Motocyklista stracił prawko na rok za szybkie latanie na gumie.
Jak podają angielskie media, „Lukasz Wisniewski” trochę przesadził na swojej Hondzie Fireblade. Rzecz miała miejsce 20 czercwa, ale dopiero teraz wydany został wyrok, a cołość została upubliczniona. 26-latek z Leeds (którego imię i nazwisko brzmi bardzo po polsku) przeleciał koło furgonetki z fotoradarem trochę zbyt szybko. Przy zmierzonych 93 milach na godzinę (150 km/h) postawił motocykl na koło – maksymalna zanotowana prędkość to 165 km/h.
Sąd trochę się zezłościł, zabrał mu prawko na rok (później będzie musiał przejść rozszerzony egzamin żeby je odzyskać) oraz nakazał wykonanie 200 godzin prac społecznych.
Przy okazji publikowania poniższego nagrania, inspektor policji Dave Brown powiedział: „Wisniewski powinien być wdzięczny, że wciąż tu jest, aby odebrać karę i pracę społeczną. Jego jazda pokazała kompletny brak szacunku do bezpieczeństwa własnego, ale też i innych osób. Konsekwencje tak nierozsądnej jazdy mogłyby być dla niego znacznie bardziej poważne.”
Tutaj należy jednak zaznaczyć bardzo istotną sprawę. Przypadek Łukasza wzbudził też dyskusję – angielskie media zastanawiają się, czy wśród kierowców są równi i równiejsi. To dlatego, że całkiem niedawno na dokładnie tej samej drodze, ale kilka kilometrów dalej i w sąsiednim hrabstwie, doszło do innego wypadku. 70-letni kierowca Hondy VTR1000 wyprzedzał VANa, a jego kierowca nagle zaczął skręcać. Motocyklista pozostał bez szans, zginął na miejscu.
Kierowca twierdził, że użył kierunkowskazu, patrzył w lusterka, a motocyklisty nie widział. Dochodzeniówka jednak twierdzi inaczej – motocyklista musiał być widoczny w lusterku. Pasażer VANa potwierdza, że tuż przed wypadkiem nie słyszał klikającego kierunku. Mimo wszystko, mimo śmiertelnego wypadku (!), kierowca nie usłyszał zarzutów, a policja twierdzi, że nie będzie podejmowała żadnych dalszych działań. Sprawa zamknięta.
Wygląda na to (co oburza nie tylko angielskie media, ale i nas), że jazda na jednym kole jest definitywnie gorsza, niż spowodowanie śmiertelnego wypadku…