Ducati zaprezentowało w szwajcarskim Neuchatel swój fabryczny zespół MotoGP na sezon 2019. Pod latach ewolucji wreszcie doczekaliśmy się rewolucji! Przynajmniej jeśli chodzi o skład ekipy, jej filozofię i barwy, ale czy także pod względem motocykla?
Nowego Desmosedici GP19 dosiądą Włosi, 33-letni Andrea Dovizioso i 28-letni Danilo Petrucci, który awansuje do fabrycznej ekipy na miejsce odchodzącego do Repsol Hondy Jorge Lorenzo. Dla Ducati oznacza to całkowitą strategię.
„Zamiast dwóch zawodników, którzy chcą walczyć o tytuł dla siebie, czasami kosztem zespołu, zastosowaliśmy system, który maksymalizuje ekipę – powiedział szef Ducati Corse, Gigi Dall’Igna. – Zawodnicy będą pracować razem. Nie mówię tutaj o poleceniach zespołowych, ale o synergii.”
Faktycznie na takiej strategii zyskać powinien Dovizioso, który z pewnością pełnił będzie w teamie rolę nieformalnego numeru jeden. Dla Doviego sezon 2019 będzie dwunastym w MotoGP i siódmym w barwach Ducati. Po dwóch ostatnich latach zakończonych z wicemistrzostwem jego cel jest jasny; tytuł. Nie będzie to jednak łatwe.
O ile dwa lata temu Andrea walczył z Marquezem do samego końca, rok temu stracił szansę na koronę już podczas Grand Prix Japonii. „Ten sezon jest dla mnie trochę inny – powiedział Dovi. – Czuję się lepiej, pewniej. Pod koniec roku testowaliśmy nowe części i mieliśmy dobre tempo. W lutym w Sepang dostaniemy nowy motocykl i dużo nowych podzespołów. Powinniśmy być szybcy od pierwszego wyścigu. Jestem podekscytowany.”
Wyraźnie inne cele ma Petrucci, który po czterech latach w prywatnym zespole Pramaca awansuje do fabrycznego teamu, ale dysponuje tylko roczną umową. „Chcemy, aby sięgnął po swoje pierwsze zwycięstwo w Grand Prix i regularnie walczył o podia” – powiedział Dall’Igna, a Petrucci dodał: „Mamy z Dovim inne cele, ale potrzebujemy siebie nawzajem aby je osiągnąć. Chcę być fabrycznym zawodnikiem przez wiele lat”.
To będzie zależało nie tylko od tego, jak dobre wyniki będzie osiągał, ale i jak dobrze wypełni rolę zawodnika numer dwa. Z drugiej strony nie jest tajemnicą, że apetyt na fabryczną posadę na sezon 2020 mają zawodnicy Pramaca; Australijczyk Jack Miller i włoski debiutant, mistrz Moto2, Pecco Bagnaia. „Petrux” nie będzie więc miał łatwo. Rok temu na podium stanął tylko raz, w Le Mans. W tym sezonie taki scenariusz na pewno nie spełni oczekiwań Ducati.
Drastycznie na sezon 2019 zmienia się nie tylko filozofia zespołu, ale także malowanie motocykla. Choć Audi, do którego należy Ducati, wzrosło rangą (ze swoją marką Audi Sport) do miana jednego z kluczowych sponsorów, to jednak z Desmosedici zniknęła przyjęta rok temu z mieszanymi uczuciami kibiców szarość. Zastąpiły ją krwisto-czerwone barwy i stylistyka bardzo podobna do… motocykli Aprilii w specjalnym malowaniu Project-RED.
Na owiewkach pojawiło się także hasło Mission Winnow, będące nową strategią głównego sponsora zespołów Ducati w MotoGP i Ferrari w F1, Philip Morris. To misja wyeliminowania dymu tytoniowego z przestrzeni publicznej. Misja rzeczywista czy cyniczny PR promujący nowe e-papierosy? To temat na osobną dyskusję, ale fajnie, że Ducati postanowiło na nową stylistykę.
Bardziej interesuje nas jednak to, co zmieni się pod owiewkami, a w tej kwestii Dall’Igna zdradził jedynie, że nowy silnik jest jeszcze mocniejszy. Szef Ducati Corse spodziewa się jednak, że z uwagi na bardziej restrykcyjnie przepisy dotyczące aerodynamiki efekt docisku będzie minimalnie mniejszy, ale jak poradzą sobie z tym Włosi?
Tego dowiemy się dopiero za jakiś czas. Ducati pokazało w Szwajcarii nowe malowanie, ale praktycznie na ubiegłorocznym modelu GP18. Całą masę nowych części, jak co roku, zawodnicy przetestują w Malezji, a ostateczną wersję GP19 – przede wszystkim jeśli chodzi o owiewki – zobaczymy dopiero w Katarze. Dlaczego? Aby nie odkrywać kart przed rywalami zbyt wcześnie i nie dawać im czasu na skopiowanie swoich rozwiązań.
„Nasz cel jest od kilku lat taki sam; walczyć o tytuł – podsumował Dall’Igna. – Nie jesteśmy faworytami, ale damy z siebie wszystko, aby to był wspaniały rok dla kibiców Ducati. W poprzednim sezonie poprawiliśmy się na torach, na których wcześniej mieliśmy problemy, ale nie udało nam się walczyć o tytuł do samego końca, jak rok wcześniej”. Jak będzie tym razem?
Ciekawym smaczkiem był fakt, że prezentację, która odbyła się w centrum badań i rozwoju Philip Morris w szwajcarskim Neuchatel otworzył Polak, prezes PMI ds. nauki i innowacji, Mirosław Zieliński. Ducati uczciło także pamięć koordynatora zespołu, Silvio Sangalliego, który zmarł niespodziewanie kilka tygodni temu.
Jak podoba Wam się nowe malowanie Ducati Desmosedici? Jak oceniacie szanse Dovizioso i Petrucciego?
Kolejna prezentacja MotoGP, tym razem ekipy Repsol Honda, już 23 stycznia w Madrycie. Relacja oczywiście na portalu MotoRmanii.