Czas na drugą część niesamowitej historii Tadka Błażusiaka, który stał się objawieniem hard enduro.
Dzięki wielu sukcesom w trialu Taddy Błażusiak należał do ścisłej czołówki w tym sporcie. Jak się szybko okazało przeznaczona była mu inna odmiana sportu offroadowego. Można powiedzieć, że trochę bardziej hardkorowa. Przesiadka Tadka z trialówki na motocykl enduro była dosyć… niecodzienna i szybko zafascynowała cały świat. „American dream” w polskiej wersji zaczął się niepozornie od pomysłu wystartowania dla zabawy w najtrudniejszym rajdzie świata Erzbergrodeo. Ostanio opowiedzieliśmy wam, jak Błażusiak zaczął swoją przygodę, a teraz czas poznać dalszą część jego historii.
Już sam fakt, że Taddy dla zabawy chciał wystartować w Red Bull Hare Scramble może świadczyć o jego klasie i szaleństwie. Bo kto normalny zabawowo traktuje start w rajdzie, który co roku kończy zaledwie garstka zawodników? Tadek przyjaźniąc się z Bartkiem Obłuckim miał kontakt ze światem enduro, więc dobrze wiedział na co się pisze. Przyjaciele na szybko złożyli z kilku jeden motocykl i wyjechali do Austrii. Do Eisenrz dotarli o 4 nad ranem i położyli się spać, aby skosztować snu przed kwalifikacjami. Już podczas tego etapu Erzbergrodeo Błażusiak zwrócił na siebie uwagę wielu zawodników, dyrektora zawodów i organizatorów, który postanowili załatwić mu motocykl. O pomoc poprosili menagera KTM, który przyszedł do niego i zaproponował mu, żeby wystartował następnego dnia, w głównej części rajdu na pomarańczowej maszynie. Taddy długo się nie zastanawiając wziął prasowego KTM’a i… wygrał zawody.
Było to dla wszystkich takim szokiem, że nawet gdy Błażusiak prowadził w rajdzie, wielu kibiców, dziennikarzy i fotografów nie myślało, że to może być lider, a niedługo później zwycięzca Red Bull Hare Scramble. Historia o zawodniku, który pojawił się z nikąd i w swoim debiutanckim starcie na pożyczonym motocyklu wygrał jeden z najtrudniejszych rajdów, obiegła cały świat i fani ekstremalnego enduro pokochali Tadka. Zresztą nie tylko oni. Już dwa dni po zakończeniu Erzbergrodeo w Mattighoffen został przygotowany dla nowej gwiazdy kontrakt z teamem fabrycznym KTM’a. Można powiedzieć, że w tym momencie Taddy złapał wiatr w skrzydła (w końcu został też zawodnikiem Red Bull’a) i odnalazł swoje powołanie. W 2007 roku zwycięstwa w Austrii rozpoczęła się „Era Tadka” i nieprzerwane pasmo zwycięstw w hard enduro oraz endurocrossie.
Zostanie legendą sportu offroadowego nawet dla tak wybitnego i dojrzałego sportowca jak nasz Mistrz nie jest prostym zadaniem. Taddy zaczął jeszcze ciężej pracować, aby odnosić kolejne sukcesy. W tak niebezpiecznym sporcie nie sposób jest uniknąć bolesnych kontuzji, których gorzki smak poznał Polak.
Już niebawem opowiemy wam o licznych triumfach i panowaniu naszego zawodnika, ale również o jego ciężkich chwilach… Nie przegapcie tego!