Najechanie na tył, a właściwie staranowanie, to realne zagrożenie w jeździe motocyklem. Ale można się przed tym bronić.
W ostatnich dniach i tygodniach Polskę obiegły informacje o przynajmniej dwóch tragicznych w skutkach wypadkach. W obu przypadkach sytuacja wyglądała podobnie – rozpędzony pojazd (ciężarówka) staranował inne pojazdy (osobówki), które zatrzymały się na drodze. Niestety były ofiary śmiertelne. Powody zatrzymania były i mogą być różne – poprzedzające auto skręca w lewo, pojawia się przejście dla pieszych, czy korek. To nie ma znaczenia. Ale pamiętaj, jeżeli z jakiegoś powodu ruch się zatrzymuje, a Ty akurat jesteś tym ostatnim kierowcą – zerknij w lusterko. Być może będziesz miał czas na reakcję i unikniesz staranowania.
Podoba zasada dotyczy motocyklistów. Ja osobiście jestem zdania, że o ile mam taką możliwość, motocyklem nigdy nie zatrzymuję się „jako ten ostatni pojazd” przed światłami czy w korku. A jeżeli muszę, to zostawiam sobie miejsce na reakcję i zerkam w lusterka. Zdarza się zbyt wiele przypadków, gdy nadjeżdżający kierowcy nie widzą zatrzymanych pojazdów lub nie zauważają wąskiego motocykla na końcu korka.
Dokładnie taka sytuacja przytrafiła się Filipowi w Kutnie. Jechał swoją Yamahą, dostał uderzenie w plecy, ale miał ogromnie dużo szczęścia – nic mu się nie stało. Nie można jednak powiedzieć tego o motocyklu… Wszystko nagrało się na kamerce na kasku. Nagranie ma już kilka miesięcy, ale w obliczu ostatnich wypadków, to świetny moment aby przypomnieć sobie powyższą „zasadę bezpieczeństwa”.
Zobaczcie o co chodzi: