Jak mówi stare przysłowie: „nie posmarujesz, nie pojedziesz”. Nie jest pewnie dla Was niespodzianką, że to przesłanie dotyczy również motocykli. Gość o ksywce MrSlowestD16 przekonał się o tym bardzo dobitnie.
Wracał swoją Yamahą R1 z zajęć. Do przejechania miał tylko 3 kilometry, więc postanowił, że nie ma sensu zakładać pełnych ciuchów motocyklowych. Najwyraźniej identyczne podejście miał do łańcucha w swoim motocyklu – po co go smarować, przecież nic się nie stanie… No i się doigrał. Gdzieś w drodze dookoła tylnej zębatki, kilka ogniw zablokowało się w pozycji nie do końca odpowiedniej, tworząc coś w rodzaju zgrubienia. Gdy te ogniwa dojechały do przedniej zębatki, momentalnie połamały osłonę i próbując ją okrążyć, zablokowały się na deklu alternatora. To spowodowało natychmiastowe zatrzymanie silnika, a co gorsze, również tylnego koła, przy prędkości 84 km/h. W takim przypadku wciśnięcie sprzęgła już nic nie da…
Droga była prosta, a prędkość nie zbyt wysoka, więc MrSlowest zatrzymał się względnie bezpiecznie. Jednak jak sam przyznał, miał ogromne szczęście, że nie stało się to na zakręcie… W końcu jechał bez odpowiednich ciuchów.