Takie rzeczy tylko na Dalekim Wschodzie, a najprawdopodobniej w Tajlandii. Jak widać, jest powódź, a w takiej sytuacji zdecydowana większość parkuje swoje samochody i motocykle w możliwe najwyższym punkcie, a jeżeli musi się przedostać przez wodę, to robi to łódką. Ale nie ten facet. Jego nie interesuje, że woda sięgnęła manetek, czy nawet lusterek w jego motocyklu. On po prostu jedzie. Niemożliwe? To przecież Honda! (Poza tym, motocykl dostał rurki doprowadzające powietrze i odprowadzające spaliny.) A ja śmiałem narzekać, że deszcz pada…
101
Piotr Jędrzejak
Głównodowodzący portalem. Nie je, nie śpi, żyje newsami ze świata motocyklowego. Związany z laptopem. Zdarza mu się poprawiać "waCHacze" po kumplach z redakcji. Po mieście szaleje Street Triplem 675. Skontaktuj się