Pewien motocyklista z Rosji popełnił na swojej Yamasze XJ6N straszną głupotę. Otóż jadąc prostą drogą zameldował się na zderzaku zatrzymanego pojazdu… Zobaczcie:
Ale co w ogóle się stało?! Facet nie jechał drastycznie szybko – w momencie rozpoczęcia hamowania miał 90-kilka km/h na liczniku. Ok, jest to prędkość wysoce nieprzepisowa, ale umówmy się, że nie jest też demoniczna. Na lewym pasie drogi, którą jechał, stał rozkraczony samochód. Miał włączone światła (chyba nawet awaryjne!), a kilka metrów przed nim stał trójkąt ostrzegawczy. Jak można było go nie zauważyć?! Jedynym „przeszkadzającym” czynnikiem mogły być światła samochodu jadącego z naprzeciwka – jednak wydaje się nam, że oślepienie jest tylko efektem spowodowanym przez kamerkę… Przez brak uwagi i nieobserwowanie drogi przed sobą, motocyklista ma złamaną rękę i zniszczony motocykl, szkoda.
Mariusz, dzięki za podesłanie!