Na pewno znacie tą sytuację – biegniecie na autobus, machacie rękami, krzyczycie, a niczego nieświadomy kierowca zamyka drzwi i odjeżdża. Zabrakło trzech sekund…
Dokładnie coś takiego zauważył pewien motocyklista-skuterzysta na Hondzie Silverwing w mieście Braszów w środkowej Rumunii. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy, a akcja wygląda trochę jak z filmu – przypadkowy motocyklista postanowił podrzucić przypadkowego gościa na kolejny przystanek. A w zasadzie jeszcze dalej, bo autobus znowu uciekł! Jak się okazało w rozmowie, gdyby nie pomoc, facet musiałby czekać na przystanku kolejną godzinę. Krótko mówiąc, motocyklista zapisał na swoim koncie spory dobry uczynek! (Swoją drogą, motocykliści specjalizują się w dobrych uczynkach.)