika, a od tamtej pory został już kapitanem. Przez swoich przełożonych został upomniany za „zaniedbanie zaraportowania użycia siły przeciwko Wilkensowi”. Nie został jednak ukarany za samo nadużycie siły. Policja Stanowa w Oregonie opublikowała też oświadczenie, w którym czytamy, że „Policja jest rozczarowana werdyktem sądu i uważa, że akcje poczynione przez funkcjonariusza nie naruszyły ustanowionych procedur oraz taktyk. W sytuacjach takich jak ta, policjanci mają milisekundy na podjęcie decyzji, które mogą decydować o życiu lub śmierci, dlatego tacy policjanci powinni być chronieni przed odpowiedzialnością za szkody cywilne.”
Rozumiemy, że czasem policjanci mają jedynie ułamki sekund na podjęcie ważnych decyzji. Czy staranowanie i kopnięcie Wilkensa należało do takich, trudnych właśnie decyzji? Według nas to już nadużycie siły. Ale czy kara jest adekwatna?
Jakie jest Wasza ocena działania funkcjonariusza? I co uważacie o werdykcie ławy przysięgłych?
[AKTUALIZACJA]
Po ogłoszeniu wyroku, o którym możecie przeczytać powyżej, policja stanowa w Oregonie wniosła do sądu apelację. Dopiero wczoraj, we wtorek 7. lipca cała sprawa osiągnęła swój finał. Policja zrezygnowała z apelacji, przyznając że funkcjonariusz przekroczył swoje obowiązki i nadużył siły. W związku z policja będzie musiała zapłacić łącznie 516 000$, czyli równowartość niemalże dwóch milionów złotych.
181 000 dolarów to kwota odszkodowania, którą otrzyma motocyklista Justin Wilkens. Kolejne 335 000 dolarów to koszty sądowe oraz opłaty dla prawników.