Zanim jeszcze Europa została zalana przez skutery z Azji, marzeniem nastolatków był Aerox. Nic dziwnego – solidny, mocny i po prostu dobry skuter, który sprawdzał się nie tylko na co dzień, ale też w stuncie oraz na torze.
Z targów Intermot dowiadujemy się, że Yamaha odświeża legendę. W nowym sezonie w salonach pojawi się nowiutki Aerox R, a razem z nim wersja naked. Skuter idzie dokładnie tą samą drogą, co jego poprzednik – ma wyznaczać najwyższy standard w tej klasie 50-tek. Jednostką napędową jest oczywiście dwusuw chłodzony cieczą. Seryjnie ma 3,26 KM, ale kto wie, ile można z niego wyciągnąć… Napęd realizowany jest przez pasek V-belt i zapewniać ma minimalne opóźnienia. Całe podwozie i zawieszenie zresztą skonstruowane zostały tak, aby zapewnić łatwe sterowanie, ale również (a może przede wszystkim) sportowe doznania. Cała konstrukcja waży 93 kg i stoi na 13-calowych felgach.
Stylistyka to przede wszystkim sport. Jest więc minimalistyczna owiewka, „lekki” i agresywny wygląd oraz dzielona, otwierana na dwie strony kanapa. Aerox R ma kipić sportem i chyba się udało. Wersja Naked, czyli bez owiewki na kierownicy, wygląda jak prawdziwa bestia czekająca na ostrą jazdę.
Yamasze chyba udało się skutecznie odświeżyć Aeroxa, jak myślicie?