Wypadek motocyklowy w Nowej Zelandii dla motocyklisty zakończył się w szpitalu, a dla jego motocykla… na drzewie.
Wszystko stało się około 9:20 rano. Motocykl uderzył w rów przy drodze, po czym został wykatapultowany. Przeleciał przez drogę, a miejsce lądowania widzicie. Do wypadku przyjechał ambulans, który zabrał kierowcę w ciężkim stanie do szpitala. Obecna była też policja i póki co nie zostało potwierdzone, co było przyczyną. Pewne jest, że nie uczestniczyły w nim żadne inne pojazdy, więc winy upatrywać można w zbyt dużej prędkości (patrząc na zdjęcia ciężko dojść do innego wniosku) lub w nieuwadze kierowcy. Policja nie jest też w stanie ustalić, czy motocyklista również poleciał na drzewo – najwyraźniej nowozelandzcy funkcjonariusze nie mają ciekawszych rzeczy do roboty… Motocykl musiał zostać wycięty z drzewa przez służbę drogową.