Czasem oglądamy takie rzeczy, po których zastanawiamy się, co jest nie tak z tymi ludźmi?
Poniższy film został nagrany przez przypadkowego kierowcę w Colorado Springs, USA. Widzimy białego Mustanga oraz motocyklistę. Przez pierwszą połowę nagrania motocyklista jedzie bardzo blisko Mustanga i wiadomo, że coś jest na rzeczy. Na szerszym odcinku drogi kierowcy się zrównują i wyraźnie dochodzi do jakiejś kłótni. Po 20 sekundach wymiany zdań, kierowca Mustanga taranuje motocyklistę i zwyczajnie jedzie dalej w swoją stronę!
P.S.: Możecie od razu wyłączyć dźwięk – nie ma tutaj nic poza beznadziejną muzyką.
Po wszystkim obaj panowie trafili do aresztu i usłyszeli zarzuty. Ale od początku – o co poszło? Skyler Bradley, motocyklista, dla stacji KKTV 11 News mówi, że „chciał porozmawiać z kierowcą samochodu” [jasne, „porozmawiać”]. Bradley opowiada, że zanim zaczęło się nagranie, kierowca jechał agresywnie, zajechał drogę jego dziewczynie (jechała białym sedanem, który pojawia się w kadrze już po wypadku) oraz niemalże uderzył w niego. Może być w tym trochę racji, w końcu nikt normalny nie taranuje motocyklistów…
Policja doszła do wniosku, że do ostatniego wypadku nie doszłoby, gdyby Bradley nie prowokował kierowcy. Dlatego po aresztowaniu otrzymał mandat za nękanie, kwalifikowany jedynie jako wykroczenie. Z wypadku Bradley wyszedł bez poważnych kontuzji, skończyło się na obtarciach.
Kierowca samochodu, Brian Candelaria, oberwał od policji znacznie bardziej – i dobrze. Śledczy doszli do wniosku, że spowodował wypadek w sposób celowy i złośliwy, a do tego uciekł z miejsca zdarzenia. To kwalifikuje się jako przestępstwo z możliwym śmiertelnym skutkiem. Candelaria został aresztowany i ciąży nad nim oskarżenie o napaść drugiego stopnia. Mamy nadzieję, że ten kierowca przestanie być kierowcą.
Policja dodaje, że to pierwszy raz w Colorado Springs, gdy nagranie z YouTube tak klarownie pomogło rozwiązać sprawę. I na pewno nie ostatni…