Odzyskane nagranie z przejazdu udowodniło jak czasami postępują policjanci, i że warto filmować swoje przejazdy.
Na szczęście kamery typu GoPro stały się tak popularne, że już nie tylko motocykliści, ale także kierowcy samochodów coraz częściej rutynowo nagrywają swoje przejazdy. Dzięki temu Pan Kamil Lompart udowodnił, że Policjanci nie mają racji, a hasłem przewodnim w tej całej sytuacji mogłoby stać się stwierdzenie „musiało się nam wydawać„.
Jak podaje polsatnews.pl, 29 października ubiegłego roku około godziny 17, Kamil Lompart jechał ulicą Stefana Wyszyńskiego w Białymstoku. W pewnym momencie został zatrzymany przez policyjny radiowóz. Policjanci podjęli interwencję, gdyż ich zdaniem, mężczyzna wyprzedzał na przejściu dla pieszych.
„Policjanci stojąc tyłem do kierunku jazdy obserwowali to przejście dla pieszych, na którym rzekomo dopuściłem się wykroczenia. Gdy tylko przejechałem ruszyli za mną w pościg. To znaczy ja na początku nie wiedziałem, że chodzi o mnie, bo przecież normalnie jechałem, nie zrobiłem nic złego” – opowiada kierowca.
Pan Kamil od początku utrzymywał, że przewinienia nie popełnił. W jego samochodzie była zamontowana kamera rejestrująca przebieg jazdy. Niestety, w trakcie interwencji policji odmówiła ona posłuszeństwa i kierowca nie mógł zaprezentować dowodu na swoją niewinność.
Z tego nagrania wynika, że tak naprawdę na prawym pasie, po prawej stronie mojego pojazdu był tylko jeden samochód i to bardzo daleko ode mnie. Ja owszem, później go wyprzedziłem, ale daleko za przejściem dla pieszych.
Policjanci chcieli ukarać kierowcę mandatem w wysokości 200 złotych i dziesięciu punktów karnych. Pan Kamil jednak go nie przyjął. Do sądu został skierowany wniosek o ukaranie i 10 grudnia 2019 sąd w wyroku nakazowym ukarał Kamila Lomparta Grzywną w wysokości 300 złotych.
Kierowca odwołał się od wyroku. Podczas trwania postępowania policjanci cały czas utrzymywali swoją wersję wydarzeń- również zeznając przed sądem. Zrobili nawet poglądowy rysunek, który miał przedstawiać wykroczenie pana Kamila.
„Oni już wcześniej, ale również przed obliczem sądu, bezczelnie brnęli w swoje prymitywne kłamstwa. Myśleli, że nie ma dowodu w postaci filmu, więc sobie na to pozwolili. Target, statystyka, klepiemy wyniki, naczelnik ma być zadowolony. To była ich misja tego dnia.”- mówi ekspert motoryzacyjny, Emil Rau.
Film, którego nie udało się odtworzyć w trakcie interwencji, udało się jednak zgrać na płytę CD i przedłożyć w sądzie jako dowód. Z nagrania jednoznacznie wynika, że kierowca wykroczenia nie popełnił. Po projekcji filmu policjanci stwierdzili, że „musiało im się wydawać”.
Kamil Lompart został uniewinniony. Zapowiada jednak, że to nie koniec walki. Będzie chciał, aby policjanci którzy doprowadzili do tej sytuacji ponieśli konsekwencje.