Każdy z nas ma swoje chwile słabości, popełnia błędy i dopuszcza się niedopatrzeń – ludzka rzecz. Ale to nie jest dostateczne wytłumaczenie, aby się z takich wtop nie śmiać!
Nicolas zabrał swoją pasażerkę na nocą pojeżdżawkę po mieście. Było miło i przyjemnie, aż jego GSX-R600 zgasł na światłach. Motocykl nie za bardzo kwapił się do odpalania, więc Nicolas w końcu zepchnął go na chodnik. Spędził tam dużo czasu, zadzwonił po pomoc do znajomego, próbował coś z tym zrobić. Po blisko godzinie diagnozowania awarii, Nicolas odkrył usterkę samodzielnie, przez przypadek – otóż przełączył mu się ten wielki, czerwony przełącznik po prawej stronie, zwany killswitchem…
Tak, to nie był najlepszy moment Nicolasa. Gdybyśmy znali go osobiście, robilibyśmy sobie z tego żarty do końca życia. Zresztą znajomi przydzielili mu już nową ksywkę: „Killswitch”, ewentualnie „The Switch”.
P.S.: Zauważcie reakcję gościa ze stacji benzynowej gdy dowiaduje się (2:40), dlaczego motocyklista tak długo stał na chodniku.
https://www.youtube.com/watch?v=LTPx8CcgAQo
The Switch ma małe wytłumaczenie: „Miałem 2 problemy z elektryką w ostatnich 3 tygodniach, więc od razu założyłem, że motocykl znowu coś wymyśla.” No ale i tak Nicolas otwarcie przyznaje, że to było głupie i sam się z tego śmieje. Zresztą dlatego wrzucił film do sieci.