Jedni powiedzą, że mycie swojego motocykla to przyjemność w najczystszej postaci. Inni powiedzą, że ile można do cholery…
No i rzeczywiście, jeżeli połowa rodziny jeździ crossówkami, które po każdej jeździe wyglądają jakby przez rok leżały w błocie, mycie całej floty może nie być najprzyjemniejszym zadaniem. Dlatego ktoś zbudował sobie swoją własną myjnię motocyklową!
Jak dowiedziała się redakcja Jalopnik.com, film pochodzi od Mike’a Reefmana, profesjonalnego zawodnika motocrossowego z Australii. Jalopnik zapytał go o szczegóły „domowej myjni”.
Myjnia to wynalazek jego brata, Paula Adamsa. Konstrukcja pochłonęła 9 miesięcy i około 11-15 tysięcy dolarów (czyli 45-60 tysięcy złotych!). Sam przyznaje, że dla zwykłego motocyklisty to może być trochę przegięcie, ale jeżeli ma się zespół, własna myjnia nabiera sensu. Przykład z filmu nie jest najlepszy, bo motocykl jest dość czysty, ale myjnia podobno naprawdę działa:
Myjnia ma zbiornik na ok. 150 litrów wody, która trafia w motocykl za sprawą 4 obrotowych dysz. Jest też samoczyszczący się filtr, który zapobiega dostawaniu się brudu i oleju do pompy. Czas mycia można ustawić za pomocą timera, w zależności od stopnia zabrudzenia motocykla. Wśród cykli jest mycie z detergentem oraz spłukiwanie gorącą wodą. Nie zabrakło też kompresora, który służy do wysuszenia motocykla powietrzem. Myjnia zasilana jest wodą z węża ogrodowego, a po drugiej stronie jest zawór do spuszczania brudnej wody. 10 minut i wyciągasz, czysty, suchy motocykl!
Doceńcie, że pomimo zbudowania tego wszystkiego przez szalonego Australijczyka w garażu, konstrukcja wygląda niesamowicie schludnie!
Chcielibyście mieć taką myjnię, na spółkę ze swoją offroadową ekipą?