Raz na jakiś czas Akrapovič wypuszcza coś grubego i tym razem nie mamy na myśli układu wydechowego. W 2011 roku był to model Morsus, a teraz jest to Full Moon!
Kilka dni temu na niemieckich targach Bad Salzuflen Custombike Show, Akrapovic oficjalnie zaprezentował swojego nowego customa. Tak samo jak 3 lata temu, teraz też współpracował z nimi słoweński warsztat Dreamachine Motorcycle i tak jak ostatnio, efekt prac jest ekstrawagancki i po prostu niesamowity.
Full Moon został zaprojektowany tak, aby nie dało się go zaszufladkować. My tu widzimy oczywiste naleciałości stylu Big Wheel Bagger, poza tym, że zamiast tylnych kufrów jest potężne, zabudowane coś. Przednie koło wykonano z aluminium i karbonu, a ma ono 30 cali średnicy. Jest pełne, więc przy całym motocyklu wygląda jak pełnia księżyca i to właśnie stąd wzięła się nazwa. Skonstruowanie Full Moona pochłonęło 800 godzin pracy. Silnik to S&S Knucklehead o pojemności 1524 ccm, całe sterowanie jest zautomatyzowane – Akrapovic miał pewnie na myśli fakt, że wszystko jest elektroniczne, a cały motocykl jest ultra gładki. Nie ma tu najmniejszych, zbędnych linek, przewodów, czy guzików. Wygląda obłędnie. W ten sposób przechodzimy do tylnej sekcji, która tak samo jak rama, została obrobiona z jednego kawałka metalu i stanowi rozwinięcie wydechu. Nadwozie stanowi więc integralną część układu wydechowego! Można powiedzieć, że ten motocykl jest tak naprawdę wydechem.
Motocykl nie ma też tak zbędnego elementu, jak boczna stopka. Dzięki hydraulice, po dojechaniu do celu Full Moon zwyczajnie „siada” na ziemi. Pewnie zauważyliście, że zazwyczaj nie piszemy na stronach MotoRmanii o tego typu sprzętach. Ale jak już jakiś custom się tu pojawia, to dlatego, że wyrywa z butów. Na Was też robi takie wrażenie?