Kolejny tor w naszym kraju stał się obiektem sporu pomiędzy miłośnikami motorsportu i miejskimi aktywistami.
Mieszkańcy Izabelina i okolic domagają się postawienia ekranów akustycznych wokół toru Wschodzący Białystok. Co bardziej radykalni żądają zamknięcia obiektu. Narzekają bowiem na hałas i mają już ponad 300 podpisów. Władze miasta twierdzą jednak, że nie ma podstaw do postawienia ekranów. Bo badania, które dwa lata temu wykonał WIOŚ wykazały, że normy hałasu nie zostały przekroczone.
Tor Wschodzący Białystok jest torem wyścigowo- szkoleniowym znajdującym się na terenie lotniska Białystok- Krywlany, na terenie obiektu organizowane są wydarzenia samochodowe, motocyklowe, kartingowe i wyścigi na 1/4 mili.
W sprawę zaangażowała się radna PiS Katarzyna Ancipiuk, która wystąpiła do prezydenta z prośbą o postawienie wokół toru ekranów akustycznych – „Mieszkam w okolicach skrzyżowania ul. Mickiewicza i Zwierzynieckiej. To kawałek drogi od toru, a hałas nawet tutaj jest słyszalny” – mówi. Wiceprezydent Przemysław Tuchliński stwierdził natomiast, że z badań przeprowadzanych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wynika, że normy nie zostały przekroczone – „I dlatego nie mamy podstaw do przeznaczenia pieniędzy na budowę ekranów”.
Wspomniane pomiary odbyły się we wrześniu i październiku 2018 roku.
„Z wnioskiem wystąpiło wtedy 140 mieszkańów Izabelina. Urządzenia pomiarowe postawiliśmy przy ul. Dworskiej, czyli punkcie, który jest położony najbliżej toru. W linii prostej to 900 metrów. Ani za pierwszym razem (badaliśmy jazdę szkoleniową), ani za drugim (w czasie swobodnej jazdy, czyli tzw. driftu) nie doszło do przekroczenia norm
hałasu” – mówi naczelnik WIOŚ Marcin Dziedzic.
Zastępca dyrektora Białostockiego Ośrodka Sportu i Rekreacji (który zarządza torem) Rafał Gosk mówi, że ośrodek posiada też właśnie urządzenia pomiarowe. – Pilnujemy, żeby nawet przy drifcie – który jest najgłośniejszym rodzajem przejazdu – hałas nie przekraczał poziomu 98 decybeli. Poza tym wypraszamy z toru kierowców, którzy nie mają tłumików lub takich, których tłumiki są nieprawidłowe – podkreśla.
W chwili obecnej sytuacja jest patowa, mieszkańcy domagają się barier, a miasto nie zamierza ich stawiać. Miejmy nadzieję, że obie strony dojdą do porozumienia, i nie będziemy świadkami wygaszenia jednego z niewielu obiektów motocyklowych na wschodzie Polski.