Pisaliśmy niedawno o nieporozumieniach na linii Ministerstwo Infrastruktury – Ministerstwo Sprawiedliwości. To ostatnie zakwestionowało przepisy, które miały obowiązywać od 1 lipca mówiące o odbieraniu uprawnień za przekroczenie limitów prędkości o 50km/h również poza obszarem zabudowanym. MS wskazywało, że zasada jest nieproporcjonalna. Na autostradzie mamy inne dozwolone prędkości, a w mieście inne. Przedstawiciele pana Ziobry proponują zatem, aby ustalić stały limit wynoszący 100% – po przekroczeniu prędkości o 100% powyżej dopuszczalnego limitu tracisz uprawnienia.
Na autostradzie oznaczałoby to, że możemy w zasadzie iść „ile fabryka dała”. Niewiele naszych maszyn przekracza 280km/h – w razie czego grozi nam tylko mandat ( nie zachęcamy do jazdy niezgodnej z przepisami – to rozważania teoretyczne). Problem pojawi się w mieście i na osiedlach gdzie często mamy ograniczenia do 30km/h. Dziarska emerytka pchająca wózek z zakupami jest w stanie przekroczyć 60km/h jeżeli przypomni sobie, że zostawiła włączone żelazko w domu – a co dopiero ktoś na lekkim sportowym motocyklu. Co uważacie o propozycjach Ministerstw? Jak powinny być ostatecznie ustalone przepisy?