WMMP Brno – Podsumowanie – Walka do ostatnich metrów

- Mick

Podobnie jak w otwierających sezon zmaganiach na Słowacji, także podczas drugiej rundy mistrzostw Polski, nasi motocykliści ścigali się w ramach międzynarodowej serii Alpe Adria. Jak poradzili sobie w miniony weekend w czeskim Brnie? Walka była niezwykle zacięta!

Na początek raz jeszcze przypominamy wyniki niedzielnych zmagań i prezentujemy galerię najlepszych zdjęć z Brna.

Superbike: Błąd Halbicha, wygrana Jermana, genialnie Sikora i Oskaldowicz

Zacięty pojedynek o zwycięstwo w wyścigu klasy Superbike padł łupem reprezentującego łódzki zespół Suzuki Grandys Duo, Słoweńca Marko Jermana. Były mistrz Polski klasy Supersport szykował się do ataku na lidera i zwycięzcę pierwszej rundy, Jana Halbicha, kiedy dosiadający Kawasaki Czech przewrócił się na ostatnim okrążeniu. „Wyścig był bardzo zacięty – przyznał Jerman. – Jechało za mną sześciu zawodników, ale byłem skupiony na Halbichu i nie oglądałem się za siebie. Analizowałem jego jazdę i poznałem słabe strony, dlatego na ostatnim okrążeniu byłem gotowy do ataku. Wtedy upadł tuż przede mną i miałem szczęście, że nie zabrał mnie ze sobą.”

Drugie miejsce i swoje pierwsze punkty w tym sezonie, wywalczył broniący tytułów mistrza Polski w klasach Superbike i Superstock 1000, Austriak Any Meklau (Suzuki Grandys Duo), który finiszował tylko sześć dziesiątych sekundy za Jermanem. „Dobrze wystartowałem – wyjaśniał Meklau. – Przyczepność opon na początkowych okrążeniach nie była najlepsza, ale potem stoczyliśmy bardzo zaciętą walkę o zwycięstwo. Na ostatnim okrążeniu Jan popełnił błąd i upadł. Straciłem trochę czasu do Marko, ale jestem zadowolony z drugiego miejsca.”

Podium uzupełnił Czech Michal Filla, dosiadający modelu S 1000 RR w barwach bielskiego zespołu, BMW Sikora Motorsport. Sam Irek Sikora, który pierwszą rundę Alpe Adria opuścił z powodu startu w mistrzostwach Niemiec IDM Superbike na torze Lausitzring, w Brnie finiszował na piątej pozycji, wygrywając zacięty pojedynek z Januszem Oskaldowiczem o zaledwie jedną dziesiątą sekundy.

„Nie jeździłem w Brnie od 2009 roku, kiedy złamałem tam kręgosłup podczas groźnego wypadku – usłyszeliśmy od Irka. – W czwartek podczas treningów mieliśmy problem ze skrzynią biegów, w piątek musiałem wrócić do kraju z powodów zawodowych, a w sobotę pogoda była w kratkę, przez co motocykl nie był do końca ustawiony na wyścig. Nie byłem zadowolony ze startu z trzeciej linii, a do tego miałem problem z laptimerem. Nie wiedziałem jakim tempem jazdę, ale szybko przebijałem się na wyższe pozycje. Co prawda straciłem kontrakt z prowadzącą grupą, ale jechałem spokojnie na piątej pozycji. W pewnym momencie zaatakował mnie Janusz Oskaldowicz. Nie spodziewałem się tego. Na ostatnich okrążeniach wyprzedzaliśmy się wielokrotnie na wszystkie możliwe sposoby. Pod koniec ostatniego okrążenia odskoczyłem trochę Januszowi, ale w ostatniej szykanie dogoniliśmy dublowanego Tomka Serafina. Musiałem zahamować i wyprzedzić go po wewnętrznej, dzięki czemu Janusz dogonił mnie i zaatakował od zewnętrznej. Przedostatni zakręt przejechałem oparty łokciem o osłonę silnika jego motocykla, ale udało mi się wygrać. To była piękna walka, ale znamy się z Januszem od lat i ufamy sobie nawzajem, dlatego mogliśmy pozwolić sobie na pojedynek ostry, ale fair.”

„To był dla mnie jeden z najbardziej hardcore’owych wyścigów ostatniej dekady – przyznał Oskaldowicz, który ściga się przecież od lat 70-tych i ma na swoim koncie 13 tytułów mistrza Polski. – Czułem się jak za starych dobrych lat, kiedy na ulicznych torach walczyło na łokcie czterdziestu nieobliczalnych gości. Co prawda nie jestem do końca zadowolony z ostatecznej pozycji i czasów okrążeń, ale nie ma to większego znaczenia, ponieważ stoczyłem fantastyczny pojedynek z Irkiem Sikorą. Wyprzedzaliśmy się bez końca, po kilka razy na okrążeniu i żaden z nas nie miał zamiaru odpuszczać. Kilka razy nawet zderzyliśmy się i nie wiem jakim cudem udało nam się dojechać do mety. Jestem pod wrażeniem jazdy Irka, ale mam też do niego ogromne zaufanie, dlatego obaj mogliśmy zaryzykować i walczyć naprawdę ostro. W ostatnim zakręcie dublowaliśmy Tomka Serafina i znów doszło pomiędzy nami do kontaktu. Musiałem zamknąć gaz, bo inaczej obaj dosłownie wpadlibyśmy na aleję serwisową, przez co przegrałem z Irkiem o jedną dziesiątą sekundy, ale naprawdę świetnie się bawiłem. To była wielka frajda!”

Na punktowanej pozycji, dwunastym miejscu, finiszował jeszcze Waldemar Chełkowski (BMW). Pozostali Polacy dojechali do mety bez punktów. „Przez cały weekend czułem się fatalnie, dlatego oszczędzałem się podczas treningów wolnych, a mokrą kwalifikację w ogóle nie wyjechałem, aby całkowicie się nie rozłożyć – powiedział nam „Valdi”. – Podczas mojego wypadku w pierwszej rundzie na Słowacji nieco uszkodziłem motocykl, przez co w niedzielę miałem problemy z luzem na główce ramy już po kilku okrążeniach. Nie byłem w stanie utrzymać linii przejazdu, a do tego we znaki dały się także osłabienie i zatkany nos. Nie jestem zadowolony, ale mam nadzieję, że to złe dobrego początki i teraz będzie już tylko lepiej. W pełni zdrów i dysponując nowymi częściami, podczas rundy w Poznaniu będę liczył na znacznie lepszy wynik.”

Na czele klasyfikacji generalnej klasy Superstock 1000 Marko Jerman o pięć punktów wyprzedza Michala Fillę. Kolejne pozycje zajmują Halbich, Radek Rous i Meklau.

Superstock 1000: Jezek wygrywa, Filla prowadzi w tabeli

Zmagania kategorii Superstock 1000 wygrał faworyt publiczności, Czech Ondrej Jezek na Ducati, o niecałą sekundę wyprzedzając Michala Fillę (BMW Sikora Motorsport). To jednak Filla, który triumfował na Słowacji, nadal jest liderem tabeli. Podium uzupełnił doskonale znany kibicom Gwen Giabbani, mistrz świata Endurance startujący z polską licencją w barwach BMW Auto Fus. Drugi raz z rzędu finiszując na trzeciej pozycji, Francuz, który w 2009 roku wywalczył mistrzostwo Polski Superstock 1000, awansuje jednocześnie na drugie miejsce w generalce.

Andy Meklau finiszował na czwartej pozycji, ze stratą 24 sekund do zwycięzcy, mówiąc na mecie: „Dobrze wystartowałem, ale potem straciłem nieco przyczepności i spadłem z pierwszego na piąte miejsce. Nie jest źle. Zająłem czwarte miejsce, wywalczyłem pierwsze punkty w klasie w tym sezonie. Nie jestem jestem w pełni sił, szczególnie jeśli chodzi o obojczyk.”

Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był startujący w Alpe Adria jednorazowo w ramach treningu Andrzej Chmielewski (Ducati Red Devils Roma), który przez cały wyścig toczył zacięty pojedynek ze swoim rywalem z Pucharu FIM Superstock 1000, także startującym gościnnie, Włochem Marco Bussolottim.

„To był weekend pełen przygód – powiedział „Andrew”. – Pierwsza kwalifikacja odbyła się na mokrym torze, na którym uzyskałem czwarty czas w stawce. Podczas drugiej sesji pogoda była lepsza, ale problem z dźwignią zmiany biegów sprawił, że nie mogłem przejechać szybkiego okrążenia i startowałem dopiero z szesnastej pozycji. Sam wyścig był jednak bardzo ekscytujący. Walczyłem bardzo ostro z Bussolottim, który na co dzień, podobnie jak ja, startuje w pucharze świata. Na ostatnim okrążeniu wyprzedzaliśmy się kilka razy, ale wreszcie zaatakowałem w ostatnim zakręcie, atakując na granicy przyczepności. Nie jestem zadowolony z siódmego miejsca, ale dla mnie był do zdecydowanie najciekawszy wyścig w tym sezonie. Gdybyśmy skorzystali z innych opon, wynik mógłby być lepszy, ale w trakcie weekendu skupialiśmy się na odpowiednim ustawieniu motocykla przed lipcową rundą pucharu świata. Miło było także spotkać kolegów, z którymi kilka lat temu rywalizowałem w mistrzostwach Polski.”

Najszybszy z pełnoetatowych Polaków był Paweł Górka, który finiszował na dziesiątym miejscu po tym, jak na ostatnim okrążeniu dogonił i wyprzedził zarówno Mariusza Kondratowicza (obaj BMW) oraz trzynastego na mecie, Bartka Wiczyńskiego (Suzuki Grandys Duo). „Moja pierwsza tegoroczna wizyta w Brnie rozpoczęła się bardzo dobrze, choć w drugim treningu zerwał się łańcuch, który trochę poobijał mi nogę – usłyszeliśmy od 34-latka z Nowego Sącza. – W kwalifikacjach pogoda była kapryśna, a ja popełniłem błąd podczas doboru opon, przez co startowałem dopiero z siedemnastego pola. Zazwyczaj dobrze startuje, ale tym razem zepsułem start i straciłem sporo czasu. Po trzech kółkach poradziłem sobie jednak z wolniejszymi zawodnikami i goniłem kilkuosobową grupę, w której jechali Mariusz Kondratowicz i Bartek Wiczyński. Wyprzedziłem wszystkich na ostatnim kółku, co bardzo mnie cieszy. To już drugi wyścig, kiedy Bartek ucieka mi po starcie, ale wyprzedzam go na ostatnim kółku. Wiem, że szykuje rewanż. Zobaczymy, jaką broń wyciągnie w Poznaniu! Mówiąc zupełnie poważnie, atmosfera w klasie Superstock 1000 jest w tym roku bardzo fajna i mam nadzieję, że będzie tak do końca sezonu, a pozycje będą coraz lepsze.”

„Po stracie straciłem kilka pozycji po tym, jak szeroko wypchnął mnie Bussolotti, przed co wyprzedził mnie także Andrzej Chmielewski, ale później długo walczyłem z Mariuszem Kondratowiczem – powiedział nam „Wilku”, 28-latek ze Skierniewic, który w barwach Grandys Duo sięgnął w 2005 roku po tytuł mistrza Polski klasy Superstock 1000. – To była fajna zabawa, ale dogonił nas przez to Paweł Górka. Chciał wyprzedzić nas obu, ale lekko przepałował, przez co obu nas wyniosło trochę szeroko. Stało się to na ostatnim okrążeniu i nie miałem już możliwości skontrowania, ale w wyścigu ogólnie pojechałem trochę zbyt pasywnie. Lubię ścigać się z Mariuszem i Pawłem. Po dwóch rundach jest 2:0 dla Pawła, ale śni mi się już po nocach, więc obiecałem mu rewanż w Poznaniu. Zobaczymy, co z tego wyjdzie!”

Weekend w kratkę zaliczył z kolei Mateusz Korobacz, który do kraju wracał zadowolony z postępów w adaptacji do motocykla klasy Superstock 1000, ale bez punktów z powodu nietypowego problemu podczas samego wyścigu i siedemnastej pozycji na mecie. „Moim celem w ten weekend była nauka i z tego aspektu jestem bardzo zadowolony – wyjaśniał 20-latek z Poznania, ubiegłoroczny wicemistrz Polski juniorskiej klasy Superstock 600. – Podczas treningów i kwalifikacji mocno pracowałem nad zmianą stylu jazdy i pozycji na motocyklu, aby dostosować się do wymogów większej maszyny klasy Superstock 1000. Pod tym względem była to bardzo udana runda, ponieważ widzimy, że zrobiliśmy spore postępy. Niestety, jeśli chodzi o sam wyścig, to wynik mógł być dużo lepszy. Moje BMW w Brnie przez cały weekend spisywało się świetnie, ale podczas wyścigu pojawiły się dziwne wibracje przodu podczas hamowania do trzech zakrętów. W pewnym momencie problem zrobił się na tyle poważny, że zwolniłem i przepuściłem wszystkich zawodników. Musiałem hamować dużo wcześniej, ale szybko złapałem rytm i odzyskałem kilka pozycji, dojeżdżając do mety na siedemnastym miejscu. Przed nami dłuższa przerwa przed rundą w Poznaniu. Mam nadzieję, że wówczas będziemy korzystali już silnika w specyfikacji 2012. Ten czas pozwoli także zespołowi na znalezienie i wyeliminowanie przyczyny wibracji, które nas dzisiaj trapiły.”

Supersport: Szkopek liderem tabeli!

Co prawda Marek Szkopek (Team Recykl, Yamaha) znów o ułamek sekundy rozminął się ze zwycięstwem, ale jednak dzięki drugiemu z rzędu finiszowi na średnim stopniu podium, awansował na prowadzenie klasyfikacji generalnej Alpe Adria w klasie Supersport.

Wyścig – o ćwierć sekundy – wygrał Czech, Igor Kalab, szósty na mecie na Słowacji, jednocześnie awansując na drugie miejsce w tabeli. Podium uzupełnił obrońca tytułu mistrza Polski klasy Supersport, powracający na tor po kontuzji miednicy, Daniel Bukowski (Suzuki Grandys Duo). W tabeli „Bułę” wyprzedzają jednak jeszcze m.in. Kerschbaumer, Lath i Berghammer.

„Jestem bardzo szczęśliwy z powodu objęcia prowadzenia w tabeli – powiedział MotoRmanii 26-letni Szkopek. – To był kolejny bardzo udany weekend. Mój zespół pracował bardzo dobrze, podobnie jak technicy firmy Pirelli, która zresztą udostępniła nam świetne opony. Po problemach z quickshifterem w kwalifikacjach, do wyścigu ruszałem z czwartego pola, ale pod pierwszym kółku byłem już za Kalabem. Zaplanowałem atak, ale niestety, quickshifter znów uległ awarii i zredukowałem trzy biegi, zamiast dwóch, tracąc szansę na atak. Cieszę się jednak z drugiego miejsca, jak również z faktu, że na tor wrócił „Buła” i także stanął na podium. Co prawda będzie teraz co raz trudniej, ale cieszy mnie to.”

„Byłem trochę zaskoczony tym, jak szybko zgasło czerwone światło i chyba nie byłem jedynym – podkreślał w rozmowie z MotoRmanią 29-letni Bukowski. – Zostałem nieco z tyłu i musiałem odrabiać straty, przez co Marek i Igor trochę mi uciekli. Nie lubię gdybania, ale być może gdybym utrzymał się za nimi po starcie, walczylibyśmy do mety. Straciłem trochę czasu walcząc z Latrem, a na przedostatnim kółku dogonił mnie Berghammer, z którym stoczyłem zacięty pojedynek. Wyprzedzaliśmy się kilkukrotnie, aż popełnił błąd, a ja dojechałem do mety w miarę bezpiecznie. Cieszę się, że wróciłem już na tor. Muszę się jeszcze trochę „rozjeździć”, ale najważniejsze, że nie odczuwałem w ten weekend żadnych skutków kontuzji miednicy. Wyścig był bardzo fajny, obfitujący w walkę i emocje. Zabrało może kropki nad i, i walki o zwycięstwo, ale jestem zadowolony.”

Na trzynastej pozycji finiszował Adrian Pasek, na co dzień startujący w Pucharze Europy Juniorów przy MŚ World Superbike. Przesiadka na 600-tkę nie była łatwym zadaniem, jednak po wyścigu okazało się, że podopieczny Bogdanki został sklasyfikowany jako najszybszy w polskiej tabeli Junior Superstock 600, wyprzedzając Szymona Strankowskiego i Michała Orlikowskiego (obaj Suzuki).

„Szczerze mówiąc nie jestem zadowolony z weekendu w Czechach, ale najważniejsze, że wygraliśmy klasyfikację juniorską, a właśnie po to przyjechaliśmy do Brna – powiedział Pasio. – Miałem niewiele czasu w treningach, aby „wjeżdzić” się w motocykl i odpowiednio go ustawić, a do tego już w drugiej sesji z toru zabrał mnie inny zawodnik, co zakończyło się moją pierwszą wywrotką w tym roku. Po dwóch rundach Pucharu Europy Juniorów przesiadka na motocykl kategorii Superstock 600 nie była łatwa. Po przygodzie w drugiej sesji i deszczowej sobocie nie znalazłem ani odpowiednich ustawień motocykla, ani odpowiedniego wyczucia, aby pojechać wystarczająco szybko, ale jestem przekonany, że teraz będzie już tylko lepiej i podczas kolejnej rundy WMMP, po odrobinie treningu, pojadę szybciej.”

Trzecia runda WMMP odbędzie się w dniach 22-24 czerwca na torze w Poznaniu. Widzimy się na miejscu?

Może ci się zainteresować

MotoRmania jest zaskakującym, lifestyle’owym portalem o tematyce motocyklowej. Podstawą publikacji są rzetelnie i niezależnie przeprowadzane testy motocykli, których dodatkową atrakcją jest inspirujący sposób prezentacji zdjęć. Kompetencja redakcji MotoRmanii została wyróżniona zaproszeniem do testów fabrycznych motocykli wyścigowych klasy Superbike, co błyskawicznie ugruntowało status magazynu jako najbardziej fachowego miesięcznika motocyklowego w Polsce. Nasz portal to długo oczekiwany powiew pasji i prawdziwie motocyklowego stylu życia!

©2010 – 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone MotoRmania.com.pl