Honda NM4 Vultus 2014 – prosto z mangi i anime! [dane techniczne i zdjęcia!]

Gdy dostaliśmy informację o nowym motocyklu od Hondy i otworzyliśmy te zdjęcia po raz pierwszy…

Delikatnie mówiąc, nie do końca byliśmy pewni, na co właściwie patrzymy i czy Japończycy czasem nie obchodzą Prima Aprilis akurat dziś. Dokładnie z takim pytaniem zadzwoniliśmy nawet do polskiej reprezentacji Hondy i wiecie co? Ten motocykl jest prawdziwy!

Z informacji na temat NM4 Vultusa dowiedzieliśmy się, że w ekipie projektantów znajdowali się goście w wieku 20-30 lat, dostali wolną rękę i stworzyli coś, czego inspiracja tkwi gdzieś głęboko w japońskich klimatach mangi i anime. Honda nie planuje sprzedawać tego sprzęta masowo. Vultus ma być raczej czymś na wzór techno-elektro-cruisera dla indywidualistów i osób pragnących wyróżniać się ponadprzeciętnie.

Skoro ustaliliśmy już te niezwykle ważne szczegóły, postanowiliśmy zerknąć na zdjęcia raz jeszcze. I wiecie co? Już zaczynamy rozumieć! Ma być oryginalnie, krzykliwie i bardzo nowocześnie-japońsko! Może trochę strach przyznać, ale po przewinięciu zdjęć po raz x-nasty, NM4 Vultus chyba zaczyna nam się podobać…

Pozycja na tej Hondzie jest bardzo zrelaksowana. Motocykl jest szeroki, ma niską kanpę, a nogi i ręce ridera będą wygodnie wyciągnięte do przodu. Przy tym nie zabrakło masy udogodnień, jak LEDowe reflektory, schowki, czy genialnie oparcie, które z niewiadomych przyczyn wcześniej nie trafiło do produkcji seryjnej. Otóż w standardowej konfiguracji, pasażer ma wygodne siedzenie, a w wersji solo siedzenie można podnieść i niemalże dowolnie wyregulować, otrzymując naprawdę wysokie oparcie. Wiemy, coś takiego było nawet w naszej rodzimej WSK – ale dlaczego nie trafiło do innych cruiserów? No i spójrzcie też na zegary. Są oczywiście w pełni elektroniczne, a kolor podświetlenia można dobrać spośród 24 różnych kombinacji! Do tego kolory zmieniają się zależności od trybu jazdy – im bardziej sportowo, tym bardziej czerwono! Ale nie zabrakło też różowego.

Pod obszernymi plastikami kryją się – w stylu Hondy – sprawdzone rozwiązania. Silnik ma dwa cylindry w rzędzie, 745 ccm pojemności oraz generuje 54 KM i 68 Nm. Przeniesienie tej mocy na asfalt odbywa się za pomocą najnowszej wersji skrzyni automatycznej DCT oraz finalnie dzięki łańcuchowi. Generalnie cały zestaw jest znany z siedemsetek, które na sezon 2014 stały się 750-tkami. Chodzi oczywiście o Hondy z serii NC750. Można więc liczyć na totalnie bezproblemową pracę skrzyni oraz silnik z mocnym dołem i środkiem.

Vultus poza tym chwali się niskim środkiem ciężkości oraz kanapą na wysokości 650 mm. To oznacza, że nawet pomimo wagi 245 kg w stanie gotowym do jazdy, zapanowanie nad nim może okazać się bajecznie proste. Rozstaw osi i kąt główki ramy są typowo cruiserowe, a wynoszą odpowiednio 1645 mm i 33°. Przednie, 18-calowe koło pracuje na klasycznym widelcu o średnicy 43 mm, natomiast tylne zawieszenie to dwustronny wahacz i typowy amortyzator na dźwigienkach Pro-Link. Co warte uwagi, z tyłu znalazło się 17-calowe koło z grubą, mięsistą oponą o szerokości 200 mm. Na przedniej osi pracuje solidna tarcza hamulcowa wave o średnicy 320 mm z 2-tłoczkowym zaciskiem. Z tyłu też jest tarcza wave, ale o śr. 240 mm i z 1-tłoczkowym zaciskiem. Na pokładzie nie zabrakło oczywiście 2-kanałowy ABS.

Vultus po łacinie oznacza wygląd, ekspresję, albo twarz. Honda NM4 Vultus, ze swoimi LEDowymi reflektorami, stylem przyszłościowo-szokującym oraz sylwetką bombowca niewidocznego dla radarów, rzeczywiście oferuje wygląd, którego nie spotkacie nigdzie indziej. No może poza japońskim filmem anime…

Podsumowując, Vultus jest inny. Nie jest brzydki, jest raczej oryginalny, dla indywidualistów i chyba może się podobać. Nie wiemy jak Wy, ale my kupujemy taką filozofię!

Zdradzimy Wam sekret, że jeżeli wszystko pójdzie zgodnie
z planem, to już w wakacje przejedziemy się Vultusem
i z pewnością zdamy Wam relację z naszych wrażeń!