Nie musisz patrzeć w lusterka, czerwona dioda LED w kasku podpowie Ci, że nie ma miejsca na zmianę pasa.
Jadąc 70 km na godzinę, w ciągu sekundy pokonujemy około 20 metrów. Jeżeli na pasie przed nami coś się stanie, to na podjęcie decyzji wraz z odwróceniem głowy (aby sprawdzić, na który pas można uciekać) potrzeba około dwóch sekund. To oznacza, że jesteśmy o ok. 40 metrów bliżej od przeszkody, a wciąż jedziemy prosto. Problem ten zauważył pewien młody inżynier, którego ojca kolega stracił w podobny sposób życie. Wymyślił więc SensePOD, dzięki któremu czas reakcji może zostać skrócony.
Zasada działania nie jest skomplikowana. Na motocyklu umieszcza się czujnik, który działa mniej więcej tak, jak nietoperze wykrywają przeszkody. Jeżeli ultradźwięki wyłapią, że po lewej lub po prawej stronie za motocyklem znajduje się przeszkoda, zapala się odpowiednia dioda LED wcześniej zamontowana w kasku. W ten sposób od razu wiadomo, że w tą stronę zjeżdżać nie można. Jak zaznacza autor, jego pomysł nie ma zastępować ani lusterek, ani myślenia kierowcy – ma być jedynie pomocą w ocenie sytuacji na drodze. Zobaczcie, jak to działa:
SensePOD można już kupić (za 75$), a twórca zbiera pieniądze na rozkręcenie produkcji, warsztatu oraz ulepszanie projektu. W czasie testu okazało się, że skuteczność to około 95%, a problemem były czasem dziury na drodze. Z kolei 200 samochodów niewyłapywany był tylko jeden – tylko w przypadku, gdy różnica prędkości przekraczała 33 km/h. System może działać 4 dni bez ładowania baterii. SensePOD jest wciąż prototypowy i jak mówi autor, możliwości mogą się tylko zwiększyć. Więcej szczegółów i możliwość dotacji znajdziecie na stronie SensePOD.
Podobne systemy zamontowane w lusterkach działają już w najnowszych samochodach, więc czemu nie zastosować takich rozwiązań w motocyklach? Wyraźcie swoją opinię, co uważacie o tym pomyśle – rzeczywiście jest przydatny, może wprowadzać w błąd, czy irytowałyby Was czerwone światełka w kasku?