Czy wygląda na 125-tkę? Nie. Czy wygląda dobrze? Zdecydowanie tak! B-Max to taka świeżynka na rynku, że gdy go dostaliśmy, jeszcze nie został przez Bartona oficjalnie ogłoszony. Taki test przedpremierowy – jak się okazało – miał swoje wady i zalety…
zdjęcia: Tomek „Tomazi” Parzychowski
Barton to jedna z tych marek, która oferuje motocykle tanie i dostępne niemal dla każdego. W sezon 2016 wjechali ze sporą pompą, a jedną z najważniejszych nowości jest B-Max z azjatyckim rodowodem. Oto skuter, który poprzez swoje wymiary plasuje się w kategorii dużych skuterów, a dzięki silnikowi 125ccm można nim jeździć posiadając prawko kategorii A1 lub wyłącznie samochodowe B. Zupełnie tak, jak to jest w przypadku jego drogich kuzynów: Hondy Forza 125, Suzuki Burgmana 125, czy Yamahy X-Max 125… No właśnie, B-Maxa z X-Maxem łączy trochę więcej, niż podobna nazwa…
W kwestii designu B-Max wypada celująco, być może dlatego, że projektanci w głównej mierze wzorowali się na Yamasze. Z daleka skuter wygląda bardziej jak milion dolarów, niż jak rzeczywista wartość 7500 zł. Z bliska można już dostrzec kilka niedociągnięć. Na przykład obszycie kanapy wygląda nie najlepiej, albo zamki w schowkach nie są zbyt pancerne. Ale z drugiej strony nie wszystkie skutery mają schowki, a tym bardziej zamykane na kluczyk! Poza tym, B-Max to wizualny sztos, a największe i najbardziej pozytywne wrażenie wywarło na nas oświetlenie. Przednie reflektory mają kształt pasujący do całej, agresywnej linii skutera, pełnej przetłoczeń i ostrych kątów. Do tego posiadają nowoczesne LEDy jako światła pozycyjne. Tylna, również LEDowa lampa wygląda, jakby wyszła spod ręki Pierre’a Terblanche, a LEDowe kierunkowskazy świetnie dopełniają dzieła. Biało-niebieskie malowanie jest po prostu modne. Tanie jednoślady często charakteryzują się tandetnie wyglądającymi felgami – ale nie w przypadku tego Bartona! Zastanawiacie się, czy bańka pęka po zajęciu miejsca za sterami? Nic bardziej mylnego. Na żadnym elemencie nie uświadczyliśmy tandety, a zegary nie tylko wyglądają jak kopia instrumentów z X-Maxa 125, ale są jakby… fajniejsze.
B-Max posiada dwa spore schowki pod kierownicą oraz potężny bagażnik – zmieści się tam pełnowymiarowy kask integralny oraz drugi, mniejszy kask, a do tego sporo drobiazgów. Skoro główną cechą maxi-skuterów jest praktyczność, B-Max spisuje się pod tym względem znacznie lepiej, niż kierownicy BOR-u przy wymianie opon. Nasz model seryjnie wyposażony jest w wygodne i całkiem estetycznie wyglądające oparcie dla pasażera, ale jeżeli zależy Wam na powiększeniu pojemności transportowej o kolejne 36 litrów, za 200 zł można oparcie zamienić na kufer.
Po zaskakująco dobrych wrażeniach wizualnych, nasza ciekawość jazdy testowej była naprawdę wysoka, aczkolwiek na wszelki wypadek nie mieliśmy zbyt dużych oczekiwań. I dobrze. Silnik B-Maxa generuje jedynie 7,84 KM mocy, a to mniej, niż Twój sąsiad ma w traktorku do koszenia trawy. Przyznajemy, że w tej kategorii Barton nie wypada najlepiej. Prędkość maksymalna zależy od wagi kierowcy, ale raczej nigdy nie przekroczy 100 km/h, dlatego my B-Maxem nie ruszylibyśmy w wyprawę dalszą, niż sięgają linie miejskich autobusów. Jednak dzięki niedużej, jak na swoją klasę, masie wynoszącej 142 kg, osiągi w mieście pozostają akceptowalne. Przyspieszenie raczej nie wpłynie na zmianę osi obrotu Ziemi, ale wystarczy, aby bez wstydu zajmować pole position pod światłami. Docelowo klienci będą mogli dokupić sobie zestaw zwiększający pojemność do 150 ccm, co powinno pomóc. Reakcja na ruch manetką oraz sposób przekazywania mocy na koło są poprawne i przewidywalne.
Tak jak wspomnieliśmy na początku, B-Maxa dostaliśmy do testu zanim pojawił się w kanałach sprzedaży Bartona. Fajnie być pierwszym… Niestety ma to też swoje wady. B-Max przypłynął ze Wschodu w nie do końca zweryfikowanej specyfikacji. Na przedniej osi mieliśmy sporą, sportowo wyglądającą tarczę hamulcową, na której pracował malutki zacisk godny co najwyżej roweru. Producent zapewnił nas, że wszystkie B-Maxy przeznaczone do sprzedaży zostaną już wyposażone w zdecydowanie bardziej wydajne zaciski. Wierzymy.
W pozostałych kwestiach prowadzenia ciężko mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Zawieszenia nie możemy rozpatrywać pod względem sportowym, jednak zostało zestrojone tak, aby pozwalać na całkiem szybkie zakręty, a jednocześnie zapewniać komfort na miejskich dziurach, przeszkodach i nierównościach. Tylne amortyzatory posiadają 5-stopniową regulację napięcia sprężyny, co przyda się, jeżeli planujecie jeździć z pasażerem. Barton prowadzi się pewnie i przewidywalnie, a dzięki niedużej masie, nie wymaga użycia siły. To ważne cechy, jako że klasa 125 przeznaczona jest przede wszystkim dla początkujących.
Przednia szyba wygląda, jakby była regulowana, ale to tylko złudzenie. Mimo tego, B-Max oferuje świetną ochronę przed wiatrem. Kierowca ma do dyspozycji dzieloną podłogę z możliwością wyprostowania nóg. Kanapa i pozycja za kierownicą jest wygodna, pasażer też nie ma prawa narzekać. Na wyposażeniu jest też hamulec postojowy, co może okazać się niezbędne przy parkowaniu na pochyłościach. Pod względem komfortu, B-Maxa można porównywać z japońską konkurencją.
Barton to dobry skuter, który wykonuje wszystkie swoje zadania dobrze, aczkolwiek nie najszybciej. B-Max ma sporo zalet, znajdzie się też kilka wad. Ale wytykanie ich, przy cenie 7499 zł za duży skuter, z salonu, z gwarancją, to trochę jak denerwowanie się na szczeniaka, który narobił na dywanie – okej, trochę napsocił, ale wciąż jest słodki. Jeżeli chcecie skuter praktyczny, nie zależy Wam na najlepszych osiągach, ale ważny jest dla Was wygląd i cena, nie widzimy lepszej propozycji niż Barton B-Max 125.
Dane techniczne: Barton B-Max 2016
Silnik
Typ: 124,6 ccm, 1-cylindrowy, SOHC, 2-zaworowy, chłodzony powietrzem
Śred. x skok: 52,4 mm x 57,8 mm
Stopień sprężania: 9,2:1
Zasilanie paliwem: wtrysk
Skrzynia: bezstopniowa
Moc maks: 7,84 KM @ 7300 obr/min
Maks moment: 8,2 Nm @ 6200 obr/min
Podwozie
Rama: stalowa
Zawieszenie przód: widelec klasyczny, brak regulacji
Zawieszenie tył: podwójny amortyzator, regulacja wstępnego naprężenia
Hamulec przód: 1 tarcza, 2-tłoczkowy zacisk
Hamulec tył: 1 tarcza, 1-tłoczkowy zacisk
Wymiary
Rozstaw osi: 1560 mm
Wysokość siedzenia: b.d.
Masa: 142 kg
Pojemn. zbiornika paliwa: 12 l
Cena: 7499 zł
Silnik
Zwykła, niewysilona jednostka 125 ccm pracująca w czterech suwach. Silnik posiada 2 zawory, pojedynczy wałek rozrządu, chłodzenie powietrzem i zasilanie paliwem za pomocą wtrysku. To prosta konstrukcja, ale dzięki temu powinna być niezawodna. Generuje moc 7,84 KM i raczej nie brzmi to oszałamiająco. B-Max nieźle radzi sobie spod świateł, ale realna prędkość maksymalna nie przekracza 100 km/h. Dla chętnych Barton będzie oferował zestaw zwiększający pojemność skokową do 150 ccm.
Podwozie
Tutaj również nie znajdziemy rewolucyjnych rozwiązań. Rama to zwykła i dobra konstrukcja stalowa, oferują odpowiedni poziom sztywności podwozia. Spory jak na swoją klasę rozstaw osi wynosi 1560 mm, ale masa to tylko 142 kg, co gwarantuje połączenie komfortu oraz łatwości prowadzenia. Koła mają rozmiar 14 i 13 cali. Przedni, klasyczny widelec zapewnia odpowiednią wydajność, a dwa tylne amortyzatory posiadają regulację napięcia.