Złamany kciuk zmusił Polaka do przedwczesnego zakończenia zmagań w pechowej serii Mistrzostw Świata SuperEnduro 2016.
Po dwóch miesiącach od ostatniej, drugiej rundy Mistrzostw Świata SuperEnduro w niemieckiej Riesie, w ubiegły weekend w końcu odbył się kolejny przystanek tej serii. Tym razem zawodnicy udali się za Atlantyk, aby po raz pierwszy w historii walczyć o punkty przed argentyńską publicznością i po raz pierwszy na torze zbudowanym nie na hali, a na świeżym powietrzu.
Mimo, że pomysł wieczornych wyścigów przy sztucznym oświetleniu na podwórku sprawdził się doskonale i zawodnicy zapewnili emocjonujące show, to dla polskich kibiców GP Argentyny zdecydowanie nie było najprzyjemniejszą rundą. Już podczas treningów z walki wycofać się musiał Taddy Błażusiak, który do Ameryki Południowej poleciał ze złamanym kciukiem i obciętą końcówką tego palca. Bolesnej kontuzji Tadek doznał trzy tygodnie przed przystankiem w Argentynie i razem z lekarzami ciężko pracował, aby być w stanie wystartować podczas trzeciej rundy. Niestety Polak nie był w stanie jechać i musiał odpuścić sobie obronę 7. tytułu Mistrza Świata SuperEnduro.
Sobotni wieczór w Argentynie należał do Jonny’ego Walkera, który wygrał pierwsze dwa wyścigi odpierając atakami Coltona Haakera i dojeżdżając tuż za zwycięzcą trzeciego biegu Cody’ego Webba. Nie najlepsza jazda Webba w pierwszych dwóch finałach zakończona 7. i 4. pozycją sprawiła, że Amerykanin stracił prowadzenie w generalce Mistrzostw Świata i spadł na drugie miejsce ze stratą 11 oczek do Walkera.
Drugie miejsce podczas GP Argentyny zajął Colton Haaker, który w generalce jest trzeci depcząc po pietach Webbowi.
Za tydzień odbędzie się kolejny przystanek w Brazylii, podczas którego zawodnicy ponownie stanął do walki o punkty na znanej już dobrze arenie w Bello Horizonte. Niestety, zabraknie tam Tadka, który będzie teraz leczył kontuzjowany palec. Życzymy naszemu rodakowi szybkiego powrotu do zdrowia i na tory.
Zobaczcie, jak wyglądał pierwszy przystanek w Argentynie na świeżym powietrzu: