Film, który zaraz zobaczycie, mógłby być pokazywany na kursach nauki jazdy, w dziale „czego nie robić”.
Facet z kamerką o ksywce Crazymook jedzie Triumphem Daytona 675 SE. Przed nim stosunkowo wąska droga, zakręty i kolega na Triumphie Street Triple… I tu się wszystko zaczyna.
Kolega na Triplu wypada z zakrętu i zalicza glebę na trawie. Nie wiemy dlaczego to się stało (być może kiepska linia przejazdu?), ale to nie jest istotne w tym przypadku. Ważne jest, co dzieje się później z naszym motocyklistą na Daytonie. Zakręt nie wygląda na zbyt trudny, no i wszystko wskazuje, że Crazymook pokona go bez większego problemu. Wtedy jego spojrzenie skupia się na wyglebionym koledze i następuje podręcznikowy przykład fiksacji wzroku. Crazymook zamiast patrzeć tam, gdzie chce pojechać, „celuje” wzrokiem w pobocze, do tego odejmuje gaz, motocykl się prostuje, a nasz motocyklista dołącza do (teraz już 2-osobowego) zlotu na trawie…
I właśnie dlatego tak ważne jest odpowiednie patrzenie w zakręcie. Crazymook teraz też już to wie – no i należy mu się szacun za to, że od razu po glebie przyznał się, że to przez fiksację wzroku.
Przeczytajcie co napisał autor i obejrzyjcie video:
„Obaj wyszliśmy z tego bez szwanku, co jest najważniejsze. Motocykle, poza kosmetycznymi uszczerbkami, też są w porządku.Na początku widzicie moment, kiedy pojawia się fiksacja wzroku – wtedy motocykl zaczyna jechać prosto… Szkoda, bo byłem już praktycznie za zakrętem =P
Jestem pewien, że wy wszyscy chciałbym-być-Rossi będziecie pisali, że to można było łatwo ominąć i że zrobilibyście to lepiej – takie tam gdybanie…”
(Jeżeli nie możecie wytrzymać pełnej dramatyzmu, czarno-białej wersji, to właściwy film zaczyna się od 1:15.)