Motocyklista, uciekał przez 45 minut, został spektakularnie zrzucony ze swojego motocykla, dumnie przyznał się do prędkości 300 km/h, ale zarzucił policjantom stwarzanie niebezpieczeństwa!
Dwa tygodnie temu w Dallas, USA miał miejsce niecodzienny pościg. Policjant chciał zatrzymać motocyklistę za przekroczenie prędkości, ale ten niespecjalnie przejął się funkcjonariuszem. Było niedługo po północy. Tak zaczęła się cała akcja!
Pościg trwał naprawdę długo, bo aż 45 minut. W tym czasie uciekinier pokonał około 120 kilometrów, oczywiście z policją na ogonie, a stacje telewizyjne zdążyły rozstawić się przy trasie, aby nagrać video z przejazdu przelotu motocyklisty i radiowozów. Akcja zakończyła się, gdy GSX-R 1000 zatrzymał się na poboczu – najzwyczajniej w świecie skończyło się paliwo. Zobaczcie też sposób, w jaki policja nie patyczkowała się z uciekinierem. Funkcjonariusz rzucił się na motocyklistę aby go obezwładnić i w zaistniałych okolicznościach jesteśmy w stanie to zrozumieć.
Motocyklistą był 27-letni William Pfohl, był trzeźwy. Po zatrzymaniu nie wyrażał niczego, co można nazwać skruchą lub agresją. Był raczej zawiedziony dużym spalaniem motocykla, powiedział z rozczarowaniem „dopiero co zatankowałem do pełna”. W trakcie aresztowania dziennikarz zapytał go, ile jechał. To było zapalnikiem do całkiem ciekawego dialogu pomiędzy Williamem i funkcjonariuszem. Zobaczcie to na drugim reportażu (materiał generalnie się pokrywa z poprzednim, a dialog zaczyna się w 1:11):
„189 mph [304 km/h – przyp. red] gdy byliśmy na prostych” – odpowiada dumny z siebie Pfohl. „Ten koleś [wskazuje na policjanta] nadążał za mną, gdy byliśmy na autostradzie, jakieś 160-170 mph. Nadążałeś za mną z łatwością, 160-170 mph! [czyli ok. 260-270 km/h]
Myślałem, że istnieją jakieś prawa dotyczące bezpieczeństwa publicznego?” dorzucił Pfohl.
„Ale tam nikogo nie było” – odpowiedział funkcjonariusz.
„Wszyscy tam byli!”
Nawet jeżeli rzeczywista prędkość radiowozu była mniejsza niż 260 km/h, nawet jeżeli wynosiła 220 km/h, to i tak chyba całkiem sporo. Podobnie uważała stacja KXAS, a z tą wątpliwością zwróciła się do policji. Rzecznik odpowiedział na to:
„W takich sytuacjach funkcjonariusze muszą podejmować trudne oceny bardzo szybko. (…) W tym przypadku motocyklista narażał nie tylko własne życie, ale również życie pozostałych użytkowników ruchu oraz stróżów prawa.”
Krótko mówiąc, motocykl lecący grubo ponad dwie paki jest śmiertelnie groźny, ale radiowóz lecący tą samą prędkością otoczony jest specjalną aurą niosącą bezpieczeństwo dla siebie i wszystkich innych. Szkoda, że USA nie chce podzielić się tą wspaniałą technologią…
Ucieczka przed policją, szczególnie jadąc 300 km/h z pewnością jest głupotą, ale prowadzenie pościgu w niewiele niższych prędkościach chyba też nie jest zbyt rozsądne… Jak uważacie?