Grand Prix Japonii na należącym do Hondy torze Motegi rozpoczyna morderczą serię trzech rund MotoGP poza Europą w trzy kolejne weekendy. Dla zawodników to decydujące starcie. Dla polskich kibiców, prawdziwy, nocno-poranny maraton.
Może i Twin Ring Motegi nie jest najciekawszym torem w kalendarzu, ale japońska wersja innego słynnego obiektu typu „stop & go” – francuskiego Le Mans – to przede wszystkim krótkie zakręty, dość długie proste, ostre hamowania i mnóstwo okazji do wyprzedzania. A to, przynajmniej w teorii, może oznaczać ciekawe wyścigi.
Tak było chociażby dwa lata temu, kiedy Valentino Rossi i Jorge Lorenzo zderzali się ze sobą kilkukrotnie podczas walki o trzecie miejsce, albo rok temu, kiedy Casey Stoner gonił liderów po wyjeździe poza tor na początku wyścigu. To właśnie czterej „kosmici”; Rossi, Lorenzo, Stoner i Pedrosa, wygrywali tutaj w ostatnich latach, i to właśnie oni mogą najbardziej namieszać w niedzielę.
Zacznijmy od lidera tabeli. Jorge Lorenzo ma 33 punkty przewagi nad Danim Pedrosą, a więc w niedzielę nie będzie mógł jeszcze świętować wywalczenia mistrzowskiego tytułu. Przy dobrym układzie na mecie, może jednak mocno zbliżyć się do drugiej korony MotoGP w swojej karierze. Niestety, pełen ostrych przyspieszeń tor Motegi nie do końca sprzyja Yamasze, która traci względem Hondy na przyspieszeniach więcej, niż zyskuje podczas ostrych hamowań.
To sprawia, że faworytem w niedzielę może być Pedrosa, który triumfował tutaj w minionym sezonie (choć pomógł już wspomniany wyjazd poza tor Stonera). Z drugiej strony dwa lata temu Dani właśnie w Japonii nabawił się kontuzji obojczyka, która przedwcześnie zakończyła jego sezon i marzenia o walce o mistrzowski tytuł (powodem był upadek podczas treningu, wywołany zablokowaną manetką gazu).
Po zwycięstwie w ostatniej rundzie w Aragonii i pechowej wywrotce z San Marino, Pedrosa jest mocno zmotywowany, aby odrobić stratę do lidera tabeli. Podczas ostrych hamowań i przyspieszeń nie bez znaczenia będzie filigranowa waga Pedrosy, zaś krótkie zakręty oznaczają, że Honda nie będzie cierpiała z powodu wibracji tak mocno, jak chociażby na pełnym długich łuków torze Sepang za tydzień.
Pedrosa faktycznie wydaje się dzisiaj faworytem, ale tutaj pojawia się duży problem: Po opuszczeniu trzech wyścigów, do walki wraca Casey Stoner. Australijczyk nie ma już matematycznych szans na obronę tytułu, więc teoretycznie powinien pomóc swojemu koledze z ekipy Repsol Honda w walce o mistrzostwo, prawda? Nic z tych rzeczy. Stoner kończy w tym roku karierę w MotoGP i jest zdeterminowany, aby odejść w wielkim stylu.
Niektórzy hiszpańscy dziennikarze sugerują nawet, że „odejście z klasą” oznacza właśnie pomoc Pedrosie, ale Australijczyk ma inne plany i już dzisiaj zapowiedział, że nie ma mowy o żadnych poleceniach zespołowych: „mistrzostwo powinieneś zdobywać sam, a nie przy pomocy innych zawodników” – stwierdził krótko.
Stoner może okazać się czarnym koniem końcówki sezonu i odbierać punkty zarówno Pedrosie, jak i Lorenzo, ale jego forma stoi pod dużym znakiem zapytania. Australijczyk opuścił trzy wyścigi po tym, jak mocno uszkodził kostkę podczas upadku w kwalifikacji do Grand Prix Indianapolis. Od operacji minęło zaledwie sześć tygodni, podczas gdy lekarze podkreślają, że Stoner potrzebuje nie sześciu tygodni, a przynajmniej sześciu miesięcy, aby wrócić do pełni zdrowia.
Sam dwukrotny mistrz świata twierdzi, że czuje się w 50% sprawny, a liczył, że będzie szybciej wracał do zdrowia. 26-latek traktuje jednak wyścigi w Japonii i Malezji jako przygotowanie i rozgrzewkę przed ostatnim startem przed własną publicznością za dwa tygodnie. W najbliższą niedzielę może więc zabraknąć go na podium.
To kolejna okazja dla innych zawodników na prototypowych motocyklach. Za kulisami w Motegi plotkowano dzisiaj, iż być może Honda przekaże kilka nowych części Stefanowi Bradlowi i Alvaro Bautiście. Miałoby to dużo sensu, w końcu to Twin Ring to obiekt należący do japońskiego giganta, a Pedrosa potrzebuje każdej możliwej pomocy.
Nieco trudniejsze zadanie czeka duet satelickiej ekipy Monster Yamaha Tech 3. Po wywalczeniu szóstego podium w tym roku, Andrea Dovizioso chciałby zredukować zaledwie siedmiopunktową stratę do trzeciego w tabeli, Caseya Stonera, ale Cal Crutchlow zrobi wszystko, aby tym razem wyprzedzić swojego włoskiego rywala na mecie – ten wewnętrzny pojedynek zapowiada się więc znów bardzo ciekawie.
Na Motegi zawsze szybcy są zarówno Ben Spies, jak i Valentino Rossi. Niestety, rok temu obaj zderzyli się ze sobą już w trzecim zakręcie, niwecząc swoje szanse na podium. Dzięki nowemu podwoziu, Rossi może teraz utrzymywać równe tempo od startu do mety, ale podczas ostatniego wyścigu w Aragonii i tak dałoby to Włochowi góra szóste miejsce (popełnił błąd i wyjechał poza tor, finiszując na ósmej pozycji).
Nieco mniejsze oczekiwania ma Nicky Hayden, który na swoje Ducati wsiądzie jutro pierwszy raz od koszmarnego wypadku z Aragonii sprzed dwóch tygodni. Choć lot poza teren toru kosztował go kontuzję prawego nadgarstka, „Kentucky Kid” ustawi się na starcie, ale nie jest fanem Motegi… ani Andrei Dovizioso.
Hayden dość chłodno skomentował w czwartek przejście Dovizioso do zespołu Ducati na miejsce Valentino Rossiego. Jeszcze bardziej wylewny Amerykanin był w rozmowie z nami, którą znajdziecie w listopadowym numerze miesięcznika MotoRmania.
Niezbyt wylewny był dzisiaj za to Hiszpan Carmelo Ezpeleta, szefujący organizującej zmagania MotoGP firmy Dorna Sports. Ezpeleta spotkał się z dziennikarzami, aby zdradzić kulisy przejęcia zarządzania konkurencyjną serią World Superbike. Niestety, nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele poza tym, że bracia Flammini nie byli skłonni do ustępstw podczas wcześniejszych spotkań, stąd decyzja właściciela obu serii, funduszu Bridgepoint, aby zarządzenie WSBK trafiło w ręce Dorny. Za rok w WSBK niewiele się zmieni, ale sezon 2014 to już zupełnie inna bajka. Pojawić się ma m.in. wzorowane na MotoGP, ograniczenie ilości silników dla każdego zawodnika. To jednak temat na zupełnie inny artykuł.
W Japonii w ten weekend toczyć się będą także ważne rozmowy pomiędzy Dorną i producentami motocykli. Honda bardzo mocno opiera się idei wprowadzenia do królewskiej klasy jednego ECU i ograniczenia obrotów, grożąc nawet wycofaniem się z MotoGP. Ezpeleta jest jednak nieugięty. Czy przed startem niedzielnych wyścigów poznamy więcej szczegółów? Jest taka szansa.
Dla kibiców trzy najbliższe weekendy oznaczają z kolei nocno-poranny maraton. Polsat Sport na swoich antenach pokaże na żywo drugie sesje treningowe w piątek rano, sobotnie kwalifikacje oraz niedzielne wyścigi wszystkich trzech klas. W piątek relacja z treningów przed Grand Prix Japonii startuje o 6:15 rano, w sobotę kwalifikacje od 6:00. W niedzielę pierwszy wyścig ruszy już o 4 rano (Moto3). Zmagania Moto2 o 5:20, zaś wyścig MotoGP o 7:00 (wszystkie relacje w Polsacie Sport News).
Nieco z innej beczki: przed weekendem z hiszpańskiego toru Monteblanco dotarła do nas również informacja, iż niestety, dwaj Polacy: Dominik Stefanowski i Casey Tobolewski, nie dostali się do przyszłorocznej edycji pucharu Red Bull Rookies – serii towarzyszącej MotoGP podczas rund w Europie. Więcej na temat temat wkrótce. Tymczasem dobrej nocy i pamiętacie o bardzo wczesnej pobudce przez najbliższe trzy weekendy!