Paul ze Szkocji sprzedał swoje Kawasaki, ale zapomniał powiadomić o tym ubezpieczyciela. Nowy właściciel miał na nim śmiertelny wypadek, a przez lukę prawną, to Paul będzie musiał pokryć wszelkie straty finansowe.
48-letni Paul Duffy, mieszkający w mieście Methil w Szkocji, sprzedał swoje ZX-10R za niespełna 3500£. Nowy właściciel, 28-letni James Bryson podpisał wszystkie niezbędne umowy, zapakował motocykl na samochód i odjechał. Paul zajął się wtedy własnym życiem – wracał do siebie po białaczce, a do tego opiekował się niepełnosprawną żoną.
7 dni później, 20. sierpnia James miał wypadek na swoim nowym ZX-10R. Uderzył w Toyotę Yaris i pomimo udzielenia pomocy przez ratowników, zginął na miejscu. Jak się okazało, Bryson miał 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów – w styczniu uciekał samochodem przyjaciela przed policją, został złapany, blisko trzykrotnie przekroczył limit alkoholu we krwi i odsiedział pół roku w więzieniu.
W chwili wypadku na Kawasaki ZX-10R było już od tygodnia własnością Jamesa, ale nie miało nowego ubezpieczenia, a James zginął. Obowiązywała więc stara polisa, należąca jeszcze do poprzedniego właściciela, Paula.
Teraz, z powodu luki prawnej, firma ubezpieczeniowa MCE Insurance zwróciła się do 48-letniego Paula Duffy, aby ten (mimo, że zupełnie nie był związany z wypadkiem) pokrył wszelkie koszty wypadku, które liczone są już w dziesiątkach tysięcy funtów. Przez to, że Paul zapomniał anulować polisę, firma MCE może teraz sądowo domagać się pokrycia strat…
Paul ostrzegł wszystkich kierowców, że „anulowanie polisy OC powinno być pierwszą rzeczą, którą zrobią po przekazaniu nowemu właścicielowi dokumentów i kluczyków”. Na temat całej sprawy mówi:
„Prawnicy powiedzieli, że skoro p. Bryson zginął i nie miał ubezpieczenia, wszystko będzie wypłacane z mojej polisy. Ponieważ kupił akurat mój motocykl, to właśnie ja – w świetle prawa – udzieliłem mu pozwolenie na jazdę motocyklem, czyli nie spełniłem warunków polisy. A więc jeżeli posiadam jakiś majątek, MCE może mi go odebrać celem pokrycia kosztów.
Krótko mówiąc, to ja muszę płacić za nieubezpieczonego kierowcę, który miał śmiertelny wypadek.
Nidy nie złamałem prawa, nie dostałem nawet mandatu za przekroczenie prędkości. Jednak dowiedziałem się, że takie są przepisy, a ja nie mam żadnej ochrony ani praw.
Ja naprawdę byłem przekonany, że skoro motocykl został prawnie sprzedany, to nie jestem już za niego odpowiedzialny…
Myślę, że ten przypadek jest czymś, czego powinna być świadoma każda osoba szanująca prawo i płacąca ubezpieczenie.”
Sprawa nie jest jeszcze zakończona i mamy szczerą nadzieję, że firma MCE Insurance postąpi właściwie wobec Paula, który przecież nie miał najmniejszego związku z wypadkiem.