Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać…
26 lipca tego roku, główny prokurator dystryktu Manhattan wraz z komendantem NYPD, nowojorskiej policji zwołali konferencję prasową. Było się czym chwalić – policja wytropiła i zamknęła międzynarodową szajkę złodziei i przemytników broni. 33 osoby zostały oskarżone, a policja odzyskała 63 motocykle. Zdecydowana większość z nich to sprzęty nowe i drogie.
Na konferencji postawiono nawet kilka z nich, a przed siedzibą policji triumfalnie zaparkowano jeszcze więcej sprzętów – fotoreporterzy mieli pełne ręce roboty, oficjele pękali z dumy. Sam gang natomiast działał w klasyczny sposób. Członkowie wynajdywali zaparkowane, niestrzeżone motocykle, podjeżdżali dostawczakiem, sprzęt wnosili na pakę i zwyczajnie odjeżdżali – w przeciągu roku ukradli pojazdy o łącznej wartości ok 500 000 USD.
Komendant policji z Nowego Yorku w USA: „Ta szajka przestępców sprawiała, że motocykle znikały, a nielegalna broń pojawiała się na ulicach Nowego Yorku. Dziś zakończyliśmy te magiczne sztuczki, a to dzięki detektywom NYPD oraz prokuratorom z dystryktu Manhattan, wspomaganych przez ATF (Biuro ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej oraz Materiałów Wybuchowych) oraz agentów Służby Celnej.”
Ramię sprawiedliwości znowu triumfowało. No, może nie licząc siedmiu motocykli, które zostały skradzione po raz KOLEJNY!
Motocykle zostały na parkingu policyjnym i miały służyć policji jako jedne z dowodów rzeczowych w sprawie. Sprzęty przechowywane były w ciężarówce zaparkowanej na ogrodzonym parkingu, a żeby nikt nimi nie odjechał, wyciągnięte zostały akumulatory i zablokowane koła. Gdy detektywi 24. sierpnia przyszli po motocykle, okazało się, że ciężarówka jest pusta. Jak potwierdziła policja, wygląda na to, że ktoś podjechał VANem, przepakował motocykle i się rozpłynął. Parking, mimo że ogrodzony, nie miał monitoringu, nie był strzeżony albo chociażby zamknięty.
A to ci „magiczna sztuczka”, jak to określił komendant… Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.