Kwestia kierowania wzroku we właściwą stroną zaskakująco podnosi nasze umiejętności prawidłowego prowadzenia motocykla.
Mamy problem. Od najmłodszych lat mama, tata, babcia i dziadek kazali nam patrzeć pod nogi. Ten odruch mamy wpojony tak skutecznie, że nieświadomie stosujemy go również podczas jazdy motocyklem. Naturalnie nie patrzymy pod nogi, ale nasz wzrok skanuje obszar znajdujący się gdzieś w niedalekiej odległości od przedniego koła. Naszym zadaniem powinno być zerwanie z tym przyzwyczajeniem w sposób bardzo zdecydowany.
Uprzedzam, że nie przyjdzie to łatwo, szczególnie, jeżeli nie macie okazji poćwiczenia jazdy na torze. Zakręty pokonywane na obiekcie sportowym bardzo szybko zmuszają nas do naturalnego układania ciała w prawidłowy sposób (ok, nie dotyczy Toniego Eliasa i Troya Baylissa, ale nawet oni zawsze patrzą w „prawidłową stronę”). Szybko zaczynamy rozumieć, jak ważna jest prawidłowa synchronizacja ciała i maszyny i jak bardzo wpływa ona na podniesienie płynności jazdy. Prowadzenie motocykla „głową” jest niezwykle istotne, z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, jeżeli nie patrzymy pod przednie koło tylko daleko przed siebie, lub daleko w zakręt, możemy lepiej odczytać drogę. Podczas pokonywania zakrętów będziemy bardziej świadomi wszystkich punktów składających się na prawidłowe pokonanie zakrętu, (czyli nasz punkt hamowania, punkt skrętu, punkt do którego należy dociągnąć motocykl od wewnętrznej, i punkt na który powinniśmy się kierować po wyjściu z zakrętu).
Czasami okaże, się że patrzymy zupełnie odmiennym kierunku od tego, w który skierowany jest motocykl, ale tak właśnie ma być. Gdybyśmy w centrum zakrętu patrzyli gdzieś pod przednie koło nasz przejazd z płynnego zmieniłby się w bardzo chaotyczny. Co chwilę musielibyśmy zerkać, gdzie jedziemy i korygować swój tor jazdy. Patrząc daleko na drogę, linia przejazdu robi się prosta i oczywista. Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt. Motocykl zawsze jedzie tam gdzie skierujemy nasz wzrok. Andy Ibbott, z California Superbike School, mówi nawet, że
Maszynę powinno się prowadzić brodą, czyli wysunąć brodę w stronę, w którą chcemy jechać.
To trochę tak jak z ewolucjami w gimnastyce, np. z saltem w tył. To głowa prowadzi całe ciało i w przypadku jazdy motocyklem jest bardzo podobnie. Naturalnie zbytnie wyciąganie szyi przy wewnętrznej może zaowocować bliskim spotkaniem z przydrożnym słupem czy latarnią zatem należy zachować daleko idącą ostrożność. Przy zwykłej zrelaksowanej jeździe, technika ta nie będzie miała większego znaczenia. Jeżeli jednak od czasu do czasu lubicie uwolnić orkę na jakichś, bezpiecznych zakrętach to patrzenie w prawidłowym kierunku znacznie zwiększy płynność i bezpieczeństwo waszej jazdy. Poćwiczcie to koniecznie!