Pierwsza zasada jest bardzo prosta, lepiej uderzyć w zbliżający się samochód, niż kłaść jednoślad. Dzięki temu można ominąć przeszkodę lotem parabolicznym. Druga zasada nie jest już taka łatwa do zrealizowania. Trzeba być Azjatą, mieć najwyższy stopień Kung Fu i przy okazji trochę szczęścia. Zobaczcie! Po tak drastycznej glebie facet zwyczajnie wstał, podszedł do resztek swojego jednośladu i rozpoczął nad nimi medytację. Zupełnie serio jednak, przerażająca jest ignorancja wszystkich przejeżdżających obok kierowców…
http://youtu.be/UCUn6m2fPaQ
Will Bear, dzięki za podesłanie linka!