Wydaje Wam się, że aby zaliczyć glebę na prostej drodze, trzeba być najbardziej nierozgarniętym motocyklistą pod słońcem?
Jak się okazuje, wypadek na prostej drodze wcale nie jest fikcją ani oznaką braku umiejętności. To po prostu splot pechowych okoliczności. Tak jak tutaj.
John podróżował autostradą I-5 w Południowej Kalifornii, swoją Ninją 300. Miał na liczniku ok. 120 km/h, zmienił pas na prawy i trafił na nierówność asfaltu. Motocykl zareagował na to utratą stabilności, kierownica zaczęła żyć własnym życiem… Po potężnym shimmy, John wylądował na asfalcie.
Czy można było temu zaradzić? Teoretycznie radą na shimmy jest dodanie gazu – wtedy przód motocykla zostaje odciążony i sytuacja wraca do normy. John mógł próbować to zrobić, ale pamiętajmy, że jechał 120 km/h na trzysetce, więc nie pozostało tam zbyt wiele mocy do użycia.
Warto za to zauważyć, że po glebie John trzeźwo zareagował i natychmiast przeturlał się na pobocze. Miło też, że już po chwili zatrzymali się obok niego inni kierowcy. Jak sam napisał: „Żadnych poważnych kontuzji poza lekkim obtarciem w okolicy biodra. Pod koniec nagrania widzicie, jak mocno przetarła mi się skórzana kurtka. Gdybym jej nie miał, tak wyglądałaby moja skóra. All the gear, all the time!”