Brytyjczyk Bradley Smith i Hiszpan Pol Espargaro, na co dzień ścigający się w MotoGP w zespole Monster Yamaha Tech 3, wygrali w niedzielę w barwach Yamahy prestiżowy, ośmiogodzinny wyścig na japońskim torze Suzuka. Dla dwukrotnego mistrza królewskiej klasy, Australijczyka Caseya Stoner, zmagania zakończyły się przedwcześnie, kontuzją po groźnym wypadku.
Ośmiogodzinny wyścig na torze Suzuka to co prawda jedna z rund mistrzostw świata Endurance, ale każdego roku jest ona zdominowana przez startujące gościnnie, japońskie ekipy fabryczne. Dla Hondy, Yamahy, Suzuki czy Kawasaki to jedno zwycięstwo jest niemal tak samo ważne, jak mistrzowskie laury w MotoGP. Dla tej pierwszej marki szczególnie, bowiem to właśnie do niej należy tor Suzuka.
W Japonii od lat gościnnie startują największe gwiazdy MotoGP i World Superbike. W przeszłości wygrywał tam m.in. duet Valentino Rossi i Colin Edwards. W tym roku grube działa postanowiły wytoczyć zarówno Honda, jak i Yamaha. Pierwszy z dwóch gigantów wystawił samego Caseya Stonera, dwukrotnego mistrza MotoGP, który co prawda zakończył karierę trzy lata temu, ale od tego czasu regularnie testuje dla HRC i jest w solidnej formie. Jego zespołowym kolegą został ubiegłoroczny mistrz świata World Supersport i zwycięzca dwóch ostatnich edycji japońskich zmagań, Holender Michael van der Mark, który już podobno jest z Hondą po słowie jeśli chodzi o przyszłe starty w MotoGP. HRC kusiła także innych zawodników, w tym Cala Crutchlowa, jednak nie wszystkim w smak jest start w tak wymagającym wyścigu w samym środku sezonu MotoGP.
Na odpowiedź Yamahy nie trzeba było długo czekać. Razem z nową wersją swojego flagowego modelu R1 marka z Iwaty wysłała na Suzukę duet ekipy Monster Yamaha Tech 3, Brytyjczyka Bradleya Smitha i Hiszpana Pola Espargaro. Wcześniej Japończycy długo kusili dwie swoje największe gwiazdy, Rossiego i Jorge Lorenzo, ale ci woleli skupić się na walce o tegoroczny tytuł MotoGP. Smith i Espargaro nie mieli wyboru. Ich kontrakty z Yamahą kończą się w tym roku, a dobry wynik na Suzuce mógłby obu bardzo pomóc.
Solidne składy wystawiły także Kawasaki i Suzuki, co zwiastowało wyjątkowo zaciętą walkę. Do Japonii, jak co roku, udała się również cała masa innych zawodników z Europy, w tym doskonale znany z Moto2 Szwajcar Dominique Aegerter. W jednym z 70 zespołów wystartował także Australijczyk polskiego pochodzenia, Phil Czaj. 30-latek, który na co dzień ściga się w australijskich Superbike’ach, urodził się co prawda w Melbourne, ale jego rodzice pochodzą z Łodzi.
Emocje sięgnęły zenitu już podczas kwalifikacji, podczas których Espargaro sięgnął po pole position, o włos pokonując ekipę Kawasaki i Hondy, dla której najlepszy czas uzyskał Stoner. Po pierwszej z ośmiu godzin wyścigu to jednak Australijczyk jechał na czele stawki. Wtedy jednak w jego CBR-ce zablokowała się manetka gazu. Dwukrotny mistrz MotoGP robił co mógł, wciskając sprzęgło, hamulec i próbując jak najdelikatniej położyć się na bardzo ciasnym poboczu. Uniknął co prawda czołowego zderzenia z barierami, ale i tak uderzył w bandę, łamiąc prawą piszczel i lewą łopatkę. Dla Hondy wyścig zakończył się już po pierwszej z ośmiu godzin jazdy. HRC przyznała po wszystkim, że w jej maszynie zacięła się manetka gazu, która utknęła na 26-procentowym otwarciu. Na poniższym filmiku możecie zobaczyć, jak Stoner wyjeżdża na pobocze z wciśniętym sprzęgłem i silnikiem na rev-limiterze.
Pod nieobecność głównych rywali tempo narzucała ekipa Yamahy, która na każdym kroku popisywała się pełnym profesjonalizmem i drobiazgowym przygotowaniem. Kiedy na tor, po serii wypadków, trzy razy wyjeżdżał samochód bezpieczeństwa, Bradley Smith regularnie chował się na prostych za owiewką, zmniejszając opór powietrza, choć jechał zaledwie 60 km/h. W jakim celu? Aby jak najbardziej ograniczyć zużycie paliwa, wydłużyć przejazd na jednym zbiorniku i zmniejszyć ilość niezbędnych pit-stopów, podczas których zmieniają się zawodnicy, a ekipy dolewają paliwo i zmieniają opony. Było to zresztą konieczne. Espargaro zafundował bowiem zespołowi 30-sekundową karę postoju w alei serwisowej po wyprzedzaniu innego zawodnika na żółtej fladze.
Ostatecznie fabryczna ekipa Yamahy pokonała 204 okrążenia i o zaledwie minutę i siedemnaście sekund wyprzedziła zespół F.C.C. TSR Honda, w którym startował m.in. Aegerter. Podium, z okrążeniem straty, uzupełniła ekipa Suzuki Kagayama, która wystawiła japońskie gwiazdy sprzed lat; Yukio Kagayamę, Noriego Hagę i Ryuichiego Kiyonari. Tuż za podium finiszowała najszybsza z ekip startujących w pełnym cyklu World Endurance, SERT. Zespół Phila Czaja sklasyfikowano na 47 miejscu wśród 51 załóg, które dojechały do mety.
Zawodnicy MotoGP mają teraz weekend na krótki odpoczynek, a za dwa tygodnie wracają do akcji podczas dziesiątej rundy MŚ, która odbędzie się na torze Indianapolis w USA. To właśnie tam, albo tydzień później w Czechach, dowiemy się, czy wygrana w Japonii pomoże Smithowi i Espargaro utrzymać swoje miejsca w zespole Monster Yamaha Tech 3.