Za baryłkę ropy gatunku WTI płacono we wtorek rano w kontrakcie na maj 1,17 USD. W końcówce poniedziałkowej sesji jej cena dochodziła do minus 37 USD. Ropa WTI w kontraktach na czerwiec drożała we wtorek rano o 7 proc. do 21 USD za baryłkę. Ceny szaleją!
We wtorek wygasają kontrakty na WTI na maj. Jedynymi kupcami tych kontraktów byli w ostatnich dniach traderzy reprezentujący klientów chcących rzeczywiście kupić ropę i dostarczyć ją do rafinerii czy innych zakładów. Oni byli jednak w wyraźnej mniejszości. To przyczyniło się do powstania dzień wcześniej ogromnej anomalii, czyli spadku ceny ropy poniżej zera. Był to pierwszy taki spadek w historii.
Ropa WTI w kontraktach na czerwiec nie spadła w poniedziałek poniżej 20 dolarów za baryłkę, co sugeruje, że inwestorzy oczekują ustabilizowania się popytu w ciągu kilku tygodni. Ropa Brent staniała tylko 9 proc. do 25 dolarów za baryłkę. – Wciąż mamy bardzo wiele ropy, która idzie do rafinerii, a one jej nie potrzebują. Nie widzimy obecnie żadnej krótkoterminowej ulgi dla rynku naftowego. Jesteśmy naprawdę zaniepokojeni perspektywami dla niego w krótkim terminie – uważa Helima Croft, strateg z RBC Capital. – Różnica między kontraktami na maj i czerwiec jest największa w historii. To skutek tego, że zbliżające się wygaśnięcie majowych kontraktów zbiegło się z załamaniem na rynku naftowym – twierdzi Jeff Kilburg, analityk z firmy KKM Financial. Sytuacja na rynku jest więc nadal daleka od stabilizacji, mimo że Arabia Saudyjska, Rosja oraz inne kraje OPEC+ niedawno porozumiały się w sprawie skoordynowanych cięć w produkcji wynoszących 9,7 mln baryłek dziennie.
Analitycy S&P Global Platts szacują, że w kwietniu globalny popyt na ropę był o 29 mln baryłek dziennie mniejszy niż rok wcześniej. Spadał on do poziomu podobnego jak w 1995 r., a nadpodaż ropy na rynku wynosi obecnie około 9 mln baryłek dziennie. Inwestorów niepokoi to, że w rafineriach rosną zapasy ropy do przetworzenia i pojawiają się problemy z miejscem do ich składowania. Mniejszy popyt na paliwa sprawia, że zapasy są zużywane dużo wolniej niż przed pandemią.Rośnie też ilość ropy składowanej na tankowcach. Sięgnęła już ona 160 mln baryłek. Podczas recesji z 2009 r. składowano w ten sposób nieco ponad 100 mln baryłek surowca, by później towar ten kierować stopniowo na rynek wraz z pojawianiem się oznak ożywienia gospodarczego.