Niedrogie buty do jazdy miejskiej po naszym teście długoterminowym… Adrenaline SBR 210
Buty od firmy Adrenaline zakupiłem dokładnie dwa lata temu.
Trafiłem chyba na jakąś promocję, bo zapłaciłem za nie około 290 zł. W chwili obecnej znalazłem w sieci identyczne za cenę 329 zł. Uwzględniając ceny konkurencyjnych butów, jest to naprawdę niewiele. Atrakcyjna cena w połączeniu z ciekawym designem i niezłym (oceniając na pierwszy rzut oka) wykonaniem, skłoniły mnie do nabycia tego produktu i sprawdzenia, czy warto… Po dwóch latach intensywnej eksploatacji znalazłem odpowiedź.
Zacznijmy od krótkiego opisu i sprecyzujmy przeznaczenie Adrenaline SBR 210.
Są to klasycznie wyglądające, skrócone motocyklowe buty „za kostkę” wyposażone w boczne ślizgacze, ochraniacze na piętach i kostkach oraz specjalne, gumowe wzmocnienia na wierzchniej części (do operowania dźwignią zmiany biegów). Materiałem zewnętrznym jest tu tzw. „skóra syntetyczna”. Wewnątrz mamy miękką wyściółkę wykonaną z materiałów bliżej nieokreślonych… W ciekawy, ale popularny już dziś sposób rozwiązano zapięcia butów. Najpierw sznurujemy tradycyjne sznurowadła, a następnie przykrywamy je solidnym rzepem. Adrenaline SBR 210 stworzono do codziennej jazdy po mieście. Po zejściu z motocykla krótkie buty nie ograniczają naszych ruchów i nie utrudniają chodzenia. Nowe SBR są dość sztywne, ale wystarczą 2-3 tygodnie użytkowania i stają się odpowiednio „rozchodzone” oraz dopasowane. Producent podkreśla, że stworzył buty głównie z myślą o jeździe w ciepłe dni, jednak poziom wentylacji oceniamy tu jako bardzo, bardzo przeciętny. Jeżeli jednak chodzi o ogólny poziom komfortu, łatwość i wygodę zakładania oraz zdejmowania, nie mamy żadnych zastrzeżeń.
Już po roku intensywnego użytkowania buty osiągnęły granice swojej wytrzymałości…
Adrenaline od początku nie miały u mnie taryfy ulgowej. Początkowo były to moje jedyne buty motocyklowe, więc używałem ich bez przerwy. Zakładałem do jazdy po mieście, w teren, a nawet do dalekiej turystyki. Tak – zupełnie niezgodnie z ich przeznaczeniem… Niejednokrotnie miały zafundowany prysznic z nieba, a chwilę później kąpiel błotną… W sumie ponad 10 tys. km w najróżniejszych warunkach. Niestety po roku tak intensywnej eksploatacji na „syntetycznej skórze” pojawiły się delikatne pęknięcia. Na płaskich powierzchniach było wszystko w porządku, ale na zgięciach pierwsze „zmarszczki” wyraźnie zamieniały się w „rozstępy”. Na jednym bucie można było zaobserwować także większe pęknięcie o długości 2-3 cm. Po kilku przytarciach butem przy mocniejszych złożeniach, zniknęła mniej więcej połowa bocznego ślizgacza. Odnoszę wrażenie, że plastik z którego go wykonano, powinien być nieco twardszy. W międzyczasie zgubiłem też jedną z dwóch śrubek mocujących slider. Wewnętrzna wyściółka zaczęła z kolei wydzielać dość nieprzyjemne zapachy (nie, nie ma to większego związku z czystością skarpet, w innych moich butach takie zapachy nigdy nie występowały…). Może na koniec coś „na plus”? W dobrym stanie pozostawały wciąż wszystkie szwy oraz rzepy. W żadnym miejscu but nie zaczął się rozklejać.
W drugim roku użytkowania okres życia moich SBR 210 dobiegł końca…
Kolejne miesiące były dla produktu od Adrenaline już nieco mniej brutalne. W międzyczasie zacząłem jeździć w Xpd XP3-S (test znajdziecie już wkrótce), które przejęły część obowiązków… Tak czy inaczej proces zniszczenia SBR 210 był i tak nieodwracalny. W końcówce minionego sezonu niewinne pęknięcie na zgięciu prawego buta zamieniło się już w otwór, w którym zmieszczą się dwa palce… W związku z powyższym w chwili obecnej buty nadają się niestety tylko do wyrzucenia. Jednocześnie warto podkreślić, że zarówno wszystkie szwy, jak i rzepy, pozostają wciąż w dobrym stanie… Może to marne pocieszenie, ale podeszwa nadal jest solidnie zespolona z górną częścią butów i nic nie wskazuje na to, aby miało się to w najbliższym czasie zmienić. A może ktoś chce kupić używane SBR? Dziurawe, ale niezłe; tanio sprzedam…
Dwuletniego, brutalnego i bezlitosnego testu niestety nie wytrzymały, ale…
…nie oznacza to, że Adrenaline SBR 210 nie są warte swojej ceny. Płacisz mało więc nie wymagaj przysłowiowych „cudów na kiju”. Normalnie użytkowane z pewnością wytrzymałyby z powodzeniem nie tylko dwa, ale trzy lub cztery sezony. I przykładem są tu choćby SBR 210 mojego kolegi, który kupił swoją parę równocześnie ze mną. Jego buty również mają już dwa lata, ale wyglądają znacznie lepiej, niż moje wyglądały po pół roku… Różnica jest taka, że kolega o swoje buty po pierwsze dbał, a po drugie nie było to jego jedyne obuwie motocyklowe.
Jeżeli jeździsz niewiele, albo masz już jedne buty, a w tych chciałbyś tylko kręcić się na co dzień po mieście (bo do tego przecież służą!), bez obaw, wytrzymają… Osobiście wolałbym oczywiście dołożyć te kilka „stówek” i mieć już buty, które poza większa trwałością zapewniłyby jednocześnie lepszą wentylację, wyższy poziom bezpieczeństwa i wyróżniający się wygląd. Jeśli jednak koniecznie musisz zaoszczędzić, bo dzieci płaczą, że chcą nowe klocki Lego, a żona prostownicę do włosów, to niech ci już będzie, kup sobie te Adrenaline. Tylko później proszę mi nie marudzić, że syntetyczna skóra zaczyna się złuszczać i pękać!