Grand Prix Wielkiej Brytanii upłynęło pod znakiem wyjątkowo zaciętej i widowiskowej walki we wszystkich trzech klasach i było zdecydowanie najciekawszą rundą tego sezonu. Kibiców najbardziej zelektryzował jednak pojedynek Jorge Lorenzo i Caseya Stonera.
Przelotne opady deszczu pod koniec kwalifikacji nieco zaskakująco pozwoliło Alvaro Bautiście na wywalczenie pierwszego pole position w MotoGP, ale po niedawnych testach i zmianie przedniego zawieszenia, połączonej z modyfikacją geometrii, Hiszpan był szybki także podczas samego wyścigu. To jednak nie on rozdawał karty.
Świetnym startem popisał się tym razem ruszający z drugiego pola Ben Spies. Zawodnik Yamahy prowadził przez kilka okrążeń, ale błąd podczas hamowania do zakrętu Brooklands sprawił, że bez problemu wyprzedził go broniący tytułu Casey Stoner.
Australijczyk rozpoczął ucieczkę, ale wtedy ze Spiesem, Bautistą i Danim Pedrosą, poradził sobie prowadzący w tabeli Jorge Lorenzo, który na półmetku wyścigu dogonił lidera. Tym sposobem rozpoczął się najciekawszy pojedynek w tym roku.
Lorenzo wyprzedził Stonera w ostatnim zakręcie, ale obrońca tytułu skontrował na prostej startowej. Hiszpan nie poddawał się i zaatakował w pierwszym zakręcie… po zewnętrznej. Stoner skontrował w następnym, prawym zakręcie, ale Lorenzo wykorzystał dużo lepszą przyczepność i choć był na zewnętrznej, utrzymał się na równi z Australijczykiem i po chwili zaatakował od wewnętrznej do kolejnego, lewego zakrętu Loop. „To była piękna walka” – powiedział „Por Fuera”.
Lider tabeli szybko odskoczył, podczas gdy Stoner do samej mety musiał bronić się przed naciskami Pedrosy i Bautisty. Groźny był szczególnie Dani, który szukał okazji do ataku aż do ostatniej szykany.
Po wszystkim Stoner narzekał na problem z brakiem przyczepności lewej strony tylnej opony, co faktycznie było wyraźnie widoczne podczas widowiskowej walki z Lorenzo: „Coś było nie tak z oponą – powiedział Australijczyk. – Już od trzeciego kółka była zużyta i nie miałem przyczepności w środku zakrętu. Musiałem nadrabiać na wyjściach, co nie było łatwe.”
Dani Pedrosa dodał: „To był pierwszy wyścig na nowych przednich oponach, przy których razem z Caseyem mamy spore wibracje. Musimy coś z tym zrobić, bo Jorge jest za szybki dla Hond.”
Na piątej pozycji finiszował Ben Spies, który zmagał się z dokładnie takimi samymi problemami, co Stoner, przez co w drugiej połowie wyścigu jechał o blisko sekundę wolniej na każdym kółku.
Bohaterem dnia był Cal Crutchlow, który dojechał do mety na szóstej pozycji, choć startował w końca stawki. Brytyjczyk przewrócił się w sobotę rano, doznając podwójnego złamania lewej kostki, z przemieszczeniem. Zawodnik zespołu Monster Yamaha Tech 3 próbował ukryć ten fakt przed lekarzami z centrum medycznego, aby ci dopuścili go do startu, jednak ci przeciągnęli go przez iście wojskową „ścieżkę zdrowia”, ostatecznie dając zielone światło.
„Będę ten dzień długo pamiętał – powiedział 26-latek z Coventry. – Nie spodziewałem się szóstego miejsca startując z końca stawki ze złamaną kostką, ale to był świetny wyścig. Gdyby nie sobotni upadek, dzisiaj moglibyśmy walczyć o podium, ale nie mogę narzekać na szóste miejsce.”
Crutchlow tuż przed metą dogonił i wyprzedził Nicky’ego Haydena, który po starcie trzymał się czołówki, ale z czasem zaczął tracić dystans. Podobnie jak w Jerez de la Frontera, podczas drugiej rundy sezonu, przy niskich temperaturach Ducati najszybciej nagrzewa, ale i zużywa swoje opony, więc gdy pozostali zawodnicy osiągnają „stan gotowości”, Desmosedici spada w stawce jak kamień w wodę. „Nasz motocykl był ustawiony pod twardą tylną oponę, ale przed startem pojawiły się ciężkie chmury i zdecydowaliśmy się na zmianę – wyjaśnia „Kentucky Kid”. – Niestety, zbyt szybko zużyłem oponę, pojawiły się wibracje i zacząłem tracić czas. To frustrujące, że na ostatnim kółku wyprzedził mnie Crutchlow.”
Jeszcze gorszy dzień zaliczył Valentino Rossi, finiszując na dziewiątej pozycji, aż trzydzieści sześć sekund za zwycięzcą. „Byłem najszybszy w pierwszym treningu wolnym, na mokrym torze, ale we wszystkich pozostałych sesjach mieliśmy problemy – żalił się „Doktor”. – Zmagałem się z dużymi wibracjami w pełnym złożeniu, a potem zużyła się tylna opona i mocno się ślizgałem. Na dodatek mieliśmy też problem z wydechem, przez co traciłem czas na prostych. Nicky pokazał dzisiaj jednak, że Ducati zrobiło krok do przodu.”
Fantastyczny pojedynek o miano najszybszego zawodnika CRT stoczyli koledzy z ekipy Power Electronics Aspar: Aleix Espargaro i Randy de Puniet. Wygrał pierwszy z nich, powiększając swoją przewagę w nieformalnej klasyfikacji kierowców CRT. Równie ostrą batalię stoczył drugi z faworytów publiczności, James Ellison, odbierając czternaste miejscu Yonny’emu Hernandezowi po kilku zderzeniach na torze.
Trzecia wygrana z rzędu sprawia, że Lorenzo ma już 25 punktów przewagi nad Stonerem. Pedrosa wciąż jest trzeci, 14 punktów za Australijczykiem. Crutchlow awansuje z kolei na czwarte miejsce, wyprzedzając kolegę z ekipy, Andreę Dovizioso, który nie zdobył punktów z powodu upadku w dziewiątym zakręcie.
Wyścigi mniejszych klas były równie emocjonujące. W kategorii Moto2 weekend zdominował Pol Espargaro, ale ozdobą wyścigu był pojedynek Marca Marqueza i faworyta publiczności, Scotta Reddinga, który na mecie utrzymał rywala za swoimi potężnymi plecami. Dzięki podium Marquez wrócił jednak na prowadzenie w generalce.
Nowym liderem Moto3, po ostrej, ale wygranej walce o zwycięstwo, został Maverick Vinales, do którego na podium dołączyli Luis Salom i Sandro Cortese. Rywalizacja w najmniejszej klasie była ozdobą niesamowitego dnia. Zawodnicy walczyli jak szaleni w licznej grupie; od startu do samej mety!
Siódma runda MotoGP, holenderskie Tourist Trophy na torze w Assen, już za dwa tygodnie. Pamiętajcie, że tradycyjnie, wyścigi odbywają się tam w sobotę!