Fejsbuk i motocykle – o co chodzi z całą tą twórczością?! Eugenio postanowił się wypowiedzieć, bo „klimacik” robi się, dyplomatycznie mówiąc, żenujący…
Casinos en ligne en France Si vous résidez en France, vous avez la possibilité de jouer sur les casinos en ligne. Cependant, vous devez être prudent. Certains opérateurs ne sont pas licenciés en France et par conséquent, vous serez amené à jouer dans un casino basé dans un autre pays. Cela peut rendre difficile l’accès à une grande variété de jeux. Les top casino en ligne en France ont tendance à être plus performants que leurs homologues mobiles. Un bon nombre de casinos proposent également des tours gratuits sur certaines machines à sous. Vous pouvez également choisir parmi une variété de bonus, y compris de l’argent gratuit et des offres de correspondance de dépôt. La clé est de s’assurer de lire les termes et conditions du casino en ligne pour savoir quelles sont les conditions de mise. En règle générale, il s’agit d’un montant fixe de paris que vous devez effectuer dans un certain laps de temps. Obtenir un compte dans un casino en ligne est assez simple. Selon le casino, il vous sera demandé de fournir votre nom, votre date de naissance, votre adresse e-mail et une pièce d’identité avec photo. Comme pour toute forme de jeu, votre sécurité est primordiale et le site Web sur lequel vous vous trouvez doit disposer d’un certain nombre de fonctions de sécurité. En particulier, vous devriez rechercher un site Web certifié par eCOGRA, qui est considéré comme l’étalon-or dans le domaine. Pour certaines personnes, le jeu peut devenir une obsession à plein temps. Malgré le fait que le jeu en ligne en France soit légal, cela reste une activité dangereuse. Il existe de nombreuses façons de perdre votre argent, et si vous recherchez un petit frisson, vous devriez rechercher un casino de confiance. Si vous envisagez de rejoindre un casino en ligne en France, il est important de se rappeler que les règles ne sont plus aussi strictes qu’auparavant. Il y a plusieurs années, les opérateurs illégitimes étaient bannis du pays, et de fait, la plupart des casinos offshore accueillaient des joueurs français. Mais maintenant, le gouvernement a resserré les lois pour s’assurer que seuls les casinos de bonne réputation sont autorisés à opérer dans le pays. Heureusement, il existe plusieurs casinos en ligne légitimes et fiables en France dont vous pouvez profiter. Ceux-ci incluent Betway, Euros, DublinBet et Juicy Vegas. La plupart de ces casinos en ligne vous permettent de déposer en utilisant des cartes de débit, des cartes de crédit, des cartes prépayées et des portefeuilles électroniques. Bien que certains n’aient pas le design le plus élégant, ils fonctionneront toujours bien sur un appareil mobile. Avant de vous inscrire, il est important de regarder de près l’équipe de support. Ceci est particulièrement important si vous débutez dans le jeu. De nombreux casinos ne sont pas équipés pour gérer des problèmes compliqués, il est donc préférable de pouvoir compter sur un opérateur fiable. Outre les raisons évidentes, vous devez vous assurer que vous jouez dans un casino en ligne en France réglementé par le gouvernement local. Si vous allez jouer en France, sachez que vous serez soumis à la fiscalité. Ces taxes sont assez progressives et peuvent décourager la croissance.Kasyna online w polsce Jeśli chodzi o kasyna online w Polsce, musisz upewnić się, że grasz na legalnej stronie. Nie wszystkie witryny mają licencję na działanie w kraju, co może utrudniać znalezienie godnego zaufania miejsca do gry. Ale jeśli chcesz wypróbować gry, z przyjemnością dowiesz się, że będziesz mógł cieszyć się szeroką gamą gier, od pokera po automaty do gry. Na szczęście istnieje również wiele międzynarodowych kasyn online, które obsługują polskich graczy. Korzystanie z wirtualnej sieci prywatnej (VPN) pozwoli Ci zalogować się do wielu wymienionych tutaj witryn bez obawy, że zostaniesz wyśledzony przez polski rząd. Jednak musisz być trochę bardziej ostrożny, jeśli chodzi o wypłacanie wygranych. Niektóre metody są nieco bardziej skomplikowane niż inne, więc najlepiej jest wiedzieć, co robisz, zanim zaczniesz. Jeśli chodzi o branżę kasyn online, Polska jest trochę szarą strefą. W kraju obowiązuje ścisły limit liczby automatów do gier, które można zainstalować. Oznacza to, że branża gier hazardowych online jest stosunkowo niewielka w porównaniu z jej tradycyjnymi odpowiednikami. W 2015 r. kasyna naziemne w kraju gościły około 1 miliona gości rocznie. Pomimo tych ograniczeń branża legalne kasyna online w polsce 2023 szybko się rozwija. Obecnie dla polskich graczy dostępnych jest kilkadziesiąt kasyn online. Większość z nich jest obsługiwana przez ponad pięćdziesięciu dostawców oprogramowania, co oznacza, że gracze mogą spodziewać się szerokiej gamy gier. Wiele z tych witryn oferuje również szereg promocji. Pierwszą rzeczą, którą zobaczysz po otwarciu strony internetowej kasyna online, jest bonus powitalny. Możesz ulec pokusie, aby z tego skorzystać, ale zamiast tego powinieneś sprawdzić drobnym drukiem witrynę. Pamiętaj, że możesz nie być w stanie wypłacić swoich wygranych, dopóki nie zapłacisz podatków. Ponadto niektóre opcje płatności, które możesz zaoferować, nie są korzystne dla osób korzystających z walut cyfrowych. Jednym z najbardziej ekscytujących wydarzeń w branży hazardowej jest wprowadzenie kryptowalut. Chociaż kilka krajów jeszcze ich nie uznało, technologia ta szybko zyskuje na popularności i bez wątpienia stanie się de facto środkiem płatniczym w ciągu najbliższych kilku lat. Nie jest tajemnicą, że Polacy uwielbiają rozrywkę. Ich ulubione gry to automaty wideo, poker i blackjack. I chociaż te gry istnieją już od dłuższego czasu, internet sprawił, że te opcje są dostępne dla znacznie większej liczby osób. Mając to na uwadze, kasyna online w Polsce dokładają wszelkich starań, aby nadążać za duchem czasu. Najlepszym sposobem na poznanie potęgi Internetu jest odwiedzenie jednej z setek oferowanych stron internetowych. Należą do nich kasyna online oferujące gry opracowane przez znanych dostawców oprogramowania. Oprócz najpopularniejszych tytułów, istnieje wiele innych gier, w które możesz grać, w tym ruletka, poker wideo i automaty do gry.Od redakcji: Gienek wziął sobie do serca „wolność” ze sloganu MotoRmanii. Jego twórczość jest na tyle wolna, nieprzewidywalna i bezkompromisowa, że ani redaktor naczelny, ani nikt inny nie wiedział co z nią zrobić. Dlatego Eugenio „zasłużył” na bloga bez cenzury do własnej dyspozycji…
Zima jest dla wielu bardzo twórczym okresem – mniej jeżdżenia, więcej czasu na przemyślenia. Dobry czas na chwile refleksji nad swoim życiem, nad tym kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Rozwój mediów społecznościowych przeżywa w ostatnich latach okres niesamowicie intensywnego rozwoju, co nie pozostaje bez wpływu na kulturę motocyklową. Z jednej strony mamy ułatwienie komunikacji, które pozwala nam wyjść poza siermiężne fora, z drugiej jednak możemy obserwować nowe zjawiska, których przekaz i forma zdają się gwałcić poczucie estetyki niektórych ludzi i ich zdrowy, od biedy, rozum.
O co chodzi?
Na „fejsbuniu”, szczególnie w ciągu ostatnich 12 miesięcy, obserwowaliśmy rosnącą aktywność twórców najrozmaitszych stron poświęconych motocyklom. Mój krąg znajomych słynie z ciętego języka i niezwykłego wyczulenia na głupotę, fanatyzm i niepotrzebne dorabianie ideologii swojej aktywności. Nie ukrywam, że największy ubaw mieliśmy z demotywatorów z serii „Spójrz mi głęboko w oczy i obiecaj, że mnie nie zabijesz”. Romantyczne to, doprawdy, ale pewnego dnia stwierdziłem, że koncentracja tego typu twórczości osiągnęła punkt krytyczny i trzeba coś z tym zrobić, bo cały ten „klimacik” robi się, dyplomatycznie mówiąc, żenujący. Poprosiłem dwóch moich przyjaciół o komentarze na temat…
Pierwszy należy do ikony warszawskiego speedingu – Geparda. To człowiek, który zawsze trafia w cel, przez co jego profile nigdy nie miały długiego życia na forach internetowych (na stronach MotoRmanii też szybko wyłapał „banany” 😉 ). Facet jeździ od kilkunastu lat, raz nawet zaparkował motocykl w Ikarusie ZTM’u, więc powinien mieć wyrobione zdanie na temat i wiedzieć o czym mówi.
Gepard:
„W XIX wieku Gottlieb Daimler z pomocą Wilhelma Maybacha tchnął życie w pierwszy lekki i szybki dwukołowy pojazd, który był napędzany silnikiem spalinowym. Jednoślad ten wyposażony był w jednocylindrowy, czterosuwowy silnik o pojemności 265 ccm, produkował on 0,4 KM przy 600 rpm i na tamte czasy było to niezwykłe osiągi z uwagi na małą wagę maszyny.
I tutaj zaczniemy naszą podróż. Jak to ktoś napisał – „osiągi”.
Zastanówmy się. Czy autor tego pojazdu chciał pomagać dzieciom, chciał wypychać drętwe od trocin misie? A może miał w planach oddać całą krew, którą miał, bo tak bardzo było mu żal ludzkości, że odwieczna potrzeba pomocy innym (historia ludzkości raczej o czym innym świadczy!) kazała mu podciąć sobie żyły, pojechać z zawartością do najbliższego domu dziecka i siłą wepchnąć biednym dzieciom swoje RH+ w gardło?
Nie. Wymyślił motocykl,żeby… Po prostu zapi**dalać.
Przyszły lata XX wieku. Tym razem konkurencji nie wytrzymał koń. Był zbyt mało kuloodporny, aby poradzić sobie z trudnościami przekazywania sobie maili pomiędzy okopami. Tutaj motocykl sprawdził się doskonale. Setki zwiadowców krążyło na jednośladach od jednego okopu do drugiego. Jeden dojechał, drugi nie, ale nikt nigdy nie myślał, że to urządzenie służy do czegoś innego niż do… zapi**dalania?
Druga Wojnę Światową sobie darujemy, prawda? Stanowisko CKM-u na wózku BMW raczej nie służyło do rozdawania misiów. W tym przypadku zapi**dalali raczej Ci, którzy się na takowy motocykl natknęli. W systemie „z krzaków do krzaków” lub „z okopu do okopu”. Co prawda najwięksi „brodaci” fani tej ery twierdzą, że motocykle były bardzo peacefull itd, ale być może wynika to z ich braku środków do golenia. W końcu w Rossmanie były ostatnio podwyżki.
Idziemy dalej… Nadchodzi era lat 50. i 60. Słynny James Dean. Chłopaki ścigali się na ulicach, tworzyli gangi. Można by powiedzieć, że naoglądali się za dużo filmów, które potem same powstały na ich cześć, ale przecież to nie ich wina. W sklepach były wtedy tylko tanie ramoneski oraz jeansowe kurtki, z których po krótkiej obróbce nożyczkami można było sobie wyciąć fantastyczny „bezrękawnik” rodem ze zbliżających się lat 80. ubiegłego wieku. (Autor jest daleki od porównywania z Georgem Michaelem – ten był PRZYNAJMNIEJ prawdziwym gejem.)
Mimo wszystko chłopaki… Zapi**dalali.
Cóż, idąc tonem degeneracji doszliśmy do czasów 70-80. Wąsy? Tak. Wąsy były atrybutem Burta i grupy jego kolegów. Nosili je z dumą. Do tej pory nie wiadomo jak wpływały na bezpieczeństwo w czasie jazdy oraz jak miały się do jakości oddawanej krwi, ale w trakcie ucieczki przed pościgiem policji, ci panowie mieli raczej mało czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Dlaczego? Spodnie! Niejeden z owych dzielnych mężów poległ z nogawką swoich „męskich” spodni wkręconą w zestaw napędowy jego maszyny. Wąsy pomagały, zresztą Burt zawsze mawiał, że „gile mają spływać aerodynamicznie”
No cóż, ci Panowie też zapi**dalali.
Nastaje Rewolucja Wewnętrzna – lata Anno Domini 1990-2000. Biedne gangi oraz Panowie w dzwonach zostają wysłani na wysypisko historii. Najważniejszym staje się wyścig zbrojeń pomiędzy producentami sieczkarni typu 'bam-bam-bam’ (tego brzmienia nikt im nie odbierze) i wytwórcami mordowanego wilka typu 'auuuu x2′ (panów ze słonecznej Italii nie wliczamy, gdyż motocykle nie składają się z rurek od kaloryferów i silnika z pompy od szambiarki). W tym okresie nastaje cisza na ulicach i bardzo głośny napływ tychże panów na rozmieszczone po całym świecie tory wyścigowe. Co ciekawe, jednocześnie kreuje się ruch (bardzo powoli) będący przeciwny jakimkolwiek szybszym ruchom na ulicach.
Zaczyna się powoli… etap ostatni. MotoEMO Cioty.
Lata 2000-2012. Tu następuje znaczny zwrot. Użytkownicy motocykli zaczynają dzielić się na użytkowników „motorów” i „motocykli”, potem ewoluują do statusu „prawdziwych motocyklistów” oraz „dresiarzy i bandytów”, ale to nie koniec. Ci pierwsi, w ramach buntu przeciwko buntowi Pana Daimlera, zaczynają oddawać krew, wypychać misie, pomagają dzieciom, przeprowadzają babcie przez pasy i czynią wiele innych dziwnych rzeczy. Ale nie to jest najgorsze. Wkrótce, na skutek rozwijającego się internetu, zaczynają się pojawiać naładowane emocjami zdjęcia. „Lepiej widoczni, widocznie lepsi”, „obiecaj, że mnie nie zabijesz”, „dlaczego jak Cię kupiłem skoro umrę…”
Mickiewicz zaczyna przewracać się w grobie – zapewne sam chciałby oddać krew, ale tak wysechł, że nie jest w stanie. Chłopaki z lat 50-60 powoli także dostają ruchu rotacyjnego. Szykują się kolejne akcje – „Święty Mikołaj”, „Pomóż Bezdomnym”, „Panie Premierze jak Żyć?”.”
Nie podejrzewałem Geparda o taki talent pisarski. Wypowiedź jest spójna, dość radykalna, ale jestem w stanie ją zrozumieć, bo twórcy internetowych mądrości motocyklowych nie oszczędzili nawet jego. Jako przykład podaje zdjęcie Geparda, które zostało zaadaptowane do celów szerzenia „miłości do bliźniego motocyklowego”… Wątpię w to, że twórca tego dzieła wiedział cokolwiek o stanie umysłu osoby ze zdjęcia. Jeśli jednak wiedział, to ma u nas plusa za okrutną szyderę i zaproszenie na wódkę!
Drugim niezależnym obserwatorem rzeczywistości jest Bartek – jego doświadczenie życiowe oraz umiejętności w „kierowaniu pojazdami jednośladowymi” jest wystarczające, żeby zawstydzić większość kierowców testowych w branży. Umiejętność składania sensownych zdań oceńcie sami.
Bartek:
„Wszystko dzisiaj jest na sprzedaż, pierwsze zdjęcia pierworodnego dziecka celebrytów, polityków i muzyków. Sprzedaje się zboczeńcom używane damskie gacie w Internecie, zdjęcia nagich, niepełnoletnich dziewczynek za doładowania GSM. Wszystko się dewaluuje, szybciej lub wolniej. Ludzie kupują gotowy produkt, styl życia, szczególnie w czasach tak dynamicznych przemian gospodarczo-społeczno-kulturalnych, gdzie ludzie zwyczajnie zaczynają mieć problem z identyfikacją „kim jestem”?
Niestety ofiarą tych tendencji padły motocykle, które od zawsze kojarzone były ze swoistą wolnością, oglądaną z perspektywy 50, czy 250 km/h. Masa ciemnego bydła „zabrała się” za motocyklowanie. Dla znakomitej większości „prawdziwych motocyklistów”, motocykl stał się zwykłym dopełnieniem ich słabych charakterów, wyblakłej osobowości, czy wreszcie braku pomysłu na samego siebie. I ot co, snują się po mieście, z kąta w kąt. Cykają steki zdjęć, z dzióbkami (tu niestety stwierdzam, że nie tylko kobiety) umawiają się na różnego typu akcje społeczne, która mają na celu nic innego, jak oswobodzenie siebie samego z przeświadczenia, że „jestem tutaj po nic” oraz „nie jestem sam”
Niestety duża część w omawianej grupie nie ma predyspozycji fizycznych do prowadzenia pojazdu jakim jest motocykl, gdyż ten wymaga od kierowcy wyższego poziomu koordynacji ruchowej, szerszego postrzegania rzeczywistości i czegoś specyficznego – można powiedzieć szóstego zmysłu. To trochę tak, że nie każdy może zostać pilotem myśliwca wojskowego.
Nic więc dziwnego, że kiedy wypierniczy się taka jedna, czy druga rozhisteryzowana beksa, to na portalach społecznościowych wszyscy mu współczują, bo a gość/gościówa ma +300% fejmu pośród znajomych. I jak tu się nie wku**ić, kiedy na wcześniej wspomnianych portalach pojawiają się np. niedoświetlone zdjęcie kierowcy motocykla sportowego, z spuszczoną głową ubraną w kask z dopiskiem „myślisz, że szukam śmierci? ja tylko gonie swoje marzenia” – co to ma być? Pewnie powiecie mi, że to internetowa twórczość piętnastolatka. I będziecie mieli rację! Ale pod takimi właśnie „cukierkami”, czterema łapami podpisują się ludzie, których znam, którzy w ulicznej rzeczywistości i próbie przeżycia, są nikim!
Oczywiście, że każdy ma prawo do życia i realizowania go najpiękniej jak potrafi, w swoim rozumieniu. Ale dlaczego ludzie próbują żyć pięknie w rozumieniu kogoś innego? Dlaczego w czasach wolności i dobrobytu znalazło się aż tylu, którzy uczepili się motocykli, zamiast łazić po klubach do upadłego, do kina, czy sklejać modele?
Tacy właśnie ludzie nazywają się dziś motocyklistami. Banda lalusiów, słabizn emocjonalnych, Emo, Justinów Bieberów, hipsterów. Jeśli tak właśnie jest, to ja się z tego grona wypisuję, nie chcąc uczestniczyć w tego typu zgromadzeniu. Kim więc jestem? To chyba proste, użytkownikiem motocykla.”
Chciałbym coś dodać, ale koledzy w zasadzie wyczerpali temat. Obie wypowiedzi powinny skłonić do czegoś, nie wiem, może do refleksji? Oburzenia? Ciętej riposty? Kij w mrowisko ogłaszam za wsadzony! Wasza kolej!
P.S.: Autor artykułu nie podpisuje się pod krytyką i naśmiewaniem się z dawców krwi.