Na pewno znacie rozwiązanie nazywane po angielsku Head-Up Display, a po polsku wskaźnik refleksyjny?
Kiedyś HUD miał zastosowanie przede wszystkim militarne, w myśliwcach, ale teraz coraz bardziej ochoczo wkracza na rynek cywilny – całkiem często można go spotkać w nowych samochodach.
David Vout, założyciel firmy MIST (z ang. mgła, a w zasadzie Motorcycle Information Development Technologies) opracował system Bike HUD, będący motocyklowym odpowiednikiem wyświetlacza refleksyjnego. Ten wynalazek przypomina nam trochę Google Glass i to nie jest oczywiście nic złego. Jak działa?
Jest to ekran, który montuje się wewnątrz kasku, na skraju pola widzenia – w obszarze widzenia peryferyjnego. Regulowane mocowanie pozwala dostosować się do większości kasków i preferencji motocyklistów. Na wyświetlaczu pojawiają się najważniejsze informacje, jak prędkość, wskaźnik biegu, obroty silnika, włączone kierunkowskazy, godzina, lap-timer, czy podstawowe dane nawigacyjne. System ma GPS, swój komputer (który podłącza się do instalacji motocykla) oraz sam wyświetlacz. Zasilanie otrzymuje bezpośrednio z motocykla więc nie potrzebuje akumulatora i ma nieograniczony czas pracy, ale za to posiada kabel. W przeciwieństwie do typowego HUD, ten wyświetlacz nie jest przeźroczysty, co może trochę przeszkadzać.
Zastosowanie Bike HUD jest teoretycznie szerokie – na torze, w mieście, czy w podróży. Wyświetlacz, według twórcy, nie powinien przysłaniać pola widzenia, a zawsze pozostaje w widzeniu peryferyjnym, dzięki czemu nie trzeba odrywać uwagi od drogi – schylając głowę w kierunku zegarów motocykla – a jedynie kątem oka można skontrolować godzinę, bieg, czy swoją aktualną prędkość.
Szczegóły funkcjonowania systemu poznacie w filmiku poniżej. Co uważacie o tym pomyśle? Ma szanse na stanie się hitem? Według nas Bike HUD ma spory potencjał i z chęcią wypróbowalibyśmy go we własnych kaskach. Cena nie powinna przekraczać £400 (ok. 2000 pln), co jednak może trochę odstraszać.