Zgadujemy, że wiecie co się dzieje, gdy grupa szybkich kolegów na szybkich, sportowych motocyklach wyjeżdża na autostradę?
Tym razem chłopaki napotykają na swojej drodze Lamborghini Aventador. (Spotkanie jest na video w momencie 2:30 i spokojnie możecie zacząć oglądać od tego miejsca – wcześniej nic się nie dzieje.) Ta piękna bestia ma silnik V12 o mocy 700 KM i gdy mamy wszyscy nadzieję na kolejny spektakularny pościg, okazuje się, że właściciel drogiej fury nie musi nikomu niczego udowadniać – wyprzedziła go nawet Honda Civic. W sumie to dobrze, tego typu wyścigi nie należą do bezpiecznych…
Chłopaki przez kilka minut toczą się za Lambo, a w momencie 4:50 dochodzą do wniosku, że koniec tego dobrego. Rozpoczyna się szał. Chłopaki cisną ile fabryka (odwaga? głupota?) pozwala, a ich prędkość powoduje, że na stosunkowo lekkich łukach osiągają znaczne złożenia. Autor leci na Kawasaki ZX-10R, a jego kolega-główny-rywal na BMW S1000RR. Trzeba przyznać, że chłopaki dają radę, ale z drugiej strony… Akcja w 5:55 jest kretyństwem, a kolejne w 6:35 oraz 11:40 nie są wiele mądrzejsze. Z drugiej strony, ujęcia takie, jak w 7:40 aż powodują ciarki na plecach!
Okey, przyznajemy, takie onboardy ogląda się rzeczywiście fajnie! Ale naprawdę, nie powtarzajcie tego na drogach publicznych. Może nie mamy dużo torów, ale Poznań nie jest wcale taki zły!