Motocykle są wykrywane z opóźnieniem o 26% większym, niż w przypadku typowych samochodów osobowych. Chyba nie trzeba tłumaczyć, do czego to może prowadzić?
Badania przeprowadzone przez Amerykański Związek Motorowy (American Automobile Association) ujawniły niezbyt przyjemne dla nas wyniki. W związku z tym, że samochody mają coraz więcej systemów bezpieczeństwa, a kierowcy polegają na nich coraz bardziej, AZMot wziął pod lupę samochodowe systemy monitorujące martwe pole. Są one przydatne, gdy kierowca zaczyna manewr zmiany pasa – niestety zamiast dokładnie spojrzeć w lusterko, część jego uwagi skupia się na pomarańczowej ikonce, która zwyczajnie robi tę robotę za niego. Niestety te systemy nie są takie perfekcyjne…
Po przeprowadzeniu testów okazało się, że systemy ostrzegania o pojeździe martwym polu mają znaczny problem z motocyklami. AZMot zbadał kilka różnych systemów od różnych producentów samochodów – niektóre z nich reagują na jednoślady z tak znacznym opóźnieniem, że uniknięcie wypadku jest już praktycznie niemożliwe.
AZMot stwierdził, że systemy reagują na motocykle średnio o 26% wolniej, niż na typowe samochody osobowe.
Chyba przyznacie, że takie wyniki nie są dla nas zbyt pocieszające… Trzeba też zadać sobie pytanie, co dalej z tym zrobić? Według AZMot około 75% procent nowych samochodów sprzedawanych jest z takimi rozwiązaniami i coraz więcej kierowców polega właśnie na tego typu systemach pomocniczych, zamiast na własnej obserwacji. Czy uważacie więc, że prawo powinno normować w jaki sposób funkcjonują systemy monitorowania martwych stref? W obecnej sytuacji wygląda na to, że producenci sprzedają coś, co nie jest do końca sprawne…