Widzieliście już film z Kanadyjczykiem, który całkiem szybko lata pomiędzy samochodami na autostradzie?
Jeżeli tak, to jesteście w gronie prawie 600 tysięcy osób, które kliknęły 'play’ w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Jeżeli nie, oto on:
Fajny? To teraz przeczytajcie, jaka jest dalsza część historii. Film rozsiał się po internecie jak wirus i oczywiście trafił też do kanadyjskiej policji. W jaki sposób jeździ, to chyba widzicie, więc nie dziwne, że funkcjonariusze zawzięli się, że znajdą winnego.
Policja dotarła do świadka, dzięki czemu udało się ustalić, że zdarzenie miało miejsce 6. kwietnia około 16:00. Inny świadek wskazał im, czyj może to być motocykl, a policja potwierdziła to przez… połączenie pięciu dokładnie takich samych odprysków na górnej półce, widocznych na filmie i odnalezionym sprzęcie! Według podejrzeń niebieskim eRłanem 2006 kierował 25-latek bez prawka, natomiast właścicielem motocykla jest matka podejrzanego. Yamaha została już czasowo skonfiskowana, ale policja stara się o permanentną konfiskatę na podstawie prawa, według którego jest to narzędzie użyte w przestępstwie.
Według prawa to właściciel może być obciążony mandatami, no i matka motocyklisty ma do zapłacenia 1449 dolarów. 368$ za niebezpieczną jazdę, 483$ za przekraczanie prędkości i 589$ za brak ubezpieczenia. Według policji kierowca naraził na niebezpieczeństwo siebie i 70 innych użytkowników ruchu, jest niebezpieczny dla społeczeństwa i jak powiedział szef komisji bezpieczeństwa na drogach – powinien pójść za kratki.
Policja ustaliła, że 25-latek nie ma ważnego prawa jazdy oraz ubezpieczenia, a to dlatego, że było już 5-krotnie zawieszane z powodu przekraczania prędkości i braku ubezpieczenia. Poza tym, miał wyłącznie kategorię uprawniającą do jazdy na motocyklach o małych pojemnościach.
Policja chce przedstawić mu zarzuty niebezpiecznego operowania pojazdem motorowym, niestety póki co jedynym dowodem, że to on prowadził, są momentami widoczne dłonie – a to zbyt mało. Z podejrzanym oraz jego matką jest też, jak to określiła policja „utrudniona kooperacja”. Nie pojawili się na przesłuchaniu, a jako, że nikt nie jest jeszcze oskarżony, policja nie ma prawa zmusić do zeznań.
Co Wy sądzicie o całej sprawie?