Obie strony zarzekają się, że mimo wszystko głównym udziałowcem pozostaną Austriacy.
Krok po kroku Bajaj Auto, drugi największy producent jednośladów w Indiach, wykupuje KTMa. Historia ta zaczęła się w 2007 roku, kiedy to na Wschód powędrowało 14,5% udziałów. Od tamtej pory Bajaj regularnie zwiększa swoje zaangażowanie w „Pomarańczowych”, a dziś dowiadujemy się, że sprzedane zostało kolejne 6,3%, więc udział wynosi już 47%.
Nie ma się jednak czego obawiać. Dwie najwyżej postawione głowy w KTMie, czyli Stefan Perier (tak zwany CEO, czyli dyrektor generalny) oraz Rudolf Knuenz (przewodniczący zarządu) stoją na stanowisku, że nigdy nie oddadzą swojego 51-procentowego pakietu kontrolnego – tym bardziej do Indii. Rajiv Bajaj, prezes Bajaja oraz członek zarządu w KTMie również jest podobnego zdania. Mimo, że w planach ma zwiększenie udziałów do 49%, to kontroli nad KTMem nie chce przejmować.
Na współpracę Austriaków z Hindusami chyba jednak nikt nie narzeka. Pierwszym dzieckiem tego związku był (chyba nie będę daleko od prawdy) genialny KTM 125 Duke. W planach są też 200 Duke i 350 Duke. Bajaj również stworzył już odpowiednik „małego księcia”, ale w swojej, tańszej wersji. Tak czy inaczej, w 2011 roku 1 na 8 sprzedanych KTMów został zbudowany przez Bajaja, a do 2015 roku podział ról ma wynosić pół na pół.
KTM planuje też sprzedać w tym roku 25-30 tysięcy pojazdów w samych Indiach, a w 2015 roku już ok. 200 tysięcy. Natomiast w pierwszych dwóch miesiącach tego roku, KTM był najlepszy w Europie z wynikiem 8400 sztuk. Pokonał nawet BMW, które spieniężyło około 8275 motocykli. Wniosek jest prosty – KTM wróży sobie świetlaną przyszłość, a my czekamy na kolejne efekty paktu Austriacko-Indyjskiego.