Grand Prix Niemiec zafundowało dość mocno przerzedzonym trybunom najciekawszą sesję kwalifikacyjną w tym sezonie, ale sobota na torze Sachsenring nie przyniosła zbyt wielu odpowiedzi, jak zza kulis donosi nasz wysłannik, Mick:
Według pogody, a dokładniej opadów deszczu, znów regulować można było zegarki. Podobnie jak wczoraj popołudniu, także dzisiaj rano mocno rozpadało się tuż przed startem treningu wolnego królewskiej klasy MotoGP. W efekcie zobaczyliśmy relatywnie niewiele akcji i motocykl CRT na czele stawki (najszybszy był Michele Pirro, ale nie miało to większego znaczenia). Różnica w porównaniu do piątku polegała na tym, że dzisiaj deszcz utrzymał się przez resztę dnia, co zaowocowało najbardziej dramatyczną sesją kwalifikacyjną w tym sezonie.
Przed długi czas na czele stawki znajdował się faworyt publiczności, Niemiec Stefan Bradl. Chwilę wcześniej jego rodak, wicelider tabeli Moto3 Sandro Cortese, wywalczył pole position w swojej klasie, więc przynajmniej niemieccy kibice mieli trochę powodów do radości.
Czytaj także: Z dziennika Micka – Czwartek na Sachsenringu
Czytaj także: Z dziennika Micka – Piątek na Sachsenringu
Pod koniec kwalifikacji deszcz przestał padać, a tor – z uwagi na liczne różnice poziomów, ułatwiające odprowadzanie wody – zaczął powoli przesychać. To sprawiło, że w ostatnich minutach sesji zawodnicy poprawiali czasy z okrążenia na okrążenie. Dzisiaj trzeba było nie tylko popisać się widowiskową jazdą w deszczu, ale także mieć nieco szczęścia i odpowiednio późno wyjechać na tor, aby zacząć ostatnie kółko tuż przed pojawieniem się szachownicy.
Nicky’emu Haydenowi zabrakło raptem kilku sekund, ale jego dopiero siódme pole startowe to efekt poważniejszych problemów. Pamiętacie, jak kilka tygodni temu Rossi i Hayden zajęli na torze Silverstone dwa pierwsze miejsca w mokrym treningu wolnym, zostawiając resztę stawki daleko z tyłu? Na Sachsenringu po świetnych osiągach Ducati w deszczu nie było śladu. Dlaczego?
„Zazwyczaj w deszczu naszą siłą są wyjścia z zakrętów i trakcja – powiedział nam dzisiaj „Kentucky Kid” podczas odprawy prasowej. – Tutaj nie ma jednak zbyt wielu zakrętów, w których możemy to wykorzystać, a dodatkowo tracimy czas w długich łukach”.
Kiedy kilka minut później przekazałem te słowa Valentino Rossiemu, Włoch potwierdził: „Zgadzam się z Nickym. Zazwyczaj trakcja to w deszczu nasz atut, ale dzisiaj obaj mieliśmy inny problem. Tyłowi brakuje przyczepności, ale podczas hamowania, przez co opona ślizga się bardzo i tracimy czas na wejściach w łuki – szczególnie te szybkie, w drugim i trzecim sektorze. To jednak kwestia ustawień. Dzisiaj poszliśmy z złą stronę, ale liczyliśmy na więcej.”
Rossi był wyraźnie zrezygnowany, a jego angielska wersja odprawy z dziennikarzami składała się zaledwie z kilku pytań. Podobnie było podczas jej włoskiego odpowiednika. 9-krotny mistrz świata nie wygląda na zadowolonego, ale trzeba przyznać, że świetnie to maskuje.
Wielu z nas miało dzisiaj jednak wrażenie, że Włoch w środku aż gotował się ze złości. Rossi jest świetnym mistrzem kamuflażu, który potrafi doskonale grać przed mediami. Zastanawiam się jednak co będzie, jeśli do Ducati dołączy Cal Crutchlow. Wczoraj osobiście przekonałem się raz jeszcze, że Brytyjczyk nie owija w bawełnę i wali prosto z mostu. Jeśli Desmosedici będzie sprawiało mu tyle problemów, co Rossiemu, to przyszłoroczne odprawy z dziennikarzami będą bardzo kontrowersyjne i ciekawe. Ale kto wie, może wówczas Ducati zabroni ich tak samo, jak w tym roku wywiadów jeden na jeden (pisałem o tym w czwartek)?
Niezależnie czy jesteś Rossim, który ukończył mokre kwalifikacje na dziewiątej pozycji, czy Caseyem Stonerem, który zgarnął swoje czwarte pole position w tym sezonie, wszyscy zawodnicy liczą jutro na suchy wyścig – a także suchą rozgrzewkę, podczas której mogliby dopracować ustawienia motocykli.
Póki co, w ten weekend tylko pierwszy trening wolny odbył się na suchym torze, a zawodnicy mówili nam po nim, że wybór opon będzie bardzo ważny. Twardy tył lepiej znosi długi dystans, ale oferuje dużo gorszą przyczepność. Miękka opona jest dużo szybsza, ale też dużo szybciej się zużywa.
Nawet Jorge Lorenzo, z kostką obolałą po uderzeniu przez Alvaro Bautistę w Assen, woli suchy wyścig, choć oznacza on większe obciążenie dla naderwanych więzadeł jego prawej nogi. Jednocześnie zawodnicy liczą, że warunki będą stałe. „Na mokrym torze zużycie opon nie jest problemem, ale kiedy tor zacznie przesychać, przy tylu lewych zakrętach może się to skończyć różnie” – Casey Stoner powiedział na konferencji prasowej, kiedy zapytałem go o deszczowe opony.
Chwilę później, podczas osobnego briefingu dla dziennikarzy, przekazałem Caseyowi słowa, które wczoraj powiedział mi Shinji Aoki z firmy Bridgestone, który podkreślał, że problemy z oponami w Assen wynikały z tego, że zawodnicy zażyczyli sobie bardziej miękkich mieszanek: „Przecież to oni są ekspertami od opon, nie my! – Stoner szeroko się uśmiechnął. – Nikt nie zmuszał ich do wyboru takiej, a nie innej alokacji opon, ale tak czy inaczej, Bridgestone nie jest bez winy”.
Stoner zdradził jednocześnie, że nie korzysta już nowego podwozia, które otrzymał w Assen: „Wróciło na zaplecze zespołowej ciężarówki i już tam zostanie” – powiedział. Kiedy dopytywaliśmy, co z nim nie tak, Casey wyjaśnił: „Nie robi niczego lepiej, a przy tym nie była to jakaś wielka modyfikacja, a tylko coś, co chcieliśmy sprawdzić i tyle.”
Australijczyk sięgnął po swoje czwarte pole position w tym roku i czterdzieste drugie w karierze, choć w połowie sesji posłuszeństwa odmówił jeden z jego dwóch motocykli – lepiej ustawiona maszyna numer jeden („To problem elektryczny. Pewnie woda dostała się gdzieś, gdzie nie powinna” – powiedział). Mimo wszystko 26-latek wrócił na tor na drugiej Hondzie z numerem jeden i pod koniec sesji zgarnął najlepszy czas. Czyżby w końcu Dani Pedrosa miał na Sachsenringu godnego rywala?
Hiszpan wygrał dwie ostatnie edycje Grand Prix Niemiec, ale tydzień temu w Assen opadł z sił i przyznał po wyścigu, że zwyczajnie zabrakło mu energii na walkę ze Stonerem. Zapytałem więc dziś Daniego, czy przez ostatnich kilka dni bardziej intensywnie przygotowywał się do wyścigu fizycznie. „To była kwestia trawienia – odpowiedział i widać było, że wyjaśniał to już w ten weekend dziesiątki razy. – Dzień wcześniej zbyt późno zjadłem kolację i choć dobrze spałem, w sobotę nie czułem się najlepiej. Jutro nie będzie to problemem.”
Jeśli jednak będzie mokro i to bardzo, problemem mogą okazać się dwa zakręty – ósemka, na początku podjazdu pod górkę i dwunastka, czyli przedostatni, szybki lewy. Dzisiaj pojawiło się tam sporo stojącej wody, jak zwykle zresztą tutaj w takich warunkach. Co mówią prognozy pogody? Zapomnijcie o nich. „Według prognozy sobota miała być najlepszym dniem weekendu, jeśli chodzi o pogodę, więc nie wiem, co wydarzy się jutro” – żartował Stoner podczas konferencji prasowej.
Pamiętajcie tylko, że jutrzejszy wyścig MotoGP rozpocznie się o godzinę wcześniej, o 13:00. Przed nim, o 11:20, wyścig Moto2, a na koniec dnia, o 14:30, wyścig Moto3.
PS: Niestety, z uwagi na fatalną pogodę, prawie cały czas poza padokiem, zamiast na torze, spędziłem na alei serwisowej, skąd pochodzi większość dzisiejszych zdjęć. Chociażby dlatego mam nadzieję, że pogoda jednak jutro dopisze, ale ten weekend pokazał już, że niczego nie można być pewnym.
Tekst i zdjęcia: Michał „Mick” Fiałkowski