Sprawdźcie, co działo się podczas inauguracyjnej rundy Mistrzostw Świata SuperEnduro, podczas której z emerytury wrócił Tadeusz Błażusiak.
fot. Łukasz Nazdraczew / Red Bull Content Pool
Kiedy Tadek Błażusiak zdobywał swój pierwszy tytuł Mistrza Świata SuperEnduro, w Polsce mało kto jeszcze wiedział, czym w ogóle jest ta dyscyplina. W 2011 roku do łódzkiej Atlas Areny udało się ściągnąć przystanek MŚ raz z Tadeuszem i od tamtej pory co roku wspólnie zapewniali nam potężną dawkę emocji. Najpierw w Łodzi, potem w Gdańsku, a od zeszłego roku w Krakowie. Rok temu mieliśmy ostatni raz podziwiać kunszt jazdy Błażusiaka i emocjonować się jego walką o zwycięstwo, bo przecież odchodził na zasłużoną emeryturę. Jednak Taddy nie wytrzymał i zrobił nam ogromną niespodziankę, ogłaszając swój powrót do ścigania właśnie podczas inauguracji Mistrzostw Świata SuperEnduro w Krakowie. Wszystko za sprawą KTM’a, który skusił stęsknionego za adrenaliną Pana Tadka rocznym kontraktem na starty w SuperEnduro i w nowym cyklu World Enduro Super Series. Projekt ten ma połączyć klasyczne rajdy enduro, hard enduro, cross country i rally w jedną emocjonującą serię, po której poznamy największego i najbardziej wszechstronnego kozaka na motocyklu.
Tak więc na rozgrzewkę przed wymagającym sezonem Błażusiak powalczy o siódmy tytuł Mistrza Świata SuperEnduro. Mało tego, po sobotnich zawodach i pięknym zwycięstwie w Tauron Arenie jest liderem cyklu. Ktokolwiek wątpił w to, czy Taddy trochę nie zastygł po roku przerwy od startów na emeryturze, mógł przekonać się o tym na własne oczy oglądając Polaka stającego do walki z najlepszymi zawodnikami SuperEnduro na świecie. Stawka w Mistrzostwach Świata jeszcze nigdy wcześniej nie była tak mocna, a faworytów do zwycięstwa można wymienić teraz przynajmniej 7 nazwisk: Colton Haaker, Jonny Walker, Cody Webb, Alfredo Gómez, Billy Bolt, Manuel Lettenbichler i Alex Salvini. Taddy wiedział, że w tak mocnym towarzystwie czeka go niełatwa przeprawa, ale nie próżnował w ciągu roku.
O tym, że nie brakuje mu nadal motywacji, odwagi i sił udowodnił podczas wszystkich trzech wyścigów, a świeżość, której zyskał, potwierdził trzema doskonałymi startami. We wszystkich trzech biegach Tadek obejmował szybko prowadzenie, włącznie z drugim wyścigiem, do którego startował z drugiego rzędu. We wszystkich trzech wyścigach Taddy prowadził niemal przez cały wyścig, ale w każdym z nich na ostatnich okrążeniach musiał uznawać wyższość dwukrotnie Cody Webba i raz debiutującego w serii Billy’ego Bolta. Z pewnością była to część strategii przygotowanej na te zawody, bo widać było, że Tadek nie chciał ryzykować wszystkim. Tym bardziej, że komplet trzecich drugich miejsc po trzech doskonałych wyścigach z bonusowymi dwoma oczkami za drugą czasówkę wystarczył, aby zagwarantować naszemu rodakowi piękne zwycięstwo po powrocie. Drugim miejscem musiał zadowolić się rewelacyjnie jadący Cody Webb, który nie ustrzegł się afery na początku drugiego wyścigu, a podium dopełnił wcześniej wspomniany Billy Bolt.
Sporo emocji i powodów do radości kibicom dostarczył również Emil Juszczak, który po szalonej walce zdołał zameldować się na trzecim miejscu pierwszej rundy Mistrzostw Świata w klasie Junior. Emil dokonał tego dzięki zwycięstwu w drugim wyścigu, a mimo dwóch kosztownych upadków w pierwszym i trzecim wyścigu.
Teraz zawodników czeka druga runda i przystanek w niemieckiej Risa, który odbędzie się 6 stycznia. Jeżeli wydarzenia z Tauron Areny Kraków są zapowiedzią tego, co czeka nas podczas reszty sezonu SuperEnduro to z pewnością nudno nie będzie.