Michele Pirro otwarcie przyznaje, że gdy niedawno otworzył oczy po makabrycznym wypadku w MotoGP na torze Mugello, rozpoczęło się dla niego nowe życie. Bardzo pracowite, bo poza byciem kierowcą testowym Ducati Desmosedici, 32-latek broni także tytułu mistrza Włoch klasy Superbike i testuje nowe Panigale V4. MotoRmania rozmawiała z nim przed powrotem na toskański obiekt.
Rok temu Pirro całkowicie zdominował mistrzostwa Włoch klasy Superbike, wygrywając 11 z 12 wyścigów i z łatwością sięgając po swój drugi tytuł. Po komplecie zwycięstw w pierwszych czterech wyścigach tego roku wszystko wskazywało na to, że czeka nas powtórka z rozrywki, ale latem sytuacja dramatycznie się zmieniła.
Podczas startu z dziką kartą w MotoGP na torze Mugello Michele padł ofiarą brutalnego wypadku przy prędkości grubo ponad 200 km/h. Wiele osób do dzisiaj nie może uwierzyć, że wyszedł z niego cało, choć mocno kontuzjowany bark długo dawał się we znaki. Osłabiony Pirro stracił prowadzenie w tabeli ELF CIV, ale już sam fakt, że był w stanie wrócić na motocykl i rozpocząć „nowe życie” to dla niego wielki sukces.
Tym bardziej zaskoczyła nas informacja, że pod odzyskaniu prowadzenia w generalce jego dalsze starty stanęły pod znakiem zapytania, bowiem do wykonania czekało mnóstwo pracy przy projekcie MotoGP i Panigale V4. Na szczęście ostatecznie nie zabraknie go na finiszu sezonu ELF CIV, ale jak obrońca tytułu radzi sobie z tym wszystkim? Postanowiliśmy go o to zapytać.
Tymczasem kolejne starty Michele Pirro w mistrzostwach Włoch klasy Superbike już w ten weekend na torze Mugello. Relacje z wyścigów piątej rundy odpowiednio w sobotę o 21:45 i niedzielę 23:00 na antenie nSport+.
Michał Fiałkowski: Czy przed tym sezonem, po takiej dominacji rok temu, musiałeś w ogóle cokolwiek zmieniać w swoim otoczeniu, motocyklu czy przygotowaniach?
Michele Pirro: Na początku sezonu w ogóle nie byłem pewien czy wystartuje w pełnym sezonie mistrzostw Włoch, bo moim głównym zadaniem w Ducati jest praca nad rozwojem motocykla MotoGP. Starty w mistrzostwach Włoch są dla mnie jednak świetnym treningiem jeśli chodzi o samą jazdę. Zazwyczaj startuje w trzech rundach MotoGP rocznie z dziką kartą, ale to niewiele jeśli chcesz utrzymać pewien poziom. Na szczęście sezon rozpoczął się dla mnie bardzo dobrze. Wygrałem pierwsze cztery wyścigi mistrzostw Włoch, ale później miałem potężny wypadek podczas startu z dziką kartą w Grand Prix Włoch MotoGP na Mugello. Przez pewien czas nie czułem się najlepiej, ale przed wakacyjną przerwą wygrałem ostatni wyścig w Misano. Nie jestem jednak pewien jak będzie wyglądała końcówka sezonu, ponieważ rozpocząłem nową przygodę, polegającą na rozwoju nowego Panigale V4 i przygotowaniu go do sezonu 2019. Nadal będę też pracował przy projekcie MotoGP.
Jak to możliwe, że jako lidera tabeli może cię zabraknąć w dwóch ostatnich rundach sezonu?
Oczywiście chcę wystartować, bo to dla mnie świetny trening, nie tylko jazdy, ale także koncentracji, ale wszystko zależy od rozmów z Ducati. Mam jednak nadzieję, że przejadę sezon do końca.
Po wypadku na Mugello długo byłeś wyraźnie osłabiony. Co dokładnie ci dolegało i jak się teraz czujesz?
Na Imoli startowaliśmy zaledwie trzy tygodnie po moim wypadku i czułem się bardzo źle. Lekarze sugerowali abym w ogóle tam nie jechał, ale bardzo mi na tym zależało. Długo o tym rozmawialiśmy. Przed wyścigiem wyjechałem tylko na siedem kółek podczas kwalifikacjach. Problem polegał też na tym, że przez trzy tygodnie nie trenowałem i byłem osłabiony. Po tym wypadku miałem w głowie wiele znaków zapytania i nie wiedziałem, czy będę w stanie ponownie pojechać na motocyklu szybko, ale na Imoli zrozumiałem, że to możliwe. Fizycznie byłem jednak bardzo słaby. Najważniejsze, że moja głowa się przełamała i mogłem zacząć nowe życie. Tak mówię o tym czasie po wypadku, bo był bardzo groźny. Teraz wszystko jest już jednak w porządku.
W swoim zespole w mistrzostwach Włoch, Barni Racing, nie jesteś tylko zawodnikiem, ale także mentorem dla dwóch młodszych kolegów, Matteo Ferrariego i Samuele Cavalieriego. Jak bardzo jesteś im pomocny?
W ostatnich latach dominowałem w mistrzostwach Włoch, ale postanowiłem też pomóc innym, szczególnie podczas zimowych przygotowań i treningów. Samuele i Matteo są bardzo młodzi. To fajne chłopaki. Łatwo się z nimi współpracuje. Matteo jest bardzo szybki, ale Samuele miał problemy z przedramionami i wymagał operacji. Idziemy jednak w dobrym kierunku. Nie mam przed nimi żadnych sekretów i dzielę się wszystkim, czego nauczyłem się przez ostatnie dziesięć lat.
Czy trudno jest oddać rywalom taką wiedzę i sekrety?
Nie. Cieszę się, bo moja nauka pomaga im podkręcać tempo.
Razem z Matteo oraz Lorenzo Zanettim walczycie o tytuł mistrza Włoch. Dosiadacie takich samych motocykli Ducati, ale czym różnią się wasze style jazdy? Z zewnątrz czasami trudno to ocenić…
Lorenzo ma bardzo duże doświadczenie bo startował w mistrzostwach świata Superbike’ów i Supersportów. W tym roku jest także kierowcą testowym projektu Superbike Ducati. Mamy jednak inne style jazdy, bo ja skupiam się na stylu jazdy MotoGP, które jest moim priorytetem. Z tego powodu czasami trudno jeździ mi się na Superbike’u, bo w porównaniu do Desmosedici nie ma tak dużej mocy i prowadzi się zupełnie inaczej. Matteo jest młody, a to dopiero jego drugi sezon w tej klasie, ale szybko się uczy.
Jak blisko twoja ekipa, Barni Racing, związana jest z Ducati?
Barni jest jak Pramac w MotoGP. To bardzo dobry zespół, który pomaga Ducati. Z kolei Ducati mocno pomaga ekipie. To dobre połączenie. W World Superbike Ducati nie ma zbyt wielu motocykli Ducati, dlatego blisko współpracujemy i wymieniamy się danymi. Podobnie jest z Petruccim w MotoGP.
Matteo Ferrari startował w tym roku dwa razy z dzikimi kartami w mistrzostwach Europy Superstock 1000 przy WorldSBK. Czy i ciebie zobaczymy tam z dziką kartą, ale właśnie w klasie Superbike?
Lubię klasę Superbike, ale jestem częścią rodziny Ducati i najważniejsze jest dla mnie to, aby pomóc Ducati. Dla Matteo najlepszą drogą byłoby trafienie do Superbike’ów, ale nie ma tam zbyt wielu miejsc.
Przejdźmy do projektu MotoGP. Co jest dla was teraz największym priorytetem?
Jestem tylko zawodnikiem, ale przez ostatnie pięć lat bardzo pomogłem Ducati. Naszym celem jest wywalczenie tytułu w MotoGP i rok temu byliśmy bardzo blisko. W tym roku sytuacja jest trudniejsza i będzie to bardzo trudne, bo Marc ma sporą przewagę. To jednak nasz długofalowy cel. Chcemy pomóc Doviemu, Petrucciemu czy Millerowi wywalczyć tytuł. Moim osobistym celem są także jak najlepsze wyniki podczas startów z dzikimi kartami.
Jaki jest twój cel w dalszej perspektywie? Gdzie widzisz się za dwa lub trzy lata? Chcesz wystartować w WorldSBK na pełen etat?
Tak, chciałbym, ale w przyszłym roku moja rola się nie zmieni. Jeśli jednak sytuacja się zmieni i będziemy konkurencyjni w MotoGP i WorldSBK, być może Ducati da mi szansę by skupić się na rok na jednym wyzwaniu, ale póki co pracuję nadal jako tester. Jestem jednak zadowolony. Jeśli miałbym startować w MotoGP i przyjeżdżać do mety na 20 pozycji, to wolę skupić się na testach, ale jeśli mogę walczyć na wysokim poziomie i być w czołówce… Jeśli tak jest to z jednej strony się cieszę, ale z drugiej jestem zły… W tym roku nie jest nam łatwo walczyć o tytuł, ale Jorge i Dovi wygrywają wyścigi, więc zobaczymy co się wydarzy.
Jak bardzo jesteś zaangażowany w projekt Panigale V4?
Styl tego projektu jest bardzo zbliżony do silnika MotoGP, który bardzo dobrze znam. Znam też opony Pirelli, więc mogę pomóc Ducati w robieniu postępów. Rozpoczęliśmy testy rok temu i cały czas je kontynuujemy. To bardzo ważne aby dobrze zrozumieć potencjał tego projektu.